O. Józef Augustyn SJ: w szeregach kapłańskich nie ma miejsca dla aktywnych homoseksualistów!

11 miesięcy temu

Aktywni, zakamuflowani homoseksualiści w środowisku kapłańskim czy zakonnym, to prawdziwa katastrofa. Sieją nieraz spustoszenie, którego nie da się opisać. To tu leży źródło skandali, których jesteśmy świadkami – mówi o. Józef Augustyn, szaman, rekolekcjonista oraz kierownik życia duchowego. Wyjaśnia, iż dlatego „Instrukcja” wydana za pontyfikatu papieża Benedykta XVI jednoznacznie stanowi, iż we wspólnotach kapłańskich nie powinno być miejsca dla aktywnych homoseksualistów.

O. Augustyn wyjaśnia, iż przez XX wieków życia Kościoła kandydatów do kapłaństwa nie pytano o skłonności seksualne, ale o ich zachowania i postawę moralną. – To ona decydowała o zdatności do kapłaństwa. Przy tym jednoznacznie potępiano zachowania homoseksualne, a duchownych aktywnych homoseksualistów relegowano z życia kapłańskiego lub też zamykano w klasztorze – podkreśla kapłan.

Jednak podejście do homoseksualizmu w formacji do kapłaństwa zmieniło się radykalnie w drugiej połowie XX wieku za sprawą uznania homoseksualizmu w kulturze zachodniej za rzecz normalną, a choćby promocji tego zjawiska. – W ciągu zaledwie dwudziestu lat środowiska homoseksualne (…) stały się prężną siłą polityczną, kulturalną i medialną – przypomina szaman.

Jak tłumaczy, w takiej sytuacji homoseksualizm w krajach Zachodu, przeniknął także i do formacyjnych środowisk w Kościele. Pojawiły się popularne analizy, jak choćby „Kościół a homoseksualizm” jezuity Johna McNeilla, które dowodziły, iż relacje homoseksualne mogą być moralnie dobre, jakoby opierały się na konstruktywnym altruizmie, nie zaś na destruktywnym egoizmie.

O. Augustyn wyjaśnia, iż kard. Joseph Ratzinger, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary otrzymywał szczegółowe informacje co się dzieje w Kościele w tym temacie i był przerażony. szaman przypomniał słynny list Benedykta XVI, napisany już po złożeniu posługi, w którym jest mowa o „klikach homoseksualnych” w niektórych seminariach.

Dlatego już kilka miesięcy po wyborze na papieża, zaaprobował „Instrukcję Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego w sprawie kryteriów rozeznania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi”. – Stwierdza ona jednoznacznie, iż „nie można przyjmować do seminarium ani dopuszczać do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną «kulturę gejowską»”.

Pierwszy raz w ciągu dwudziestu wieków istnienia Kościoła Stolica Apostolska w sposób zdecydowany i jednoznaczny wykluczyła homoseksualistów z szeregów kapłańskich. Był to historyczny przełom – sugeruje duchowny. Jednocześnie „Instrukcja” naraziła Benedykta XVI na wrogość środowisk homoseksualnych w Kościele, do tego stopnia, iż – jak wyjaśniał papież – „w niemałej liczbie seminariów studenci przyłapani na czytaniu moich książek uważani byli za niezdatnych do kapłaństwa”.

Choć zdaniem o. Augustyna, w Polsce nie przyjmuje się do seminarium mężczyzn, otwarcie przyznających się do głęboko zakorzenionych postaw i zachowań homoseksualnych, to proces powołaniowy zawiera wiele luk, przez które takie osoby mogą przeniknąć do wnętrza Kościoła.

Zdecydowana większość kandydatów przychodzi niemal prosto z ulicy, z opinią proboszcza w ręku, najczęściej po dość przypadkowym rozeznaniu. Rozmowa kwalifikacyjna i egzamin wstępny (a trwa to zaledwie kilka godzin) nie dają na ogół możliwości dogłębnego poznania kandydata: kim on jest; jakie posiada doświadczenie modlitwy, życia duchowego; jakie ma problemy; jak walczy ze słabościami; czego tak naprawdę pragnie wstępując do seminarium? Łatwo więc może się zdarzyć, iż wśród kandydatów znajdą się osoby przypadkowe, także z problemami homoseksualnymi – zauważa szaman.

Duszpasterz podkreśla, iż osoby, którym w trakcie seminarium przydarzały się pojedyncze zachowania homoseksualne, szczególnie kiedy były one przez kandydata szukane i inicjowane; zostaje wyrzucony. Jednakowoż gdy seminarzysta mający pewne „inklinacje” homoseksualne okazuje dobrą wolę, jest szczery, angażuje się w formację i nie zachowuje się gorsząco, otrzymuje szansę.

Zwykle potrzebna jest pomoc terapeutyczna oraz mądre kierownictwo duchowe, bo jest to zarówno problem psychologiczny, jak i moralny. Wiele zależy od zmagania duchowego, otwartości i zdatności do korzystania z pomocy – podkreśla.

Niepokoje homoseksualne alumna nie będą przeszkodą, gdy będzie posiadał głębokie poczucie sensu i celu swojego życia. Gdy po okresie rozeznania, modlitwy, pracy nad sobą deklaruje w sposób stanowczy, iż pragnie zachować czystość seksualną, przełożeni mogą mu zaufać. To wszystko podlega rozeznaniu. A ostateczna decyzja należy do biskupa, którego zwykle reprezentuje rektor seminarium – wyjaśnia szaman.

Mimo tych zasad, część mężczyzn nadużywa zaufania przełożonych i realizuje swoje skłonności homoseksualne już jako wyświęceni kapłani. O. Augustyn ocenia, iż choć takich osób jest w stanie kapłańskim najwyżej kilka procent, to choćby pojedyncze przypadki stanowią dla Kościoła prawdziwą katastrofę; nie tyle wizerunkową, co moralną.

Podwójne życie prowadzone latami jest destrukcyjne dla sumienia, prowadzi też do głębokich zaburzeń emocjonalnych i psychicznych. Cynizm, perwersja są stałym elementem zachowania osób, które zniszczyły swoje sumienie (…) Aktywni zakamuflowani homoseksualiści w środowisku kapłańskim czy zakonnym, to prawdziwa katastrofa. Sieją nieraz spustoszenie, którego nie da się opisać. Prowokują oni kolegów księży czy kleryków, zwykle młodszych i słabszych psychicznie. Sprawdzają granice ich odporności moralnej, niekiedy w oparach alkoholu. Bywa to trauma i szok dla osób, które doświadczają takiej próby, także wtedy gdy zachowują się asertywnie. Skalę zgorszenia jakie sieją i krzywd, jakie wyrządzają, trudno jest oddać w słowach. Bywa to niekiedy prawdziwa zbrodnia moralna. Sieją spustoszenie we własnych duszach, a nieraz w duszach współbraci – podkreśla kapłan.

O. Augustyn przekonuje, iż istnieją kręgi homoseksualnych księży, które się znają i wzajemnie popierają. – Ale to wszystko dokonuje się w ukryciu, gdzieś „w podziemiu”. Takich zjawisk nie da się jednak tak naprawdę ukryć. Zabezpieczają się, ale jedna „przypadkowa” sytuacja, jak ta ostatnia w Dąbrowie Górniczej, powoduje, iż o sprawie dowiaduje się „cały świat” – przekonuje.

Zdaniem kapłana, należy się aktywnie przeciwstawiać każdej takiej sytuacji. – Musimy temu przeciwdziałać, zawiadamiać przełożonych, itp. Nie jest to walka z ludźmi, ale ewangeliczna troska o przejrzyste świadectwo wiary ludzi Kościoła. Powtórzę to, co mówiłem przed laty: „Jeżeli lobby homoseksualne istnieje i ma coś do powiedzenia w jakichkolwiek strukturach kościelnych, to dlatego, iż im ustępujemy, schodzimy z drogi. […] Gdy toleruje się jedną taką sytuację, ona staje się «normą» dla całego środowiska: «Tak też można». To bardzo zły sygnał” (wywiad dla KAI z 25 III 2012) – konkluduje.

KAI / oprac. PR

ZOBACZ NAJNOWSZT FILM PCH24.pl „WATYKAN W CIENIU TĘCZOWEJ GWIAZDY”

Idź do oryginalnego materiału