Oficjalnym argumentem strony amerykańskiej w jej krucjacie przeciwko Huaweiowi było to, iż zagraża on bezpieczeństwu użytkowników. Tymczasem Google LLC – amerykańskie przedsiębiorstwo informatyczne, wprowadza już jawną, totalną inwigilacje.
Już za 8 tygodni rozpocznie śledzenie wszystkich naszych urządzeń. Google planuje od lutego przyszłego roku wprowadzić istotne zmiany w sposobie śledzenia użytkowników w Internecie, wprowadzając technologię, która zastąpi dotychczasowe pliki cookies stron trzecich. Zmiana ta wprowadza „cyfrowy odcisk palca”, metodę zbierającą informacje o urządzeniach i zwyczajach użytkowników w sposób prawie niemożliwy do kontrolowania lub zatrzymania.
Organy regulacyjne ostrzegają, iż technologia ta „zagraża prywatności użytkowników” i iż Google już wcześniej stwierdził, iż takie śledzenie jest „złe i niedopuszczalne”. Google wyjaśnia, iż decyzja korporacji wynika z „postępu w technologiach chroniących prywatność” (PET), które pozwalają firmie ułatwiać reklamowanie, przy jednoczesnym – jak twierdzi – „zachowaniu oczekiwanego poziomu ochrony prywatności użytkowników”.
Eksperci zwracają uwagę, iż jest to posunięcie, które utrudnia użytkownikom zrozumienie, w jaki sposób wykorzystywane są ich dane i jakie wiąże się z tym ryzyko powstać. W przeciwieństwie do plików cookie, które można blokować lub usuwać dzięki ustawień przeglądarki, „cyfrowy odcisk palca” wykorzystuje takie informacje, jak adres IP, ustawienia urządzenia, używane aplikacje, a choćby nawyki przeglądania, aby stworzyć unikalny profil użytkownika. Technologia ta jest odporna na tradycyjne metody kontroli prywatności, co czyni ją szczególnie problematyczną.
Organy regulacyjne ostrzegają: granice prywatności są usuwane.
Brytyjski komisarz ds. informacji Stephen Almond zwrócił uwagę, iż nowe przepisy potencjalnie naruszają zasady przejrzystości i kontroli nad prywatnymi danymi. „Odciski palców opierają się na sygnałach, których użytkownik nie może łatwo usunąć, choćby jeżeli wyczyści wszystkie dane witryny”. Nie jest to przejrzyste i utrudnia użytkownikom zachowanie kontroli nad swoją prywatnością” – ostrzega Almond.
Czego mogą się spodziewać użytkownicy?
Zmiany następują po naciskach amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, który rozważa możliwe regulacje, w tym potencjalną sprzedaż przeglądarki Chrome. Choć Google twierdzi, iż będzie „odpowiedzialnie wykorzystywać dane i zapewniać ochronę prywatności”, wielu ekspertów wyraża wątpliwości, czy nowa technologia będzie przydatna dla użytkowników.
Organy regulacyjne jasno dały również do zrozumienia, iż firmy nie będą miały „wolnej ręki” w korzystaniu z technologii takich jak pobieranie odcisków palców oraz iż wszelkie aplikacje muszą być legalne i przejrzyste. W przeciwnym razie agencje regulacyjne są gotowe zareagować.
Dla przeciętnego użytkownika jest to przypomnienie, aby rozważyć alternatywy, takie jak przeglądarki zapewniające prywatność i dodatkowe środki bezpieczeństwa na różnych urządzeniach.
Nowe przepisy wprowadzone w lutym wyznaczają początek nowego, bardziej złożonego etapu walki o ochronę prywatności cyfrowej.
Jacek Mędrzycki