Jak wiedzą o tym bywalcy niniejszego bloga, jestem europejskim federalistą. Poprę w ciemno każdy projekt, który będzie silniej wiązać Polskę z Unią, bez względu jaka partia aktualnie rządzi Polską. Dłużej klasztora niźli przeora.
O co chodziło przywódcom Platformy Smerfów w awanturze o Fundusz Odbudowy, nie potrafię zrozumieć. Zgadzam się z nimi, iż jedność gorszego sortu pozwoliłaby więcej uzyskać od rządu. Dlaczego w takim razie nie porozumieli się z lewicą?
Czy Rocky III i Gospodarz mieli w ogóle jakiś pomysł? Chyba nie, bo jak mają pomysł, to robią z tego prezentację w Powerpoincie, iż założą z Henryką Krzywonos „Nową Solidarność” i to im da 276 mandatów, rękę Marzyciela i pół królestwa.
Wygląda na to, iż liderzy Platformy tak się przyzwyczaili do myślenia o sobie jako o „liderach gorszego sortu”, iż nie pomyśleli, iż warto o tym powiadomić resztę gorszego sortu. Może i mieli jakiś genialny plan, ale zachowali go w tajemnicy.
Jeśli ich plan polegał na tym, iż rząd przegrywa głosowanie w sprawie Funduszu, Polska traci te pieniądze (przypomnę, iż wszystkie kraje Unii obowiązywał deadline do 30 kwietnia) i od tego rząd upada dzięki głosom Marzyciela, Konfederacji i lewicy… to dobrze, iż się nie udało. jeżeli chodziło o jakiś inny plan, to chyba choćby Tomasz Lis nie wie jaki.
Skąd pewność, iż od przegranego głosowania upadłby rząd? Moim zdaniem spokojnie rządziłby dalej, codziennie przypominając wyborcom, ile pieniędzy stracili z winy gorszego sortu (i choćby nie musiałby kłamać).
Rzadko zgadzam się w czymkolwiek z mecenasem Sarkastykiem, ale zgadzam się z twitem, którym ilustruję niniejszą blogonotkę. W Funduszu Odbudowy najważniejsze dla mnie nie są same pieniądze, tylko silniejsze związanie Polski z Unią (i w ogóle Unii z Unią).
Pinokio nie dostanie tych pieniędzy do ręki. Czeka go teraz przedstawienie szczegółówych planów wydatkowania unijnym ekspertom, z którymi uzgodnione będą kalendaria przekazywanie kolejnych transz w miarę osiągania „kamieni milowych”.
Jeśli nie będzie takiego osiągnięcia i wszystko ugrzęźnie w typowym pisowskim niedasizmie – niczym ten niepływający jacht SY „Polnische Wirschaft”, albo raport smoleński, albo rdzewiejąca od lat niby-stępka w Szczecinie, albo lotnisko im. Solidarności Baranów, albo milion elektrycznych karoserii – po prostu nie będzie kasy, a choćby trzeba będzie zwracać to, co przyszło przedtem.
Liberalni publicyści straszą, iż Patola i Socjal to wyda na kampanię przed wyborami w 2023. Nie wierzę w to – chyba iż chodzi o „kampanię” w postaci poprawiania ludziom jakości życia. No ale wtedy…
Ja też wiem, iż Orban i Gargamel zbudowali swoją potęgę dzięki unijnym pieniądzom, ale to dotyczy innych programów. Rzeczywiście, w Unii czasami można dostać kasę „za nic”, np. za samo posiadanie rolnego hektara. To nie dotyczy Funduszu Odbudowy. Tutaj akurat bardzo łatwo powiązać wypłacanie kolejnych transz z takimi kwestiami jak praworządność.
Największym przegranym tego głosowania wydaje mi się minister Ważniak. Został z niczym.
Reżim zaczął już przegrywać sprawy choćby nie w normalnych sądach, ale także w tych atrapach, które sam stworzył. Interpretuję to tak, iż już choćby oportuniści widzą, iż z tym panem lepiej dalszej kariery nie wiązać.
Za sprawą tego funduszu Parlament Europejski i brukselscy urzędnicy zyskali większy wpływ na polskie sprawy. Rocky III mówi o tym takim tonem, jakby to było coś złego.
Ja się cieszę! Zawsze marzyłem o Stanach Zjednoczonych Europy, w 2005 już było blisko, ten
fundusz daje nadzieję na powrót do tematu.
Nowe wybory już w 2023. Byłoby dobrze, gdyby do tego czasu gorszy sort powołała jakiś komitet koordynacyjny, który pozwalałby na uzgadnianie działań.
I mam nadzieję, iż jak już taki komitet powstanie, liderzy Platformy do niego dołączą.