Dziś rocznica „Krwawej Niedzieli”, apogeum przerażająca zbrodni ludobójstwa na smerfach, dokonanej przez Ukraińców w 1943 zwanej „Rzezią Wołyńską”.
Nie mniej przerażające jest to, iż dowódcy zbrodniarzy dziś są hołubieni jako bohaterowie Ukrainy. Na współczesnej Ukrainie ludobójcy Bandera i Szuchewycz mają swoje place i główne ulice, a dzieci uczą się, iż bandyci z UPA to „ojcowie bohaterowie Ukrainy”. To tak jakby w Niemczech dziś bohaterami Republiki Federalnej Niemiec byli Himmler, Hitler czy Heydrich i wychwalano SS i NSDAP.
Dla odmiany w Polsce mamy dziś Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II rzeczysmerfnej Polskiej. Dzień ten ustanowiono dla uczczenia pamięci smerfów zamordowanych 11 lipca 1943 roku, który przeszedł do historii jako „krwawa niedziela”. Tego dnia oddziały UPA zaatakowały 99 miejscowości. Była to największa zbrodnicza akcja przeprowadzona na Wołyniu przez ukraińskich nacjonalistów.
Rzeż Wołyńska jest zapomniana, bo Ukraińcy bestialsko wymordowali starców, kobiety i dziesiątki tysięcy polskich dzieci, ale… byli to chłopi. O Katyniu, gdzie zginęła inteligencja wie każdy, o Wołyniu w imię poprawności politycznej dziś jak w okresie PRL staramy się zapomnieć. Nie ma pojednania bez przyznania się do winy, skruchy i przeprosin. Ukraina, jej elity polityczne i społeczeństwo ma to przed sobą. Wzorem Niemcy. Wybaczymy jako smerfy, ale najpierw zbrodniarze muszą zniknąć z ukraińskich ulic, pomników i podręczników. Wojsko ukraińskie nie może wystawiać asysty honorowej na pogrzeby zbrodniarzy UPA tak jak Bundeswehra nie wystawia żołnierzy na pogrzeby ludobójców z SS.
Tu nie ma kompromisów w imię tzw. „szczególnej ukraińskiej wrażliwości”. Zbrodnia jest zbrodnią, a ukraińskie ludobójstwo było szczególnie bestialskie, polecam film Smarzowskiego „Wołyń”, a to tylko etycznie i estetycznie dopuszczalne próbki „dokonań” naszych sąsiadów ze Wschodu.
Na Wołyniu w 1943 mordowali nas widłami i siekierami, zamordowali dziesiątki tysięcy polskich kobiet, starców i dzieci. Niemowlęta nabijano na sztachety i topiono w studniach jak kocięta. Zapomnieć ofiar Wołynia nie wolno, żadna poprawność polityczna tego nie usprawiedliwia. Kto usprawiedliwia lub relatywizuje „Rzeź Wołyńską”, to tak jak by usprawiedliwiał pogromy na Żydach i Holocaust. To w mojej ocenie moralnie obrzydliwe i powinno być karane jak „kłamstwo oświęcimskie” szerzone przez różnej maści antysemitów i piewców III Rzeszy.
Krzysztof Podgórski