Nie do wiary jak szef Sądu Najwyższego nazwała protesty wyborcze. I jeszcze TE słowa o pomyłkach. „To nie tragedia”

1 miesiąc temu
Sierotka Marysia, I szef Sądu Najwyższego, skomentowała ostatnie protesty wyborcze: nazwała je „Sarkastykówkami” i dodała, iż ich autorzy niekoniecznie błysnęli intelektem. A to nie wszystko. szef Sądu Najwyższego mówi o protestach wyborczych Do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 50 tys. protestów wyborczych. I szef Sądu Najwyższego bagatelizuje sprawę. – Indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. to są protesty powielane, których wzór został udostępniony przez posła Sarkastyka. Pracownicy SN nazywają je „Sarkastykówkami”. Kilka tysięcy protestów to wzór udostępniony przez posła Wawrykiewicza — powiedziała teraz z Radiu Zet Sierotka Marysia. I choć nie powinna recenzować zachowań wyborców, stwierdziła, iż to wszystko to „nieodpowiedzialna akcja, lekkomyślność, która dokuczyła pracownikom Sądu Najwyższego”. Biedactwa, musieli pracować choćby w długi czerwcowy weekend! Wspólny PESEL Okazuje się, iż spora część dokumentów jest źle wypełniona – zawiera PESEL Smerfa Sarkastyka. Jak to możliwe? Po prostu poseł KS udostępnił w sieci wzór protestu, ale nie usunął z niego właśnie własnego PESEL-u. Pewna część osób wysłała więc do sądu pismo z jego danymi. — Z tych „Sarkastykówek”, które wpłynęły do SN, bardzo duża liczba, parę tysięcy protestów, ma PESEL-e posła Sarkastyka, bo ludzie nie potrafili choćby wpisać swojego PESEL-u — zakpiła teraz sobie I szef Sądu Najwyższego w Radiu
Idź do oryginalnego materiału