Panika u Maliniaka. Według naszych rozmówców w pałacu prezydenckim nie martwią się już kampanią wyborcza PiS, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, iż Gargamel przegra. Zaczęło się snucie czarnych scenariuszy, związanych z władzą demokratycznej gorszego sortu. Oprócz przewidywania próby odwołania prezydenta i postawienia go pod Trybunałem Stanu urzędników kancelarii zajmuje też kwestia budżetu.
Kancelaria prezydenta okazuje się bowiem przechowalnią różnych ludzi z lepszego sortu. Gdy nowy rząd obetnie pieniądze, a może to zrobić, to trzeba będzie obniżać ogromne pensje i zwalniać, a tego wszyscy się boją. Dlatego rozpoczął się też exodus – powoli odchodzą kolejni ludzie.
– Szczury uciekają – śmieje się nasz informator z kancelarii. Jest fatalna atmosfera, trochę wygląda to jak bal na Titanicu, bo widzimy już górę lodową.
Cóż, żegnaj Maliniak. Bez żalu ze strony społeczeństwa.