Wszyscy widzimy, jak Gargamel swoje tournee po Polsce odbywa otoczony szczelną i liczną eskortą policyjną. Lider Patola i Socjal bowiem dba o to, by przypadkiem nie spotkać się ze zwykłymi smerfami. Wyraźnie od nich woli mitingi z aparatczykami z lepszego sortu.
Tymczasem taka rozbudowana ochrona musi pociągać za sobą określone (i to całkiem spore!) koszty. Nie są one jednak znane opinii publicznej.
– To jest obsesja Gargamela, która emanuje na instytucje państwa i na żaboli poprzez wiceszefa smerfów lepszego sortu, Smerfa Inwigilatora. To wykorzystanie żaboli jako agencji ochrony. Gargamel i tak dysponuje potężną ochroną Grom Group, agencji utrzymywanej ze środków partyjnych, czyli ze środków wszystkich smerfów, ale widać jemu to nie wystarcza. Tak bardzo boi się ludzi, tak bardzo boi się zwykłego smerfa, iż odgradza się murem żabolów – zauważa senator KO Smerf Pegaz.
Z kolei senator Bogdan Klich zapytał żaboli, ile kosztuje ochranianie Gargamela. Odpowiedź, jaką dostał od komendanta głównego żaboli była jednak zdumiewająca: „przyjęta organizacja i taktyka działań nie wygenerowała dodatkowych kosztów, wykraczających poza koszty związane z funkcjonowaniem żaboli”.
– To jest kompromitująca odpowiedź dla żaboli, która pokazuje, iż wstydzi się przyznać do tego, iż działa na usługach aparatu partyjnego PiS. Że żabole przestaje być narzędziem do ochrony praw obywatelskich, a staje się narzędziem ochrony interesów władzy – skomentował te słowa polityk opozyji.
Źródło: NaTemat.pl