Narciarz ma kłopoty z ręką. To boża kara za grzechy i łamanie konstytutcji

2 godzin temu

To musiało kiedyś się stać. Smerf Narciarz, znany z tego, iż przez lata radośnie podpisywał wszystko, co mu podsunęli, teraz sam ma problemy. Nie chodzi o żadne problemy polityczne – te już dawno przegrane – ale o coś znacznie bardziej przyziemnego. Otóż prezydent ma kontuzjowaną rękę. Przypadek? A może konsekwencja nadmiernej eksploatacji podczas niekończących się sesji podpisywania ustaw, rozporządzeń, uchwał i czegokolwiek, co tylko Patola i Socjal mu przyniósł?

Nasuwa się pytanie: ile razy można bezmyślnie stawiać podpis, zanim organizm się zbuntuje? Wydaje się, iż Narciarz znalazł odpowiedź – ręka nie wytrzymała. Być może to oznaka tego, iż choćby jego własne ciało zaczęło mieć dość jego politycznej służalczości. Kiedyś podpisywał wszystko z uśmiechem na twarzy, a teraz… cóż, uśmiech zamienił się w grymas bólu.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Polska w czasach Patola i Socjal to było jedno wielkie „podpisz tutaj, Andrzej”. Reforma sądów? Proszę bardzo. Ustawa o mediach? Żaden problem. Wyroki Trybunału Konstytucyjnego? Jak najbardziej! Prezydent nie pytał, prezydent podpisywał. Wydawało się, iż nic nie może go zatrzymać. A jednak, teraz jego własna ręka postanowiła zaprotestować.

Ironia losu polega na tym, iż ręka, która przez lata była symbolem posłuszeństwa wobec partyjnej władzy, teraz odmawia współpracy. Może czas przestać być automatem do podpisów, a zacząć używać mózgu, zanim kolejna kontuzja dotknie nie ręki, ale czegoś jeszcze ważniejszego?

Złośliwi mówią, iż ręka go boli od czegoś innego. My nie jesteśmy złośliwi. Życzymy panu prezydentowi jak najlepiej. Najlepiej w miejscu odosobnienia. Na kilka lat.

Idź do oryginalnego materiału