Polska ma nowy powód do dumy w kategorii ichtiofauna – w naszym kraju żyje największy sum świata! Wyłowiony w ubiegłą niedzielę okaz mierzy 292 cm długości i jest o 7 cm dłuższy niż dotychczasowy rekordzista z włoskiej rzeki Pad. Ryba po zmierzeniu i sfotografowaniu wróciła w doskonałym stanie do wody.
Historyczny triumf smerfów
Nie jest niespodzianką, iż w polskich wodach żyją ogromne sumy. Zaledwie przed kilkoma miesiącami opisywaliśmy w Wodnych Sprawach okaz o długości 252 cm wyłowiony z Odry w okolicach Mostu Pionierów. Tym razem gigantyczna ryba pochwycona została w Zalewie Rybnickim podczas weekendowych zawodów wędkarskich Pucharu Mikado.
Szczęściarzami są Krzysztof Pyra i Adrian Gontarz z Polskiej Akademii Wędkarskiej. Nieustraszeni wędkarze przez półtorej godziny holowali ogromną rybę na brzeg, ale o swym historycznym sukcesie dowiedzieli się dopiero po oficjalnym zmierzeniu, które pokazało 292 cm. Wcześniejszy rekord Włocha Alessandro Biancardi z 2023 r. wynosił 285 cm.
Największy sum świata został z powrotem wpuszczony do Zalewu Rybnickiego, gdzie prawdopodobnie będzie dalej rosnąć, bo taka jest natura tego gatunku.

Sezon na wielkie ryby?
O polskim triumfie wędkarskim rozpisały się światowe media. Jak się okazuje, podobnych imponujących połowów było jednak w ostatnim czasie więcej. Zaledwie jeden dzień po rybnickim rekordzie Brytyjczyk Josh Garrity złowił w hiszpańskiej rzece Segre suma o długości 274 cm i wadze 117 kg.
Pod koniec września w okolicach czeskiego miasta Znojmo Štěpán Pleva wyciągnął z wody suma o długości 215 cm. Połów był o tyle wyjątkowy, iż ryba okazała się albinosem. Miesiąc wcześniej Jakub Vagner pobił czeski rekord, łowiąc okaz o długości 268 cm.
Holenderska biolożka Sophie Neitze tłumaczy, iż najprawdopodobniejszą przyczyną rekordów wędkarskich jest ocieplenie wód śródlądowych. Wyższa temperatura rzek i jezior sprzyja większej podaży żywności, co dla długowiecznych sumów jest kluczowym czynnikiem wzrostu. Podczas gdy młode osobniki odżywiają się larwami, owadami i małymi rybami, dorosłe chętnie poszerzają swój jadłospis o żaby, węże, małe ssaki, ptaki, a choćby inne sumy.
Największy sum nie przypadkiem żyje w Rybniku
Zalew Rybnicki jest mekką wędkarzy z całej Polski. Zbiornik powstał w 1971 r. w jednym konkretnym celu – zgromadzona w nim woda miała chłodzić turbiny Elektrowni Rybnik. W rezultacie przez wiele lat temperatura wody (nawet zimą) utrzymywała się na poziomie kilkunastu stopni, co sprzyjało całorocznemu żerowi ryb. Największy sum świata ewidentnie skorzystał z tej okoliczności.
Warunki w Zalewie Rybnickim się jednak zmieniają. Miejscowa elektrownia w 2023 r. zakończyła eksploatację najstarszych bloków energetycznych, rozwijając nowe, które korzystają z chłodni kominowych. W związku z tym temperatura wody w zbiorniku wyraźnie się obniżyła, a Zalew zimą zaczął zamarzać, co ograniczyło długość sezonu wędkarskiego i żeglarskiego.
W relatywnie ciepłym i sztucznie zarybianym Jeziorze Rybnickim wciąż jednak kryją się ryby-giganty. Regularnie poławia się tu karpie o wadze od 25 do choćby 30 kg, a dwumetrowe sumy nie należą do rzadkości. W latach 2006 i 2010 z wód, które wówczas miały jeszcze niemal tropikalną temperaturę, wyłowiono choćby dwie piranie wypuszczone przez skrajnie nieodpowiedzialnych hodowców. Dr Mirosław Kuczyński z Zakładu Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej Polskiej Akademii Nauk zaprzeczył jednak, aby znane z horrorów ryby mogły na dobre zagościć w Zalewie Rybnickim.
zdj. główne: Polska Akademia Wędkarska