
Pełnoskalowa wojna przeciwko Ukrainie od początku stanowi wyzwanie dla infrastruktury kraju. Wraz z konfliktem miks energetyczny – oparty wcześniej głównie na dużych jednostkach wytwórczych – zmienia swój kształt. Jak wyglądać będzie przyszłość ukraińskiej energetyki? I jakie wnioski wynikają z doświadczeń wojennych wschodniego sąsiada dla naszego bezpieczeństwa energetycznego?
Napaść Rosji na Ukrainę, której istotnym elementem są ataki dronów i rakiet, to poważne wyzwanie dla infrastruktury energetycznej: przesyłu prądu, ciepła, wody, jak również ropy i gazu. Niedawny raport amerykańskiego Center for Strategic and International Studies (CSIS) pokazuje skalę problemów, jakie niesie ze sobą pełnoskalowy konflikt, trwający od 24 lutego 2022 roku.
Dokument kreśli przy tym wizję przyszłości, w której nie ma już raczej powrotu do przedwojennego kształtu energetyki. Scentralizowany, odziedziczony jeszcze po czasach sowieckich system, rodzi liczne problemy, w tym jest narażony na ataki. Stąd potrzeba dywersyfikacji.
– W obliczu tragedii wojennej Ukraina ma szansę zmodernizować swój system energetyczny, wykorzystując bardziej zrównoważony miks energetyczny i zdecentralizowany model. Będzie to wymagało czasu i inwestycji, jak również znaczących reform rynku energii ze strony ukraińskiego rządu – komentuje dla SmogLabu Romina Bandura z CSIS, współautorka raportu.
- Czytaj także: Samowystarczalna wieś w Małopolsce. Prądu ma więcej niż potrzeba
Energetyka pod ostrzałem. „Decentralizacja w centrum dyskusji ekspertów”
Raport podaje, iż łączne straty w zakresie infrastruktury energetycznej na koniec 2024 roku szacuje się na 20,5 mld dolarów. Dotyczy to prądu, ciepła, ropy naftowej oraz gazu. Odbudowa w zakresie spełniającym standardy Unii Europejskiej to koszt blisko 68 mld dolarów.
Zajęte, zniszczone lub uszkodzone moce energetyczne to łącznie ok. 27 gigawatów (GW), podczas gdy przed pełnoskalową wojną całość systemu obejmowała 56,1 GW. Utrata blisko połowy mocy wymusiła działanie w wariancie kryzysowym, w tym m.in. ograniczenia w dostępności prądu oraz instalację tysięcy zapasowych generatorów diesla.
Jak podkreśla CSIS, „w obliczu kryzysu decentralizacja energetyczna jako strategia przetrwania znalazła się w centrum dyskusji ekspertów”. Jak więc będzie wyglądać przyszłość?
„Małe, rozproszone jednostki energetyczne, o mocy od 5 do 100 megawatów (MW) każda, są postrzegane jako jedyny sposób na uniknięcie ogólnokrajowej przerwy w dostawie prądu i zapewnienie stabilnych dostaw energii elektrycznej dla ludności i przedsiębiorstw. Ponadto te małe jednostki nie stanowią łatwego celu dla rosyjskich pocisków. Co ważne, decentralizacja wpisuje się również w długoterminowe zobowiązanie Ukrainy do bardziej zrównoważonego miksu energetycznego” – czytamy w dokumencie.
Raport CSIS opiera się w dużej mierze na wywiadach z ukraińskimi urzędnikami państwowymi, ekspertami międzynarodowymi i liderami biznesu, a także dyskusjach w ramach „okrągłego stołu” zorganizowanego przez organizację.
Dokument wskazuje przy tym na liczne wyzwania dla modernizacji energetyki. Obok finansów to m.in. utrudniona dostępność wykwalifikowanych pracowników, związana z wojną i migracjami.
Decentralizacja, OZE i elastyczność sieci. Jak Ukraina może zbudować stabilny system?
Obecnie to energetyka jądrowa jest filarem ukraińskiego systemu elektroenergetycznego, zapewniając ok. 50 proc. prądu. To jednostki duże, narażone m.in. na ataki, stąd konieczność dywersyfikacji źródeł energii. Obok wspomnianych małych jednostek wytwórczych (od 5 do 100 MW) dokument wskazuje na perspektywy rozwoju wytwarzania energii w ramach społeczności lokalnych. I większej liczby niezależnych dostawców prądu.
Raport podkreśla, że rozproszona produkcja ma najważniejsze znaczenie dla odporności systemu elektroenergetycznego. Równie ważne jest jednak uznanie roli scentralizowanych źródeł energii dla bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy. CSIS podkreśla przy tym, iż realizowane są prace nad uruchomieniem małych reaktorów modułowych (SMR), które mogłyby pomóc w zastąpieniu starzejącej się infrastruktury oraz zwiększenia odporności. Wydaje się więc, iż atom pozostanie jednym z filarów ukraińskiego systemu, podobnie jak elektrownie wodne.
Zwrócono ponadto uwagę na rolę jednostek opalanych gazem ziemnym, które mogą zapewnić elastyczność sieci, szczególnie w czasie szczytowego zapotrzebowania. Uzupełnieniem dla OZE, pomagającym pokryć wieczorne oraz zimowe zużycie, miałyby być również jednostki spalające biomasę.
Odporność za sprawą OZE. „Pilna potrzeba zapasowego zasilania”
– Kluczowym wnioskiem z raportu jest to, iż najszybszą i najmniej ryzykowną drogą do odporności dla Ukrainy są rozproszone, należące do miast, odnawialne źródła energii. Począwszy od energii słonecznej dla wodociągów, szpitali i sieci ciepłowniczych. Projekty tego rodzaju rozprzestrzeniają się, ponieważ władze lokalne pilnie potrzebują zapasowego zasilania – mówi SmogLabowi Andriy Martyniuk, dyrektor wykonawczy w NGO Ecoclub. Ukraińska organizacja pozarządowa, z siedzibą w mieście Riwne, od ponad 20 lat zajmuje się tematyką energetyczną.
Ekspert wskazuje, iż przy dzisiejszych kosztach inwestycje tego rodzaju zwracają się w okresie 3-5 lat, nie licząc magazynów energii. Ponadto wartością jest przy tym utrzymanie stabilności podstawowych usług podczas przerw w dostawach prądu. Aby zwiększyć skalę tego rodzaju inwestycji, miasta potrzebują jednak jasnych, dostępnych oraz stabilnych mechanizmów finansowania.
- Czytaj także: To już prawdziwa seria. Ukraina uderza w czuły punkt Putina
Bezpieczeństwo energetyczne w niespokojnych czasach. Wnioski dla Polski i Europy
Pełnoskalowa wojna za naszą wschodnią granicą rodzi pytania o to, jak sami powinniśmy budować bezpieczeństwo energetyczne, w Europie i Polsce. Jak wojenne doświadczenia z Ukrainy mogą nam pomóc budować bezpieczeństwo energetyczne? Pytamy o to w CSIS, wykraczając poza temat wspomnianego raportu.
– Globalne wstrząsy, takie jak niedawna pandemia COVID-19 oraz pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę, nauczyły wiele krajów, iż muszą zdywersyfikować swoje łańcuchy dostaw w kluczowych sektorach, w tym w energetyce. Europa będzie musiała delikatnie zrównoważyć swoje cele klimatyczne (cel zerowych emisji netto) z bezpieczeństwem energetycznym (dostępem do niedrogiej i niezawodnej energii) oraz kwestiami geostrategicznymi, wykorzystując zróżnicowany miks źródeł energii – zwraca uwagę Romina Bandura z CSIS w udzielonym nam komentarzu.
Ostatni wspomniany obszar dotyczy niekupowania paliw kopalnych z Rosji, bezpośrednio ani pośrednio, jak również stosowania przyjętych sankcji.
Decentralizacja, kooperacja z sąsiadami i obrona obiektów
– Doświadczenia z Ukrainy pokazują bardzo jasno, iż infrastruktura energetyczna jest priorytetowym celem ataków Rosji. Polska powinna wyciągnąć z tego wnioski i pilnie je zaimplementować – mówi SmogLabowi Paweł Czyżak z think tanku Ember.
– Widzimy, iż w trakcie wojny stabilność dostaw prądu łatwiej jest utrzymać w systemie zdecentralizowanym, czyli używając rozproszonych wiatraków i paneli słonecznych, baterii oraz generatorów. Duże elektrownie są łatwym celem. W wyniku bombardowań, 70 proc. elektrowni cieplnych w Ukrainie zostało zniszczonych. W Polsce musimy brać pod uwagę atak na nasze największe elektrownie, takie jak Bełchatów, Kozienice, których wyłączenie mogłoby cały kraj doprowadzić do blackoutu. Najlepszą obroną jest tu decentralizacja – podkreśla Czyżak.
Inna kwestia dotyczy współpracy z sąsiednimi państwami, które mogą nas wspomóc w sytuacjach kryzysowych. – W czasie ataków na elektrownie, Ukrainie bardzo pomógł import energii z Polski, Węgier i Rumunii. Musimy w Polsce rozbudowywać połączenia transgraniczne, żeby w razie potrzeby móc wesprzeć się energią od sąsiadów. Ponadto musimy wzmocnić fizyczne bezpieczeństwo naszej sieci. W szczególności chronić nasze stacje transformatorowe, czy inne najważniejsze punkty przed atakami z powietrza, ale też przed sabotażem. Oczywiście musimy też wzmacniać odporność na ataki hakerskie i hybrydowe, których intensywność ciągle się nasila – mówi nam analityk.
_
Z raportem CSIS można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock