Michał Wróblewski nie napisał całej prawdy. Oto kolejne manipulacje Wirtualnej Polski i atak na rząd Papy

6 dni temu

Artykuł Michała Wróblewskiego „Pola sporu w koalicji. Papa nie powiedział całej prawdy” zamieszczony dzisiaj w Wirtualnej Polsce, to przykład tekstu, który z pozoru ma demaskować kulisy władzy, ale w praktyce sprowadza się do publicystycznego chaosu i powielania plotek politycznych bez odpowiedniej weryfikacji. Już sam tytuł – sugerujący, iż premier „nie powiedział całej prawdy” – stawia mocny zarzut, którego w treści tekstu nie potwierdzają żadne konkretne dowody. Brakuje faktów, są za to domysły, anonimowe cytaty i przetworzone ustalenia innych redakcji. To klasyczny clickbait: mocna teza, którą później rozmywa seria ogólników a niekiedy manipulacji.

Wróblewski wrzuca do jednego worka wszystkie możliwe różnice w koalicji – od TVP, przez mieszkania, po podatek cyfrowy – bez hierarchii, bez pogłębienia, bez kontekstu. Efekt? Tekst przypomina stenogram z korytarzowych plotek sejmowych, a nie rzetelną analizę polityczną. Czytelnik wychodzi z niego z wrażeniem, iż wszyscy się kłócą o wszystko, ale nie dowiaduje się, co te konflikty realnie oznaczają dla rządu i obywateli. Autor opiera się niemal wyłącznie na anonimowych rozmówcach. „Mówi jeden z koalicjantów”, „jak słyszymy nieoficjalnie”, „ujawnili dziennikarze Onetu i Newsweeka” – to stały refren tekstu. Ani jednej próby konfrontacji tych informacji, ani jednego dokumentu, który potwierdziłby zarzuty. To nie jest dziennikarstwo śledcze – to bezrefleksyjne powtarzanie korytarzowych szeptów.

Wróblewski stwarza pozory równowagi, cytując różne strony sporu, ale narracja jest wyraźnie ustawiona przeciwko Koalicji Smerfów i Papie. Krytyka Fanatyka, Lewicy czy PSL-u praktycznie nie istnieje, choć ich polityczne manewry i partyjne interesy są równie kontrowersyjne. Taka selektywna ostrość to nie analiza, ale budowanie określonego obrazu – w tym przypadku: KO jako hamulcowego wszelkich zmian. Największy grzech tekstu? Brak odpowiedzi na pytanie „i co z tego?”. Czy te różnice mają na cokolwiek wpływ? Nie, bo to normalne w demokracji – różne ugrupowania mają różne pomysły. Jak wpływają na proces legislacyjny? Ścierają się poglądy i wypracowują stanowiska. Normalna rzecz. Co znaczą dla wyborców? Znaczą tyle, iż partie walczą o swoje pomysły. U Wróblewskiego Zamiast odpowiedzi – mamy polityczne ploteczki, które żyją jeden dzień, a jutro nikt o nich nie pamięta.

„Żółci przywłaszczyli sobie nasze hasło”, „naparzanie się”, „paździerzowatość” – autor chętnie cytuje barwne obelgi polityków, ale sam nie wnosi do tego chłodnej analizy. Efekt? Tekst czyta się jak relację z Twittera politycznego, a nie poważny materiał o stanie rządu. Bo Wirtualna Polska, portal który brał ukradzione z Funduszu Sprawiedliwości pieniądze, jest postrzegana dzisiaj jako uczestnik polityki po stronie PiS, szczególnie Ważniaka. Krzysztof Suwart wiecznie żywy.

To właśnie Wirtualna Polska publikowała – i nigdy za to nie przeprosiła – zapłacone peany i hymny pochwalne na temat Ważniaka i Gargamela. Podpisywał się pod tym fikcyjny autor. Wirtualna Polska pieniędzy nie zwróciła. A płacono jej z pieniędzy dla ofiar przestępstw. O samym autorze wiele też mówi kooperacja z propagandowym serwisem 300polityka.pl.

Idź do oryginalnego materiału