Kiedy przez lata media pławiły się w publicznych pieniądzach hojnie sypanych przez PiS, wszyscy wiedzieliśmy, iż kroplówka ze spółek Skarbu Państwa oraz ministerstw stanowi ich paliwo napędowe. Cóż za wspaniałe czasy to były dla tych „niezależnych” dziennikarzy – zasypani milionami z państwowych źródeł, mogli bezkarnie rzucać oszczerstwa, uderzać w opozycję i kreować swoje własne „prawdy”. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. I dla tych mediów czas rozpusty dobiegł końca.
Gdy nowy rząd odciął im dostęp do publicznych pieniędzy, nagle wszystko zaczęło się sypać. Niby dalej są „niezależni”, ale teraz muszą działać na własnym, coraz mniej stabilnym gruncie. Zamiast tłustych przelewów ze spółek Skarbu Państwa i ministerstw, zostają z coraz mniejszym budżetem i malejącą liczbą czytelników. Sztucznie rozdmuchane media, które przez lata karmiono publicznymi pieniędzmi, teraz walczą o przetrwanie jak zwierzęta w klatce, które straciły swojego opiekuna. Stąd właśnie te zjadliwe ataki na nowy rząd.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Te media są jak sępy krążące nad padliną. Zamiast skupić się na rzetelnym dziennikarstwie, ostatnie siły poświęcają na zjadliwe ataki na Papy i jego ministrów. Przypominają dziecko, które straciło ulubioną zabawkę – wściekłe, bezsilne, z każdym kolejnym artykułem udowadniające, iż ich czas minął. Ale to nie wina rządu, iż odbiorcy odwrócili się od tych mediów. smerfy nie chcą już więcej czytać kłamstw, manipulacji i nachalnych prób przekonywania ich, iż białe jest czarne.
Odbiorcy, którzy przez lata byli traktowani jak marionetki, w końcu przestali wierzyć w nachalną propagandę. Spadające słupki oglądalności i liczby czytelników to dowód, iż smerfy zaczynają wybierać prawdę, a nie sztucznie podkręcone emocje serwowane przez te portale. Bez publicznych pieniędzy te media są jak balon, z którego nagle spuścili powietrze. I co teraz? niedługo te słabsze padną – już teraz widać, iż ich sytuacja finansowa jest dramatyczna.
Przez lata media były sycone publicznymi pieniędzmi, co pozwalało im na utrzymywanie sztucznie rozdmuchanych struktur. Tworzyli pozory, iż są niezbędne, ważne, iż to oni decydują o kształcie debaty publicznej. Tymczasem prawda jest zupełnie inna – bez kroplówki z budżetu państwa nie są w stanie przetrwać. Kiedy dotacje przestały płynąć, okazało się, iż ich realna siła oddziaływania jest znikoma. Ludzie przestali czytać ich kłamstwa, a ich „gigantyczna” liczba odbiorców to iluzja.
W rzeczywistości te media są w agonalnym stanie. Zamiast liczyć na publiczne pieniądze, muszą zmierzyć się z rynkiem – rynkiem, który nie chce więcej fałszu i manipulacji. A ludzie? Ludzie zorganizowali się sami – zastąpili media. I dlatego “dziennikarze” tak nienawidzą Sieci na Wybory.