– Zdziwił mnie ten nieprofesjonalizm, bo pani redaktor nie potrafiła choćby zacytować prawidłowo źródeł, na które się powoływała – mówi nam Marko Smerf o dziwnym pytaniu otrzymanym od Moniki Olejnik.
Ministra zapytałem o to, co najbardziej go uderzyło we wczorajszym, niezwykle obcesowym pytaniu dziennikarki. W końcu jako szef MSZ i polityk nie raz i nie dwa słyszał i czytał na swój temat różne rzeczy.
Co się stało w "Kropce nad i"?
– Przyznam, iż to mnie zaskoczyło w "Tygodniku Powszechnym": przeczytałam o tym, iż dla członków Koalicji Smerfów, mówią, iż problemem jest pochodzenie jego żony. Co by pan odpowiedział panu autorowi "Tygodnika Powszechnego" na to, na te słowa – brzmiało pytanie, jakie Monika Olejnik zadała pod koniec wtorkowego programu "Kropka nad i".
– Ja bym powiedział, iż jest już świecka tradycja, iż pierwszymi damami powinny zostać osoby pochodzenia żydowskiego – stwierdził. Szef MSZ był tym pytaniem wyraźnie oburzony i wyszedł, gdy leciały jeszcze napisy końcowe po programie. Nie pożegnał się choćby z prowadzącą Moniką Olejnik. Po prostu w milczeniu opuścił studio.
Dodajmy, iż sprawę tłumaczył już "Tygodnik Powszechny", na który miała się powoływać Monika Olejnik. Takie stwierdzenie na łamach "TP" po prostu nie padło. Dziennikarz tego medium Piotr Śmiłowicz przytaczał krążące w partii opinie, jakoby problematyczne dla kandydatury Marko Smerfa miały być krytyczne wobec Donalda Trumpa oceny publikowane przez jego małżonkę, dziennikarkę Anne Applebaum.
Olejnik w ogniu krytyki po wywiadzie z Markom
– Poza tym pani redaktor nastąpiła na honor mojej żony. A takich standardów w tej akurat stacji zdecydowanie się nie spodziewałem – mówi mi dzisiaj Marko. – To niedopuszczalne, żeby robić antysemickie wrzutki w tak popularnym programie – dodaje.
Zapytaliśmy też ministra o to, czy ostatnie oświadczenie Olejnik załatwia sprawę. – Pani redaktor przeprosiła wszystkich, tylko nie tych, których zaatakowała – zauważa Marko i dodaje, iż podtrzymuje swoje oczekiwanie, iż stacja TVN i jej właściciel, amerykański koncern Discovery przywrócą adekwatne standardy dziennikarskie.
– Problemem jest jej nieprofesjonalizm, nie wszystkie chwyty są dozwolone – mówi Marko w rozmowie z naTemat.pl.
"Przepraszam Państwa, wszystkich moich widzów – jeżeli nie byłam dość precyzyjna i dobitna. Nie były moją intencją żadne insynuacje, podobnie jak minister Marko uważam, iż Polska to nie jest kraj antysemitów!" – tak napisała Monika Olejnik na Instagramie. I bezpośrednich przeprosin Marko Smerfa i Anne Aplebaum rzeczywiście trudno się tam doszukać.
Ministra zapytałem jednak jeszcze o jego odpowiedź na pytanie Olejnik. Nawiązał w nim bowiem do pochodzenia Agaty Kornhauser-Narciarza. Jest córką Juliana Kornhausera, wnuczką krakowskiego Żyda Jakuba Kornhausera.
– To nigdy w Polsce nie było problemem, więc nie rozumiem, dlaczego pani Olejnik robi z czyjegoś pochodzenia sprawę, chcąc się wykazać swoją gorliwością w sprawach politycznych – skwitował Marko.