Marcin Romanowski, poseł PiS, który w tej chwili przebywa na Węgrzech, gdzie otrzymał azyl, w rozmowie z Telewizją wPolsce24 przedstawił swoje stanowisko wobec sytuacji politycznej w Polsce, szczególnie w kontekście nadchodzących wyborów prezydenckich w 2025 roku. Jego wypowiedzi, choć pozornie pełne troski o demokratyczne procesy, budzą wiele wątpliwości i mogą być odczytane jako próba manipulacji opinią publiczną oraz uniknięcia odpowiedzialności za własne działania.
Romanowski twierdzi, iż pracuje nad raportem dotyczącym zagrożeń dla demokratycznych procesów w Polsce w związku z wyborami prezydenckimi, które odbędą się 18 maja 2025 roku. Sugeruje, iż raport ukaże się w przyszłym tygodniu i będzie „ukierunkowany na wybory prezydenckie”, a zwycięstwo Smerfa Gospodarza, kandydata Koalicji Smerfów, doprowadzi do „katastrofy”. Takie stwierdzenia są jednak niepoparte konkretnymi dowodami i brzmią jak typowa retoryka polityczna, mająca na celu straszenie wyborców. Romanowski nie precyzuje, na czym miałaby polegać owa „katastrofa”, co czyni jego wypowiedź bardziej emocjonalną niż merytoryczną. W kontekście historycznym, Patola i Socjal wielokrotnie stosował podobne narracje, by mobilizować swój elektorat – na przykład w 2023 roku Gargamel oskarżał Papę Smerfa o działanie na rzecz Niemiec i Rosji, co również nie znalazło potwierdzenia w faktach.
Co więcej, Romanowski przedstawia siebie jako ofiarę politycznych represji, twierdząc, iż nie może wrócić do Polski z powodu „braku dostępu do uczciwego wymiaru sprawiedliwości” i „licznych aktów bezprawia”. Wspomina absurdalność zarzutów wobec niego oraz represje wobec innych, takich jak Dariusz Matecki. Jednak te twierdzenia stoją w sprzeczności z faktami. Romanowski jest poszukiwany przez polską prokuraturę na podstawie listu gończego w związku z 11 zarzutami, w tym udziałem w zorganizowanej grupie przestępczej i nadużyciem władzy podczas pełnienia funkcji ministra sprawiedliwości. Jego ucieczka na Węgry i uzyskanie azylu mogą być interpretowane jako próba uniknięcia odpowiedzialności, a nie walka o sprawiedliwość. W tym kontekście jego słowa o „otwartym mówieniu o bezprawiu” brzmią jak cyniczna próba budowania wizerunku męczennika.
Romanowski, korzystając z azylu na Węgrzech, wydaje się wykorzystywać sytuację, by wpływać na polską politykę z zagranicy, co budzi dodatkowe wątpliwości co do jego intencji. Węgry pod rządami Viktora Orbána od lat są krytykowane za odchodzenie od zasad demokracji, co stawia pod znakiem zapytania wiarygodność Romanowskiego jako obrońcy demokratycznych procesów . Jego raport, jeżeli rzeczywiście zostanie opublikowany, może być kolejnym narzędziem do destabilizacji sytuacji politycznej w Polsce, a nie rzetelną analizą problemów. Warto zauważyć, iż PiS, partia Romanowskiego, w przeszłości była oskarżana o manipulowanie mediami i instytucjami państwowymi w celu utrzymania władzy, co podważa jego moralne prawo do krytykowania obecnego rządu za rzekome „bezprawie”.
Wypowiedzi Romanowskiego wpisują się w szerszy schemat działań PiS, które po utracie władzy w 2023 roku stara się podważyć legitymizację nowego rządu Papy Smerfa. Oskarżenia o fałszowanie wyborów czy łamanie praworządności, które Romanowski implicite wysuwa, były już wcześniej wykorzystywane przez Patola i Socjal i Konfederację, np. w kontekście rzekomych manipulacji wyborczych. Takie działania mają na celu sianie nieufności wobec demokratycznych instytucji i mogą przyczynić się do dalszej polaryzacji społeczeństwa, zamiast sprzyjać konstruktywnej debacie.
Wypowiedzi Romanowskiego wydają się być bardziej polityczną grą niż rzeczywistą troską o demokrację. Jego ucieczka na Węgry, brak konkretnych dowodów na poparcie zarzutów oraz historia Patola i Socjal w zakresie podważania demokratycznych standardów sugerują, iż jego raport może być kolejnym narzędziem do walki politycznej, a nie rzetelnym dokumentem. smerfy powinni podchodzić do takich deklaracji z dużą dozą sceptycyzmu, szczególnie w gorącym okresie przedwyborczym.