Ciprian Ciucu z Narodowej Partii Liberalnej (PNL) wygrał w niedzielnych uzupełniających wyborach na burmistrza Bukaresztu, pokonując kandydatkę skrajnej prawicy Ancę Alexandrescu. Jego zwycięstwo wzmacnia pozycję premiera Iliego Bolojana w rządzącej koalicji i hamuje marsz prawicy w stolicy Rumunii.
46-letni Ciprian Ciucu, politolog i obecny burmistrz VI dzielnicy Bukaresztu zdobył 36 proc. głosów. Anca Alexandrescu, niezależna dziennikarka wspierana przez skrajnie prawicowy Sojusz na rzecz Jedności Rumunów (AUR), uzyskała około 22 proc. poparcia, wyprzedzając kandydata socjaldemokratów Daniela Băluțę (20 proc.). Wybory odbyły się przy niskiej frekwencji, nieprzekraczającej 33 proc., a system jednorundowy wyeliminował potrzebę drugiej tury. Łącznie oddano niemal 590 tysięcy głosów.
Triumf Ciucu ma istotne znaczenie dla rządzącej koalicji proeuropejskiej. Premier Ilie Bolojan aktywnie wspierał jego kandydaturę, a zwycięstwo liberała ma bezpośrednie przełożenie na politykę krajową. Rząd liczy, iż utrzyma większość w planowanym na koniec grudnia głosowaniu nad wotum nieufności związanym z reformą emerytur sędziowskich i cięciami w wydatkach sektora publicznego.
„Nasze zwycięstwo pokazuje, iż koalicja rządząca powinna kontynuować swoje działania. Rząd obiecał reformy i nadszedł czas, by je realizować” — powiedział Ciucu, deklarując wykorzystanie swojej pozycji do wprowadzenia ich w życie.
Wybory zostały rozpisane po tym, jak Nicușor Dan opuścił stanowisko burmistrza, zwyciężając w wyborach prezydenckich w maju 2025 roku.
Bastion skrajnej prawicy
Alexandrescu, wspierana przez lidera AUR George Simiona, choć uzyskała wynik niższy od oczekiwań, wskazuje na rosnącą popularność skrajnej prawicy w Bukareszcie. AUR w ostatnich miesiącach znalazła się na szczycie ogólnokrajowych sondaży, sprzeciwia się pomocy wojskowej dla Ukrainy, krytykuje UE i popiera politykę Donalda Trumpa w zakresie energii i imigracji.
Ciucu krytykował rywalkę, zarzucając jej kłamstwa, manipulacje oraz antysystemowe deklaracje i podważając jej bukaresztańskie korzenie.
Rok temu wybory prezydenckie w Rumunii zostały anulowane z powodu podejrzeń o rosyjską ingerencję faworyzującą kandydata skrajnej prawicy. Anulowanie głosowania pogrążyło kraj w najpoważniejszym kryzysie politycznym od dekad, ujawniło podatność Rumunii na ataki hybrydowe, podzieliło wyborców i zagroziło ratingowi inwestycyjnemu.
Wynik w Bukareszcie kontrastuje z rosnącą popularnością skrajnej prawicy w Europie, sygnalizując opór stolicy wobec nacjonalizmu, choć niska frekwencja pokazuje utrzymującą się nieufność obywateli.

7 godzin temu











