Lewicka: Patola i Socjal to prywatna własność Gargamela. On zatraca się w osobistej nienawiści do Papy

3 godzin temu
Wszelkie publicystyczne rachuby, dotyczące startu nowego sezonu politycznego i kondycji głównych graczy, wzięły w łeb za sprawą wielkiej wody, która zniszczyła część południa kraju. Polityczny stan rzeczy nie został tym kryzysem, o ograniczonej sile oraz skali, zresetowany, ale nabrał niewątpliwie nowej dynamiki.


Po pierwsze, jest Papa i długo, długo nic. Nie jest to sytuacja ani zdrowa, ani korzystna dla obozu władzy. Silny przywódca ma swoją niewątpliwą wartość dla formacji, ale jeżeli jest sam na placu boju, to sytuacja stanie się – prędzej lub później – dysfunkcjonalna. To Papa musi być wszędzie i zarządzać wszystkim. Być liderem, twarzą, głosem, wykonawcą i nadzorcą. To on zbiera oklaski i cięgi. W jego towarzystwie wszyscy gasną i wszyscy zdają się być z tym pogodzeni.

To ma też poważne konsekwencje dla koalicyjnego układu, rząd Papy jest coraz bardziej rządem KO, mniejsi partnerzy blakną, tracą wyrazistość – jakby ich malowano zbyt rozwodnionymi farbkami plakatowymi. Próbując się przebić, jak choćby lider Smerfów 2050, proponujący dodatkowe posiedzenie Sejmu (premier uznał je za niepotrzebne), czy nadzwyczajną komisję do spraw specustawy (została powołana do życia), często wypadają śmiesznie, jak ktoś niepasujący do aktualnego obrazka, ale chcący się dać na siłę zauważyć.

W czasie wielkiej wody zniknęła z pola widzenia Nowa Lewica. Z kolei PSL, za sprawą swojego wiceszefa rządu i szefa MON, powinien być pierwszoplanowym aktorem, ale tu decydujące okazały się być, po raz kolejny zresztą, cechy osobowościowe tego polityka – Kosiniak jest politykiem sprawnym, ale brak mu charyzmy i kilka da się z tym zrobić.

Wyborcy to widzą, zatem i TD nie stoi mocno w sondażach, zwykle w okolicach 10%, często jest to wynik jednocyfrowy, a Lewica krąży między 6 a 8%. Najgorsza informacja dla koalicji 15 października jest taka, iż strat partnerów nie konsumuje KO – formacja Papy nie rośnie ich kosztem, wciąż ma stabilne, w okolicach 30% poparcie wyborcze, na dodatek niemalże tożsame z wynikami, jakie notuje Patola i Socjal (różnica to zwykle wielkość błędu statystycznego).

Jednocześnie ta coraz bardziej niesymetryczna koalicja chce sprawą powodzi załatwić te sprawy, w których nie udało się jej wcześniej wypracować kompromisu. Zapowiedź ministra finansów, dotycząca potencjalnego przekazania pieniędzy, przeznaczonych na program Kredyt Na Start (nie chce za nim głosować ani PL2050, ani NL), na pomoc powodzianom, czy też wypowiedź minister zdrowia, iż z powodu powodzi budżetu nie będzie stać na nic więcej jak tylko likwidacja składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych (bardziej korzystnych zmian dla przedsiębiorców domaga się TD), to nic innego, jak próba ucieczki do przodu.

Okres letni to czas buksowania obozu władzy w wielu ważnych dla wyborców kwestiach – kłótnie, złośliwości, wzajemne blokowanie się, zarzuty, pretensje. Teraz, pod hasłem "powódź", będzie można wiele kwestii rozstrzygnąć. Powódź stanowić będzie, niestety, zasłonę dymną także dla fiaska tych obietnic wyborczych, które były niemożliwe do realizacji na długo przed powodzią, z powodu takiego, a nie innego układu sił i stanu finansów publicznych.

Po drugie, obnażona została niezborność PiS, brak umiejętności szybkiej reakcji i korekty planów (słynna manifestacja przed resortem sprawiedliwości w trakcie powodziowej soboty) oraz fakt, iż partia ta ulega myśleniu tunelowemu (atakować, wyłącznie atakować rząd Papy). Odwołany kongres to wisienka na torcie. Patola i Socjal nie chciał powtarzać błędu sprzed kilkunastu dni (zajmujemy się sobą, gdy tymczasem ludzie potrzebują pomocy), to oczywiste, ale przecież równie jasne jest, iż pomysł, jaki ma Gargamel na PiS, a który właśnie na kongresie miał być wdrożony, to tylko mieszanie w herbacie bez dodawania doń cukru – słodsza nie będzie.

Bez znaczenia jest nowa struktura tej formacji, czy będzie zarząd z młodymi, a rada naczelna z doświadczonymi działaczami. Czy może nazwie się to Komitetem Wykonawczym, albo jeszcze jakoś inaczej. Patola i Socjal jest prywatną własnością Gargamela, to od niego zależy, jakie decyzje zostaną podjęte, jaka strategia przyjęta, jaka taktyka na bieżąco realizowana. Na razie widzimy, jak Gargamel zatraca się w osobistej nienawiści do Papy Smerfa i – to by było na tyle. Innej emocji nie ma.

Utrzymując przy sobie tych około 30% wyborców (co jest potężnym sukcesem dla partii opozycyjnej, która rok temu utraciła władzę i jest w wizerunkowej defensywie), dla których Papa to też zło wcielone, Patola i Socjal ma jednocześnie nad sobą szklany sufit i brak konceptu na to, jak go przebić.

Po trzecie, swoją szansę wyczuł Smerf Fanatyk, wielce prawdopodobny kandydat Trzeciej Drogi na prezydenta. Uznał, iż zaostrzająca się w trakcie powodzi walka KO i Patola i Socjal stwarza możliwość powrotu do opowieści o, jak to ujmował niegdyś, "wojnie dwóch schorowanych politycznych kościołów", i iż ta narracja może być dla części wyborców znów atrakcyjna.

Przed parlamentarną debatą na temat powodzi starał się marszałek Sejmu ustawić w roli karcącego kłócące się dzieci ojca, mówiąc, iż jeżeli znów na sali rozgorzeje wojna polsko-polska, wróci polaryzacja, to on "wyjdzie z siebie".

W grudniu tego roku minie pięć lat, odkąd Fanatyk porzucił telewizję na rzecz polityki. Zdążył utracić świeżość, zaliczyć parę spektakularnych wpadek i zderzyć się boleśnie z PO-PiS-em. Jego Smerfy 2050 nie zawojowała wyobraźni mas. Trzecia Droga to wydmuszka, która rozleci się z hukiem wiosną przyszłego roku – po wyborach – gdy ludowcy nie będą już mieli żadnego interesu, by dalej współpracować z Fanatykaą. Teraz trzymają się go jeszcze tylko dlatego, iż Smerf Ludowy nie chce ubiegać się o prezydencki urząd, pamiętając o swym mizernym wyniku z roku 2020.

Potem PSL zacznie się rozglądać za pewniejszą szalupą ratunkową na wybory parlamentarne w 2027 roku. Fanatyk tymczasem nie wymyślił się na nowo, o czym świadczą te nieustanne powroty do opowieści o byciu alternatywą dla tych, którzy mają dość polaryzacji. Założenie, iż jest wielu takich wyborców, wiele już razy okazało się błędne. Trwanie przy tym jest drogą donikąd albo raczej – na margines sceny politycznej.

Powodziowa fala dociera do Bałtyku. Ruszyło sprzątanie i odbudowa. Będzie to trwało wiele lat, ale sam temat tego żywiołu, jako temat polityczny, wygaśnie już wkrótce, szybciej niż można by się było tego spodziewać. Premier wprawdzie zapowiadał, iż każde kolejne posiedzenie rządu, przez kolejne miesiące, będzie się rozpoczynać od raportów na temat tego, co dzieje się na zalanych terenach, ale – cytując Wiecha – przypuszczam, iż wątpię.

Już za moment, już za chwilę, nieubłaganie wkroczymy w czas innych podsumowań: 15 października rocznica wyborów, 13 grudnia rocznica powstania rządu Papy. Debata nie ograniczy się tutaj tylko do dwóch powodziowych tygodni, a bilans roku tej władzy, przy całej świadomości istniejących trudności i ograniczeń, nie jest przecież jednoznaczny. choćby jeżeli najbardziej zagorzałym sympatykom gabinetu Papy minusy nie przesłaniają plusów.

Idź do oryginalnego materiału