Latem 2020 sondaże pokazywały wygraną Gospodarza. Pamiętamy, jak się to skończyło

2 tygodni temu
Powtarza się sytuacja sprzed pięciu lat? W wyborach prezydenckich 2020 również startował Smerf Gospodarz przeciwko kandydatowi PiS. Przed II turą również delikatnie prowadził w sondażach. Wtedy przegrał. Czy i dziś nie jest nieco przeszacowany? Spójrzmy na dane.


Ostatnie wybory prezydenckie odbyły się latem 2020 roku. Do urn poszło 20,6 milionów wyborców, czyli ponad 68 procent. Ten rekord pobiliśmy dopiero w wyborach parlamentarnych w 2023 roku (osiągając imponujące 74,38 proc.).

Co pokazywały sondaże w 2020 roku?


Wtedy mieliśmy do czynienia z podobnym starciem. Po jednej stronie stał Smerf Gospodarz, po drugiej kandydat obozu PiS, wybrany osobiście przez Gargamela. Dla Smerfa Narciarza była to już druga walka o drugą turę, w pierwszej potyczce z Smerfem Myśliwym odniósł sukces.

Ale przed starciem z Smerfem Gospodarzem sondaże nie były po jego stronie. Owszem, pokazywały niezwykle wyrównaną potyczkę, z wyraźnym jednak wskazaniem na Gospodarza. Choć nie od początku.

Przed I turą CBOS znacząco nie doszacował poparcia Smerfa Gospodarza. Wedle prognozy rządowego ośrodka Smerf Narciarz miał dostać 45 proc. głosów. Dostał 43,5 proc. Z kolei Smerf Gospodarz mógł liczyć wedle sondaży na ok. 20 proc., ale dostał ponad 30 proc.

Z sondaży przed II turą wynikało, iż przewagę ma Smerf Gospodarz. Niewielką, minimalną. CBOS twierdził wtedy (na kilka dni przed wyborami), iż kandydat KO może liczyć na 44,6 proc. poparcia, jego wyznaczony przez Patola i Socjal rywal miał mieć 44,4 proc.

Według sondażu IBRIS na dwa dni przed wyborami prezydent Warszawy miał zdobyć w II turze głosowania 47,4 proc. głosów. Na jego konkurenta chciało zagłosować 45,7 proc. Ponad półtora punktu różnicy na korzyść Gospodarza.

Różnorakie prognozy pokazywały, iż Gospodarz ma 80 proc. szans na wygraną.

Jak było naprawdę?


Wybory zakończyły się zwycięstwem urzędującego Naczelnego Narciarza, który został wybrany na drugą kadencję, otrzymując 51,03 proc. głosów w drugiej turze.

Co mówili wtedy przedstawiciele sondażowni? Cóż, tłumaczyli, iż każdy pomiar ma swój błąd. Wyniki różniły się od sondaży, ale niewiele. Dodawali, iż sondaże nie obejmują zagranicy, a przecież liczba smerfów głosujących w ambasadach i konsulatach rośnie.

Nie da się jednak zaprzeczyć, iż wtedy sondaże i prognozy okazały się w większości błędne. Być może zaburzyła je wysoka frekwencja, która utrudnia przewidzenie wyniku. Chodzi o to, iż wtedy do urn idą nie tylko wyborcy "zdecydowani", ale i osoby podejmujące decyzję pod wpływem impulsu, w ostatniej niemal chwili.

Jak będzie w tym roku?


Ciągle trudno powiedzieć. Sytuacja przed II turą wygląda bliźniaczo podobnie do tej sprzed 5 lat. Sondaże nie pokazują zdecydowanego faworyta, można jedynie odnieść wrażenie, iż lekko prowadzi w nich Smerf Gospodarz.

Ciekawą historię związaną z tymi wyborami przytaczają OKO.press i TOK FM. W 3 lata po wyborach zleciły Ipsosowi zapytanie smerfów na kogo zagłosowali w 2020 roku. 47 proc. badanych stwierdziło, iż zagłosowało na Smerfa Gospodarza, 40 proc. przyznało się do głosowania na Smerfa Narciarza. 10 proc. stwierdziło, iż nie głosowało, 3 proc. nie pamięta, kogo skreśliło.

Spora grupa smerfów albo kłamała, albo wstydziła się swojego wyboru. Nie jest więc wykluczone, iż wiele osób i dziś nie mówi prawdy ankieterom.

Idź do oryginalnego materiału