Problemy Doktora? To mało powiedziane! Kolejny rozdział tragikomedii, jaką zafundował nam PiS, tym razem w osobie byłego ministra zdrowia. Oto Smerf Doktor, bohater pandemii, który stał się antybohaterem swojej własnej, gorzkiej farsy. Po tym, jak prokuratura w końcu wzięła go na celownik, sytuacja jest jakby żywcem wyjęta z tragikomedii o PiS-ie: władza znów nie wie, co to odpowiedzialność, a błędy traktuje jako “niefortunne incydenty”.
Jakie to błędy? Ujawnienie danych osobowych lekarza Piotra Pisuli, który miał czelność otwarcie mówić o problemach z e-receptami. Zamiast wyjaśnić sprawę, Doktor w przypływie typowego dla polityków lepszego sortu zadufania postanowił go publicznie upokorzyć. Jak? Używając swojego oficjalnego konta na portalu X, wywlekł na światło dzienne wrażliwe informacje medyczne dotyczące recepty na leki psychotropowe i przeciwbólowe, które wystawił sobie sam Pisula. Cóż za przykład ministerialnej odpowiedzialności! Doktor pewnie myślał, iż jest królem internetu, a jego słowa to prawo.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
To jednak nie koniec tej żenady. PiS-owska machina propagandowa musiała się chwilę zastanowić, jak z tego wybrnąć, bo co tu dużo mówić — śmierdzi na kilometr. W końcu jednak, po długich godzinach rozważań i szeptanych narad w partyjnych kuluarach, sam Doktor podał się do dymisji. Pinokio, jak zwykle próbując umniejszyć skalę tego skandalu, ogłosił z uśmiechem, iż to “tylko pewien błąd”. Tak, były panie premierze, kłamco, tylko błąd. Taki mały, jak ta wasza “dobra zmiana”, która od lat siała spustoszenie w Polsce.
A co na to prokuratura? W końcu postanowiła wkroczyć, kierując akt oskarżenia przeciwko Doktorowi. Grozi mu do trzech lat więzienia za przekroczenie uprawnień i ujawnienie danych wrażliwych. Może w końcu PiS-owi ktoś wytłumaczy, iż ministerialny stołek nie daje prawa do łamania zasad prywatności obywateli. Ale nie łudźmy się — PiS-owska logika działa tak, iż jak już raz wejdą w czyjeś życie z butami, to wyciągną wszystko, co się da, byleby tylko ochronić siebie.
A na deser? Piotr Pisula, lekarz, który odważył się mówić o problemach z e-receptami, zwraca uwagę, iż dymisja Doktora to dopiero pierwszy krok. A gdzie reszta? Odpowiedzialność to przecież obce słowo w PiS-ie. W ich świecie wystarczy uśmiechnąć się i powiedzieć, iż to “tylko błąd”.
Tyle iż ten “błąd” kosztuje nas wszystkich coś o wiele ważniejszego niż ministerialną posadkę — to zaufanie do państwa, które tak sumiennie rozkładają na części pierwsze.