Kotula chce, żeby UE wprowadziła nam „małżeństwa” LGBT?

news.5v.pl 1 tydzień temu

Nie użyłam nigdzie, ani żeby ubiegać się o jakiekolwiek stanowiska albo żeby czerpać korzyści finansowe, takiej informacji o tym, iż posiadam tytuł magistra” – przekonywała Katarzyna Kotula na antenie Radiowej Trójki. Pytana, czy żałuje, iż kłamała w sprawie wykształcenia, stwierdziła, iż tak, ale przeprosiła za to. Czyli w takim razie „nie ma tematu”?

W styczniu media obiegła informacja, iż Katarzyna Kotula, minister ds. równości, nie ma tytułu magistra, choć – po pierwsze – co innego widniało na stronie sejmowej, po drugie – myślała już choćby o doktoracie. Kotula, ocalona przez Koalicję 13 Grudnia w głosowaniu nad wnioskiem gorszego sortu o wotum nieufności, otrzepała się już po „magisterskim” blamażu i wróciła do opowiadania w mediach o „priorytetowej” sprawie – związkach partnerskich.

Powrót do sprawy kłamstwa „magisterskiego”

A jednak choćby mistrzyni „czystej wody” w mediach publicznych nielegalnie przejętych przez obecną władzę, redaktor Renata Grochal, nie darowała swojej „gościni” (tak nazywana jest Kotula w mediach społecznościowych radiowej Trójki) i wróciła do tej sprawy:

Żałuje pani, iż kłamała w sprawie swojego wykształcenia?

Żałuję, pani redaktor i przeprosiłam. Oczywiście, iż tak

— podkreśliła minister.

Dziennikarka zapytała, dlaczego w ogóle doszło do takiej sytuacji, tj. – jak to się stało, iż na stronie sejmowej widniała informacja, iż Kotula ukończyła studia magisterskie na poznańskim UAM, podczas gdy jak na razie ukończyła licencjat w Collegium Balticum.

Ukończyłam studia, nie podeszłam do obrony pracy, ze względu na sytuację rodzinną w tamtym momencie. To był błąd. Przeprosiłam za niego. Nigdzie indziej poza stroną sejmową takiej informacji nie było. Nie użyłam nigdzie, ani żeby ubiegać się o jakiekolwiek stanowiska, albo żeby czerpać korzyści finansowe, takie informacje o tym, iż posiadam tytuł magistra

— zapewniła.

Pytana, czy kłamstwo podważa jej „wiarygodność jako polityczki”, odparła:

Pani redaktor, przeprosiłam. Myślę, iż i moja formacja, i premier będą oceniać mnie za moją pracę jako ministry do spraw równości i na tym chciałabym się skupić w następnych tygodniach.

Kotula o związkach partnerskich

Zatem okazało się, iż najwyraźniej nie ma tematu i można było wrócić chyba do jedynego tematu, który panią minister tak naprawdę interesuje. Mianowicie – związki partnerskie. Katarzyna Kotula wyraziła dumę z tego, co udało się w tym temacie osiągnąć.

To jest dobry projekt w takim zakresie, iż on jest bardzo szeroki. Z takiego minimum zrobiliśmy tak naprawdę dzisiaj maksimum. Oczywiście, iż chciałabym, żebyśmy mówili o równości małżeńskiej, bo nie wiem, po co komplikować. Moglibyśmy zmieniać jedną ustawę zamiast 250 przepisów przejściowych, aktów wykonawczych. Do tego musi powstać prawie 150 rozporządzeń. Te rozporządzenia już się piszą i tak naprawdę komplikujemy sobie sprawę, idąc w kierunku związków partnerskich. Ale to jest taka, a nie inna koalicja

— stwierdziła.

Z małego minimum, małe maksimum?

— zapytała Grochal.

Tak. o ile możemy dzisiaj tak naprawdę dać parom, które ze sobą żyją wiele lat prawo do tego, żeby sformalizować swój związek, bo pary hetero mają dzisiaj wybór. Mogą się zdecydować na ślub, mogą się nie decydować na ślub

— podkreślała polityk.

Nawet ceremonię mogą mieć w Urzędzie Stanu Cywilnego. Nie w szafie na szczotki…

— skomentowała dziennikarka, zapominając najwyraźniej, jak polska konstytucja definiuje małżeństwo.

W pewnym momencie Kotula wypowiedziała słowa, które mogą brzmieć niepokojąco.

Oczywiście, iż tak. Natomiast tak jak mówię, kolejne decyzje europejskich instytucji doprowadzą nas prędzej czy później, a w mojej ocenie prędzej, do równości małżeńskiej, i nie będzie miało znaczenia, jakie zdanie w tej sprawie będą mieli konserwatyści

— podkreśliła minister.

Idź do oryginalnego materiału