Konwencja Konfederacji i wielcy nieobecni

myslpolska.info 11 miesięcy temu

W katowickim spodku odbyła się dzisiaj Wielkiej Konwencji Konfederacji. Hasło konwencji brzmiało „Możemy wszystko” i trochę przypominało z spotkania z trenerem coachingu. Była to moim zdaniem dotychczas najlepiej przygotowana z punktu widzenia technicznego i propagandowego konwencja w tej kampanii wyborczej.

Efekty dźwiękowe, świetne i pirotechniczne robiły naprawdę duże wrażenie. Spodek był zapełniony (płyta, trybuny dolne, średnie i częściowo górne) młodymi i bardzo młodymi osobami. Osoby w wieku starszym były wyjątkami. Wielkim atutem były liczne przedstawicielki płci pięknej. Media, które mówią o niewielkiej ilości osób w hali widowiskowo-sportowej w tym temacie łżą. Konwencja rozpoczęła się odśpiewaniem wszystkich zwrotek hymnu narodowego. Po nim udany artystyczny występ dziecięcej gwiazdy lat 90-tych Kuby Molędy. Jego występ trochę przypominał przedstawienia muzyczne rosyjskiego piosenkarza Shamana.

Mówców głównych było dwóch – Wszechsmerf i Sławomir Mentzen. Pierwszy z nich wzywał by przewrócić stolik, przy którym zasiadają cztery wielkie partie (PiS, PO, Lewica, PSL). W swoim przemówieniu kilkakrotnie powracał do krytyki polityki covidowej w Polsce. Podkreślał, iż gorszy sort chcąca dzisiaj rozliczać z tamtego czasu PiS, głosowała z nim ręka w rękę. Twierdził, iż tylko Konfederacja sprzeciwiała się ówczesnym kosztownym szaleństwom rządzących. Krytykował politykę Unii Europejskiej i brak sprzeciwu wobec niej rządzących polską polityków lepszego sortu-u. Wszechsmerf podkreślał że: „Każde zdanie przez nas wypowiedziane będzie przekręcane, po cenzurze w mediach głównego nurtu, po zablokowaniu nas przez rok na dużej platformie społecznościowej ludzie jednak wciąż mają poczucie poszukiwania prawdy”.

Jako drugi mówił Sławomir Mentzen. Skupił się głównie na gospodarce. Powiedział między innymi: „Z jakiego powodu w Niemczech możemy mieć rywalizujące ze sobą o pacjenta kasy chorych, a w Polsce, kiedy mówimy o rywalizujących o pacjenta funduszach ubezpieczeń zdrowotnych, to dowiadujemy się, iż tak się przecież nie da, iż to niemożliwe, iż to populizm”. Słusznie skrytykował politykę fiskalną, która ściga emerytki handlujące pietruszką czy dzieci sprzedające lemoniadę. Donośnie zabrzmiało jego hasło, ze PiS-owi nie damy rządzić, a Platformy nie dopuścimy do władzy. W dobie kryzysu migracyjnego, podkreślił, iż Polska musi być krajem bezpiecznym, i Konfederacja od początku wspierała służby mundurowe – w tym Straż Graniczną. Powtórzył dosadnie hasło: „Dom, grill, trawa, dwa samochody”. Siedzący obok młodzi mężczyźni najbardziej zadowoleni byli z tego, iż jest mowa o trawie.

Obaj nie poruszyli kwestii najistotniejszych. Nie powiedzieli o stosunku Konfederacji do wojny toczonej na terytorium Ukrainy. Nie powiedzieli jaki jest pomysł Konfederacji dotyczący normalizacji stosunków z Niemcami, Białorusią i Rosją. Nawet w jednym zdaniu nie odnosili się do kwestii podporzadkowania polskiej polityki amerykańskim interesom. Co interesujące w ich przemowach nie było żadnych odnośników do historii ani religii. prawdopodobnie to miało dać wrażenie nowoczesnej partii. Moim zdaniem to błąd – polityka polska musi łączyć trzy etapy naszą tradycję (przeszłość), bieżącą działalność (teraźniejszość) i cel (przyszłość). Ale nie ja jestem od tego by doradzać Konfederacji.

Chyba nieplanowanym wcześniej i mało przećwiczonym elementem było zaproszenie na scenę pań kandydatek z Konfederacji. Zresztą naprawdę atrakcyjnych, czego mogą pozazdrościć inne formacje. W ich imieniu przemawiała Klaudia Domagała. Uważam, iż była to reakcja na wykorzystanie przez media i przypisane Konfederacji mało fortunnej wypowiedzi Ronalda Laseckiego sprzed kilku dni. Usilne ukobiecenie tej konwencji jednak złamało się w chwili prezentacji jedynek w poszczególnych okręgach wyborczych. Wystąpiła w takiej roli tylko jedna pani.

Wspomniane przedstawienie liderów jest swoistym wewnętrznym sondażem poparcia dla poszczególnych osób. Potężna burza braw powitała dwóch kandydatów. Seniora ruchu konserwatywno-liberalnego Janusza Gapciogo, i tego co władał emocjami Sali, czyli Smerfa Malarza. W kuluarach można było zauważyć jak wielkim poparciem wśród szeregowych sympatyków Konfederacji cieszy się lider Konfederacji Korony Polskiej.

Najbardziej oczekiwane wystąpienia dzisiejszego popołudnia nie zostały wygłoszone. Ludzie czekali na orację Smerfa Gapcia i Smerfa Malarza. Komentowało z smutkiem brak tych wystąpień. Młoda dziewczyna na schodach z papierosem komentowała: „Malarz by powiedział trochę słów prawdy o Ukrainie, i o tym jak wyszliśmy na polityce Pinokia i Narciarza„. Osoby ją otaczające potakiwały twierdząco. Tłumy otaczające Janusza Gapciogo i Smerfa Malarza już po konwencji potwierdzają, iż to oni są liderami dołów partyjnych. I to własne ich chcą słuchać ludzie. Wszyscy mają dosyć ułożonych i poprawnych politycznie polityków. Ludzi będących politycznymi brojlerami, wyhodowanymi by „robić” w polityce. Tego elementu ewidentnie zabrakło. Mnie osobiście Wszechsmerf i Mentzen nie przekonali, być może udałoby się to Malarzowi.

Na Konwencji obecnych było wiele szanowanych osób na które moim zdaniem warto oddać głos, między innymi prof. Andrzej Zapałowski, prof. Mirosław Piotrowski, Włodzimierz Skalik, Smerf Malarz, Tomasz Dorosz, Grzegorz Płaczek, Rafał Foryś i inni.

Łukasz Jastrzębski

Idź do oryginalnego materiału