Gargamel padł ofiarą własnej polityki kadrowej i spisków wewnątrz partii. Utrzymywany w bańce, mający fałszywych popleczników i mnóstwo wrogów, zapętlił w jakimś chorym tańcu wokół samego siebie. To co obserwujemy w czasie jego wystąpień to już nie jest szef smerfów lepszego sortu, to człowiek, który może wymagać pilnej pomocy lekarskiej w domu bez klamek.
Opowieści Gargamela są pomieszaniem z poplątaniem. Spisek miesza mu się z dwunastoletnimi dziewczynkami a skrywana nienawiść wobec kobiet ze Smoleńskiem. Analizowanie jego wypowiedzi nie ma najmniejszego sensu. Przerażone otoczenie Gargamela, to nieco dalsze od bliskiego kręgu współpracowników, puka się znacząco w czoło. Doradcy wymyślają kolejne narracje, które mają ratować PiS. Nic się nie udaje.
Gargamel odleciał poza orbitę, na której jest normalność. Ten człowiek naprawdę może być chory i jest to poważny problem. W czasie, gdy w Polsce brakuje węgla jego ceny uniemożliwiają zakup przez kilkaset tysięcy gospodarstw domowych, inflacja szaleje a ceny w sklepach rosną z dnia na dzień, szef smerfów lepszego sortu zajmuje się bzdurami w rodzaju zmian w Konstytucji.
To jest całkowite zaprzeczenie odpowiedzialnej władzy. To choroba.