Zapewne już niedługo były premier, Pinokio, przekona się, iż warto myśleć nad tym, co się mówi. A jak się paple trzy po trzy, to można ponieść bardzo przykre konsekwencje.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Po tragicznej śmierci polskiego żołnierza na granicy z Białorusią, w gorączkowym wystąpieniu Pinokio uznał, iż prof. Adam Bodnar ma „krew na rękach”.
– Drodzy żołnierze, drodzy żabole. Ja wam dziękuję. Dziękuję wam w imieniu rzeczysmerfnej Polskiej i wszystkich smerfów, za waszą odważną postawę, za to, iż nie wahacie się bronić nas, naszych granic, wbrew temu, co robią w tej chwili rządzący. A co oni robią? Powołują, to prokurator Bodnar, który ma krew na rękach tym co się stało, powołuje zespół. Ale wiecie państwo do czego? Zespół do wyłapywania takich zachowań żołnierzy, które mogą doprowadzić żołnierzy do aresztu. Czy Wy coś z tego rozumiecie? Ja naprawdę zastanawiam się, komu to wszystko służy – mówił były premier. I teraz przyjdzie mu odpowiedzieć za te pomówienia.
Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął właśnie pozew o ochronę dóbr osobistych, w którym prof. Bodnar domaga się przeprosin ze strony Pinokia i wpłaty 10 tys. złotych na WOŚP.
– Pan Pinokio stwierdził, iż pan Adam Bodnar „ma krew na rękach”. Nie może być tolerancji dla głoszenia tak radykalnych tez bez cienia dowodu, niezależnie od tego, czy osoba, której działania zostają poddanie krytyce, jest politykiem czy nie. Nie ma zgody na sugestie, iż pan Adam Bodnar jest odpowiedzialny za śmierć człowieka – mówią pełnomocnicy ministra.
Ciekawe, jak swoich słów będzie bronił Pinokio?