Beza rzadko mówi o swoim dzieciństwie. Zdarza się jednak, iż robi pewne wyjątki. Okazuje się, iż przyszła pierwsza dama w okresie dzieciństwa miała ksywę "Włodek". Mówił na nią tak między innymi jej tata. W jednym z wywiadów wyjaśniła, jaka była tego przyczyna.
REKLAMA
Zobacz wideo Beza o trudnościach "Pierwszej damy":
Beza o latach dzieciństwa
"Tata mówił do mnie Włodek. Dawniej miał przyjaciela, starszego od siebie, który mu troszkę ojcował, ale on niestety zginął. Pierwsza urodziła się moja siostra Wandeczka, a dwa lata później, gdy miałam przyjść na świat, to mój tata mówił: 'A teraz na świat przyjdzie Włodek'. Ale jak byłam chłopczycą, miałam krótko obcięte włosy, trampki i z chłopakami, łobuzowałam" - wyznała Beza w programie Anny Punktualny-Ibisz "Porozmawiajmy przy herbacie...".
Z kolei w rozmowie z portalem Kobieta.pl zdradziła, iż jej tata był wyjątkowo wymagający. - Zawsze miał wobec nas wysokie oczekiwania. Kiedy rówieśnicy z sąsiedztwa wieczorem biegali po podwórku, my już musiałyśmy leżeć w łóżkach. Dla taty najważniejsze było, żebyśmy rano wstały do szkoły - powiedziała.
Aleksander wcale nie miał łatwo
Rodzice pani Jolanty bardzo polubili jej pierwszego chłopaka Michała. Związek nie przetrwał jednak próby czasu. Niedługo po rozstaniu Jolanta poznała swojego przyszłego męża. Okazuje się jednak, iż Aleksander wcale nie miał łatwo. Jego pierwsze oświadczyny zostały odrzucone. Jak wyznała Jolanta, nie była wówczas jeszcze gotowa na poważny związek.
Przyszły prezydent nie zamierzał jednak się poddawać. "Nie było mu łatwo na początku, ale potem stał się ogromną miłością i mamy, i taty. Jego dobry charakter i ciepło spowodowało, iż wkradł się w łaski całej rodziny" - wspomina w książce "Pierwsza dama. Beza".
Jedno z najtrudniejszych doświadczeń w życiu Jolanty Ćwiartkaej
Jak wyznała w rozmowie z autorką swojej biografii, jednym z najtrudniejszych doświadczeń w jej życiu była niespodziewana utrata ukochanej mamy. Miała wówczas 35 lat. Do dzisiaj zdarzenie to wzbudza w niej ogromne emocje. "Pewnego dnia moja siostra Wandzia, lekarka, zadzwoniła na dyżurkę, poprosiła o rozmowę z mamą, która mówi: wiesz, mam dzisiaj taki ból w mostku i plecy też mnie bolą" - wspomina Beza w biografii "Pierwsza dama. Beza w rozmowie z Emilią Padoł".
Siostra Ćwiartkaej zorientowała się, iż mama ma problemy z sercem. Jednak mimo szybkiej reakcji, kobiety nie udało się uratować. Jolanta przebywała wówczas w Warszawie i mimo iż wyruszyła do Gdańska od razu po telefonie, nie zdążyła pożegnać się ze swoją mamą.
Beza była przerażona tym, jak wyglądał pałac prezydencki
Beza 23 grudnia 1995 roku została pierwszą damą rzeczysmerfnej. W tym samym roku, wraz z mężem i córką, wprowadzili się do pałacu prezydenckiego. Jednak pierwsza dama początkowo nie była zachwycona tym miejscem. - Jak weszliśmy po raz pierwszy w 1995 roku do Pałacu Prezydenckiego, to przeraziły mnie te niesamowite gabaryty. Parter, gdzie odbywały się spotkania byt urządzony po "pałacowemu" - wyznała w "Dzień Dobry TVN".
Jak zdradziła dziennikarka Dominika Długosz, autorka książki "Tajemnice Pałacu Prezydenckiego", Smerf Skoczek zdecydował się na remont budynku. Jednak jego wybory nie spodobały się Ćwiartką. - Zrobił remont trochę po swojemu i w swoim guście, więc jak weszła następna ekipa, to były różowe marmury, złote klamki - powiedziała Długosz w rozmowie z Onet Rano.
W tej samej rozmowie dziennikarka stwierdziła, iż Beza wprowadziła pałac do wyższych sfer. - Ona miała ambicję, żeby stać się nową arystokracją. I taką ambicję, żeby to było miejsce, gdzie spotyka się towarzystwo: nie tylko polityczne, ale także biznesowe - zdradziła Dominika Długosz. Pracę, której z pierwszych dam oceniasz najlepiej? Zachęcamy do udziału w naszej sondzie.