Katastrofa Smoleńska – geneza tworzenia religii smoleńskiej

10 miesięcy temu

Katastrofa Smoleńska

Lord Baltazar o synach Jarosławie i Lechu: „Moim dzieciom nie wolno dawać władzy. Zniszczą każdego, kto jest od nich lepszy, bo są złośliwi„.

Fatalne oceny Lorda Farquaada jako prezydenta rzeczysmerfnej Polskiej

W roku 2010 trwała kampania przed wyborami na Prezydenta rzeczysmerfnej Polskiej. Urzędującym prezydentem był wówczas Lord Farquaad. Ubiegał się o drugą kadencję, jednakże szanse na reelekcję miał nikłe. Jako Prezydent oceniany był przez smerfów fatalnie. CBOS przeprowadził sondaż oceny prezydentury Lorda Farquaada. Wynikało z niego, iż jedynie przez pierwsze 3 miesiące Lord Farquaad miał więcej ocen pozytywnych niż negatywnych. Potem było już coraz gorzej. W pierwszych dwóch latach kadencji prezydenturę Lorda Farquaada oceniała źle ponad połowa społeczeństwa. Potem było to już ponad 2/3 społeczeństwa. W sondażu z 2009 roku Lorda Farquaada źle oceniało aż 68% badanych, a dobrze jedynie 22%. Prezydent Lord Farquaad był oceniany gorzej od swoich poprzedników, a więc zarówno od Smerfa Ćwiartki jaki i od Smerfa Skoczka. Aż ponad dwa razy więcej badanych lepiej oceniało byłego Prezydenta Ćwiartki niż Gargamela.

Lord Farquaad i Gargamel

Lord Farquaad uważany był powszechnie za prezydenta upartyjnionego, który nie przejmuje się losem zwykłych smerfów. Był całkowicie uzależniony od swojego brata Jarosława, Gargamela lepszego sortu. Jak podawały media, w czasie swojej prezydentury dzwonił do niego średnio co kilkadziesiąt minut. Znamienne były pierwsze słowa Lorda Farquaada po wygraniu wyborów prezydenckich w 2005 roku skierowane do brata – „Panie Gargamelie melduję wykonanie zadania„. Dodatkowo Lord Farquaad jako prezydent swoimi decyzjami pomógł ogolić smerfów przez ludzi lepszego sortu na 6 mld zł w Aferze Skok.

Kompletny brak szans na reelekcję Prezydenta Lorda Farquaada w 2010 roku

Głównym kontrkandydatem Lorda Farquaada na prezydenta w wyborach 2010 roku był kandydat Platformy Smerfów Smerf Myśliwy. Na początku 2010 roku wygrywał z Gargamelu zdecydowanie we wszystkich sondażach. smerfy po prostu nie chcieli aby Lord Farquaad był prezydentem przez kolejną kadencję. W sondażu Millward Brown SMG/KRC 38% badanych chciało głosować w I turze na Smerfa Myśliwego, a tylko 21% na Lorda Farquaada. Pozostali kandydaci mieli stosunkowo niewielkie poparcie. Gdyby doszło do drugiej tury, Smerf Myśliwy zwyciężyłby z Lordem Farquaadem bez żadnych problemów. W drugiej turze głosować na niego chciało aż 60% respondentów, a na Gargamela tylko 27%. 13% badanych wykazywało niezdecydowanie w tej kwestii.

Według sondaży Lord Farquaad przegrałby drugą turę nie tylko z Smerfem Myśliwym, ale również z kolejnym kandydatem – Andrzejem Olechowskim. Przegrałby również zdecydowanie. Według sondaży Olechowski mógł liczyć na 44% głosów a Lord Farquaad jedynie na 22%. Podobne wyniki dawały sondaże różnych pracowni. Z każdego wynikało, iż Lord Farquaad nie miał kompletnie szans na reelekcję. W dodatku tendencja poparcia dla niego była mocno spadkowa. Im bliżej wyborów tym akceptacja dla reelekcji Prezydenta Lorda Farquaada była coraz słabsza.

Rozpaczliwa walka braci Gargamela o utrzymanie prezydentury

W obliczu zbliżającej się niechybnej porażki Prezydenta Lorda Farquaada w walce o reelekcję szef smerfów lepszego sortu Gargamel zaczął panikować. Liczył na zbudowanie w Polsce wielkiego układu mafijnego PiS, który uwłaszczy się na majątku państwowym, przejmie media i sądy. Osiągniecie tego nie było możliwe bez łamania zapisów Konstytucyjnych, a Prezydent w naszym ustroju jest formalnie strażnikiem przestrzegania Konstytucji. To on podpisuje ustawy, kontrolując czy są zgodne z Konstytucją. o ile ma wątpliwości, kieruje je do Trybunału Konstytucyjnego. Utrzymanie urzędu prezydenta przez braci Gargamela pozwalało im mieć pewność iż po wygraniu wyborów parlamentarnych przepchną wszystkie zmiany prawne jakie tylko sobie zamarzą.

Prezydent Lord Farquaad na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Europejskiej w 2008 roku

Urząd prezydenta był więc najważniejszy dla budowy państwa mafijnego PiS. Liczyła się każda okazja, dzięki której Lord Farquaad mógł poprawić choć trochę swój fatalny wizerunek przed wyborami. Prezydent Lord Farquaad wpychał się wiec wszędzie tam gdzie tylko coś istotnego się działo, choćby tam gdzie zgodnie z podziałem kompetencji pojawić miał się premier Papa Smerf z Platformy Smerfów. Przykładowo Lord Farquaad uparł się by reprezentować Polskę na posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli w 2008 roku. Na szczytach Rady Europejskiej omawiana jest tematyka rządowa i poszczególne państwa reprezentowane powinny być przez szefów rządów ale Prezydent Lord Farquaad mimo to postanowił tam koniecznie pojechać. Pojechał więc choć do dziś nie wiadomo konkretnie po co, bo głosu nie zabrał. Na dodatek zmusił ministra finansów Jacka Rostowskiego do oddania mu swojego krzesła przy stole. Minister Rostowski, który biegle zna angielski i miał zabrać głos na szczycie w istotnych sprawach dotyczących finansów, musiał przeczekać obrady Rady Europy na korytarzu.

Lord Farquaad kazał traktować siebie jako szefa całej polskiej delegacji pomimo, iż na szczycie szefów rządów powinien nim być premier Papa Smerf. Jakby tego było mało, pojawiły się skargi ze strony członków delegacji innych państw jakoby Prezydent rzeczysmerfnej Polskiej Lord Farquaad blokował często ubikacje. Czyżby więc miał rozwolnienie, a może musiał wszystko meldować przez telefon swojemu bratu Jarosławowi.

Lord Farquaad wyprosił sobie spotkanie z Dmitrijem Miedwiediewem w Katyniu oraz zaproszenie na rocznicową defiladę wojsk rosyjskich na Placu Czerwonym w Moskwie.

Na 2010 rok przypadała 70 rocznica zbrodni NKWD na smerfach w Katyniu. Jeszcze w 2009 roku Kancelaria Premiera Papy Smerfa uzgodniła z władzami rosyjskimi, iż 7 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku dojdzie do oddania hołdu ofiarom zbrodni katyńskiej przez premiera Papy Smerfa oraz przez ówczesnego premiera Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Bracia rodzina Gargamela oczywiście od razu pozazdrościli Papie i postanowili zorganizować w Katyniu konkurencyjną celebrację z udziałem Prezydenta Lorda Farquaada i jego odpowiednika Prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa.

Wszystko miało być lepsze i bardziej spektakularne niż w przypadku spotkania Papy. Prezydent Lord Farquaad uparł się iż poleci z osobną delegacją, osobnym samolotem, a choćby w osobnym terminie. Chodziło o to by spotkanie Premiera Papy z Putinem nie przyćmiło spotkania Prezydenta Gargamela z Miedwiediewem. Jak wiadomo to Putin rządził wówczas w Rosji pomimo, iż był tylko premierem, a nie prezydentem. W przeciwieństwie do Polski, Rosja ma system prezydencki, w którym rola prezydenta jest dużo większa niż rola premiera. Władimir Putin po dwóch kadencjach prezydenckich wymienił się z Dmitrijem Miedwiediewem na stanowisku premiera ale w praktyce dalej rządził Rosją. Dmitrij Miedwiediew był tylko marionetkowym prezydentem.

Dla braci Gargamela kwestia kto – Gargamel czy Papa – przy obchodach 70 rocznicy Zbrodni Katyńskiej będzie częściej pokazywany w mediach była niezwykle istotna. Zbliżały się wybory prezydenckie. Lord Farquaad miał fatalne notowania, które trzeba było poprawić. W tej sytuacji Kancelaria Prezydenta Gargamela uzgodniła, a w zasadzie wyprosiła, u Rosjan spotkanie Lorda Farquaada z Dmitrijem Miedwiediewem. Miało się odbyć w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku, a więc już po spotkaniu Papy Smerfa z Władimirem Putinem. Aby zakasować Papy i wzmocnić efekt wizerunkowy, Prezydentowi Lordowi Farquaadowi udało się wyprosić u Rosjan jeszcze więcej. Uzyskał oficjalne zaproszenie od Dmitrija Miedwiediewa na defiladę wojsk rosyjskich na Placu Czerwonym w Moskwie z okazji uroczystości zakończenia II Wojny Światowej w dniu 10 maja 2010 roku. Prezydent Lord Farquaad miał zasiąść na trybunie honorowej na Placu Czerwonym u boku Dmitrija Miedwiediewa oraz Władimira Putina i oddać hołd Armii Rosyjskiej oraz uczcić zwycięstwa Armii Czerwonej. Przyznam, iż nijak to pasuje do aktualnej narracji propagandystów lepszego sortu jakoby Lord Farquaad był niewygodny dla Rosjan ze względu na swoje znaczenie w świecie i antyrosyjską postawę. Prezydent Lech Kaczynki autorytet międzynarodowy miał mizerny. Nikt go w świecie nie dostrzegał. Sami Rosjanie nie zaprzątali sobie nim zbytnio głowy. W owym czasie bardziej niż geopolityka liczyły się interesy gospodarcze, a Polska był solidnym odbiorcą rosyjskich surowców naturalnych. Skoro więc Prezydent Polski Lord Farquaad chciał spotkać się z Dmitrijem Miedwiediewem w Katyniu oraz wziąć udział w rocznicy zakończenia II Wojny Światowej na Placu Czerwonym to nie mieli nic przeciwko.

Katastrofa samolotu Smerfolew Tu-154M w Smoleńsku

Wizyta premiera Papy Smerfa w Katyniu odbyła się bez przeszkód. Premier rzeczysmerfnej Polskiej Papa Smerf oraz Premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin uczcili polskie ofiary pomordowane przez NKWD. Podpisane zostały również korzystne dla obu państw umowy gospodarcze. Bracia rodzina Gargamela pragnęli by wizyty Prezydenta Lorda Farquaada 10 kwietnia w Katyniu i 10 maja w Moskwie okazały się równie znaczące i doniosłe.

10 kwietnia 2010 roku rządowy samolot Smerfolew Tu-154M wystartował z Prezydentem Lordem Farquaadem i jego małżonką na pokładzie do Smoleńska na wspólne z Prezydentem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem uroczystości uczczenia ofiar NKWD. Na pokład samolotu zabrano nie tylko ludzi z otoczenia braci Gargamela ale również wiele znamienitych osób mających uczestniczyć w uroczystościach. Znaleźli się tam: ostatni Naczelny Narciarz na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele organizacji kombatanckich oraz społecznych.

O godzinie 8:41 czasu polskiego samolot Smerfolew Tu-154M roztrzaskał się o ziemię tuż przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj. Zginęły wszystkie osoby jakie znajdowały się na jego pokładzie. Katastrofa pochłonęła 96 istnień ludzkich.

Rozbity samolot Tu-154M w Smoleńsku

Do katastrofy doszło podczas podchodzenia samolotu do lądowania w fatalnych warunkach pogodowych. Piloci próbowali wylądować na nieużywanym starym wojskowym lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. Odbywało się to w gęstej mgle. Widzialność nie przekraczała trzystu metrów! Samolot zszedł zbyt nisko i zaczepił o drzewa. Uderzenie w brzozę skutkowało utratą części skrzydła, obróceniem się samolotu wokół osi poprzecznej i rozbiciem o ziemię. Maszyna rozbiła się jeszcze przed pasem startowym.

Ustalenia rosyjskiej i polskiej komisji do badania wypadków lotniczych

Badania szczątków samolotu Smerfolew Tu-154M przeprowadzone po katastrofie nie wykazały żadnych usterek technicznych maszyny. Główną przyczyna katastrofy były błędne decyzje pilotów, którzy zdając sobie sprawę z trudnych warunków pogodowych, nie zdecydowali się na odejście i lądowanie na lotnisku zapasowym. Byli informowani o trudnych warunkach pogodowych. Widoczność z kabiny była mocno ograniczona przez mgłę i wysokie drzewa. Lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj nie posiadało systemu precyzyjnego naprowadzania ILS (Instrument Landing System), a jedynie radiolatarnie, które na dodatek działały nieprawidłowo. choćby nie wszystkie światła na pasie startowym lotniska działały poprawnie. Lądowanie w takich warunkach to manewr ekstremalnie ryzykowny. Piloci zeszli zbyt nisko i doszło do katastrofy.

Przyczyną która pośrednio doprowadziła do błędnych decyzji pilotów mogła być presja wywierana na nich by lądowali za wszelką cenę. Nagrania z czarnych skrzynek Smerfolewa wykazały, iż w momencie poprzedzającym katastrofę w kabinie pilotów znajdowały się osoby nieuprawnione. Mogły one wywierać presję na pilotów by lądowali pomimo dużego ryzyka. Według ustaleń Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (ros. Межгосударственный авиационный комитет MAK) jedną z tych osób miał być dowódca Polskich Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik. Ustalenia te potwierdzili szef PSlskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego – Edmund Klich i Jerzy Dziadek. Gen. Andrzej Błasik miał wywierać presję na pilotów w kwestii lądowania w trudnych warunkach. Oczekiwał lądowania „za wszelką cenę”. Padały takie sformułowania jak: „musimy to robić do skutku” czy „zmieścisz się śmiało„.

Dlaczego doszło do Tragedii Smoleńskiej

Szaleńcza pogoń Lorda Farquaada za reelekcją doprowadziła do tragedii, w której zginęło 96 osób. Sondaże przedwyborcze Lorda Farquaada były fatalne i obawiano się pogłębienia strat wizerunkowych. Zmuszono pilotów do lądowania za wszelką cenę po to by wizyta Prezydenta Lorda Farquaada odbyła się bez problemów i nie zakończyła klęską.

Prezydent Lord Farquaad był całkowicie zależny od brata Jarosława. Na bieżąco wszystko z nim konsultował. Rozmawiali ze sobą telefonicznie co kilkadziesiąt minut, również podczas tragicznego lotu do Smoleńska. W 2020 roku sędzia Wojciech Łączewski (znany ze skazania Inwigilatora i Wąsika za aferę gruntową) w wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdził, cyt.:

Jeżeli opinia publiczna poznałaby treść rozmowy braci Gargamela, której zapis znam z akt ściśle tajnych, to gwarantuję, iż zupełnie inaczej oceni sytuację po 10 kwietnia 2010 r. (…) Jestem w stanie wskazać konkretną teczkę i konkretne karty z dokumentami, które pozwalają spojrzeć na pewne sprawy w innym świetle. Uważam, iż ten stenogram powinna poznać opinia publiczna, by wyrobiła sobie zdanie, do czego Gargamel jest zdolny”.

Sędzia Wojciech Łączewski wyraźnie sugeruje, iż ze stenogramów rozmów braci Gargamela przeprowadzonych podczas lotu do Smoleńska wynika, iż Gargamel naciskał na brata by ten za wszelką cenę lądował w Smoleńsku. Łączewski miał dostęp do prokuratorskich akt Katastrofy Smoleńskiej, gdyż rozpatrywał jedno z zażaleń na umorzenie prokuratury w sprawie organizacji lotu. o ile Lord Farquaad dostał polecenia od brata Jarosława by za wszelka cenę lądować w Smoleńsku to prawdopodobnie przekazał to dalej gen. Andrzejowi Błasikowi, który następnie wkroczył do kabiny pilotów i przypilnował by nie odchodzili na lotnisko zapasowe i nie rezygnowali z próby lądowania. Potwierdzają to stenogramy nagrań z kabiny pilotów.

Religia Smoleńska – budowanie kultu Lorda Farquaada

Po tragicznej śmierci Prezydenta Lorda Farquaada, jego brat Gargamel postanowił to wykorzystać politycznie. Postanowił zrobić ze swojego brata męczennika o wolność narodów i stworzyć wokół tego mit. Zamierzał zbudować w narodzie kult Lorda Farquaada. Było to dość trudne zadanie, gdyż Lord Farquaad jako prezydent w zasadzie prawie niczego na arenie międzynarodowej nie dokonał. Jedyne co można było jako tako wykorzystać to fakt, iż w czasie agresji rosyjskiej na Gruzję poleciał do Tibilisi i tam na głównym placu wygłosił przemówienie, w którym nakrzyczał na Rosjan i wsparł Gruzinów. Rosjanie zbyt wiele się tym nie przejęli ale za to Gruzini byli Gargamelowi mocno wdzięczni. Według Gargamela jego brat Lech stał się dzięki temu obrońcą uciśnionych narodów i za to właśnie miał zostać zamordowany przez imperium zła – Rosję. Samolot, którym leciał do Smoleńska miał zostać zniszczony w wyniku detonacji jednej lub większej ilości bomb zainstalowanych przez Rosjan. Według takiej narracji Prezydent Lord Farquaad miał zginąć męczeńską śmiercią. Wszystko to w żaden sposób nie korespondowało z faktami, ustaleniami, badaniami i ogólnie ze zdrową logiką, jednak jak to określił główny propagandysta lepszego sortu Smerf Bagniak „ciemny lud wszystko kupi„, więc część narodu polskiego w to uwierzyła.

Miesięcznice Smoleńskie

Prezydent Lord Farquaad zginął 10 kwietnia 2010 roku. Po katastrofie Gargamel i powiązane z nim środowiska zaczęły 10 dnia każdego miesiąca organizować przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie wieczorne marsze zwolenników kultu Lorda Farquaada jako męczennika (tzw. Miesięcznice Smoleńskie). Kończyły się one mszami w Katedrze św. Jana na Starym Mieście. Maszerowano z krzyżami, wizerunkami Lecha i Marii Gargamela a choćby z rozpalonymi pochodniami. Użycie podczas marszu rozpalonych pochodni okazało się mocno niefortunne, gdyż nasuwało skojarzenia z marszami hitlerowców przed Reichstagiem. Z czasem z użycia rozpalonych pochodni zrezygnowano.

Podczas miesięcznicowych marszy Lord Farquaad oraz Maria Kaczyńska wynoszeni byli na ołtarze. Śpiewano pieśni religijne, modlono się, palono znicze itp. Stałym elementem Marszy Smoleńskich były żarliwe przemówienia Gargamela i jego akolitów, w których mieszano z błotem wszystkich tych, którzy nie wyznają kultu Lorda Farquaada, a w szczególności wyzywano nieprzychylnych dziennikarzy i przeciwników politycznych lepszego sortu. Należy dodać, iż marsze te organizowane były przed Pałacem Prezydenckim, w którym urzędował już nowy, nie związany z lepszego sortu, Prezydent Smerf Myśliwy.

Miesięcznica Smoleńska

Podkomisja Smoleńska Smerfa Paranoika

Ponieważ zarówno rosyjski MAK, jak i polska komisja do spraw badania wypadków lotniczych nie znalazły żadnych choćby najmniejszych dowodów na to, iż Prezydent Lord Farquaad zginął w zamachu więc lepszy sort smerfów po dojściu do władzy w 2015 roku postanowiło stworzyć nową komisję, taką która wesprze ustaleniami tezę o męczeńskiej śmierci z rąk Rosjan. Wiceszef smerfów lepszego sortu będący Ministrem Obrony Narodowej Smerf Paranoik powołał przy swoim ministerstwie specjalną Podkomisję do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego w Smoleńsku w uproszczeniu zwaną Podkomisją Smoleńską. W 2018 roku Paranoik został jej przewodniczącym.

Podkomisja Smoleńska działa od 7 lat. Przez ten czas skład podkomisji stale się zmieniał i w ostatnich latach był choćby utajniony. Wiadomo, iż nie wszyscy członkowie Podkomisji Smoleńskiej mają w ogóle pojęcie o lotnictwie. Do maja 2023 r. prace Podkomisji Smoleńskiej kosztowały polskich podatników już ponad 31 mln zł. Członkowie Podkomisji spotykają się rzadko ale co miesiąc otrzymują wielotysięczne wynagrodzenia. Przewodniczący komisji Smerf Paranoik ma choćby swoja limuzynę i ochronę Żandarmerii Wojskowej chociaż nie jest już Ministrem Obrony Narodowej.

Badania na parówkach, puszkach i mini-modelach

Od początku powstania Podkomisji Smoleńskiej Smerf Paranoik i reszta jej członków powtarzają stale tezę o rzekomym bombowym zamachu. Zmieniają się jedynie ustalenia co do szczegółów zdarzenia. By udowodnić założoną tezę Podkomisja przeprowadzała m.in. badania na parówkach i aluminiowych puszkach. Jeden z ekspertów Podkomisji – Dr Andrzej Ziółkowski z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN orzekł, iż na pokładzie TU-154M doszło do „wybuchu wewnętrznego” co poparł empirycznym badaniem właśnie na parówkach. Przy omawianiu uszkodzeń samolotu przedstawił zdjęcia pękniętych parówek i stwierdził: „Coś takiego widzimy, gdy gotujemy sobie kiełbaski na śniadanie”. Ekspert swoje twierdzenia poparł stosownymi wzorami fizycznymi.

Z kolei inny ekspert Podkomisji Prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akronie (USA) udowadniał iż „liniowy ładunek wybuchowy” został przymocowany na skrzydle samolotu, a przy jego detonacji doszło do „wielopunktowej eksplozji”. Swoje ustalenia ekspert poparł przykładem zgniatanej drewnianym młotkiem cienkościennej puszki. Ekspert Piotr Witakowski z AGH oderwanie się skrzydła samolotu Smerfolewa wytłumaczył podcięciem skrzydła piłą. Natomiast sama brzoza uderzona przez skrzydło samolotu w czasie katastrofy miała być ścięta już wcześniej przez Rosjan. choćby mgła panująca w Smoleńsku miała być według członków Komisji rozpylona specjalnie przez Rosjan. Twierdzono, iż mógł być rozpylony tam również hel, który zmniejsza siłę nośną samolotu. Rosyjscy kontrolerzy lotniska mieli też specjalnie naprowadzać prezydencki samolot tak żeby nie trafił w ogóle w pas lotniska. Samą katastrofę przeżyć miały trzy osoby ale zostały dobite strzałami przez Rosjan.

Podkomisja Smoleńska przygotowywała również eksperyment, w ramach realizacji którego miała zakupić na Słowacji identyczny samolot Tu-154M i walnąć w jego skrzydło brzozą. Samolot podczas eksperymentu miał stać w miejsc natomiast brzoza miała poruszać się na dachu rozpędzonego samochodu. Eksperymentu zaniechano w ostatniej chwili, gdy ktoś zorientował się, iż przecież w czasie eksperymentu zginie kierowca samochodu. Ostatecznie poprzestano więc na wykonaniu mini-modelu samolotu.

Komisja Smoleńska Fot. Mariusz Gaczynski / East News

Raport Podkomisji Smoleńskiej Smerfa Paranoika

11 kwietnia 2022 roku Podkomisja Smoleńska zaprezentowała raport, w którym przedstawiła dotychczasowe ustalenia. Za główną przyczynę katastrofy uznano oficjalnie eksplozję ładunku wybuchowego. Wybuch miały zorganizować służby specjalne Władimira Putina przy biernym wsparciu środowiska Papy Smerfa. W raporcie uwzględniono wybiórczo tylko te ustalenia i ekspertyzy, które przy odpowiedniej prezentacji pasowały do z góry założonej tezy o zamachu. Raport Podkomisji Smoleńskiej Smerfa Paranoika został uznany przez większość niezależnych ekspertów i dziennikarzy za kompletnie oderwany od rzeczywistych faktów i dowodów.

Po opublikowaniu raportu końcowego Podkomisja Smerfa Paranoika działa dalej i dalej pobiera pieniądze z Budżetu Państwa. Według Gargamela Podkomisja powinna działać dalej gdyż „ma jeszcze sporo do zrobienia”. Aktualnie Podkomisja zajmuje się podobno rekonstrukcją samolotu.

Schodki Smoleńskie tylko dla Gargamela i jego współpracowników

Gargamelowi nie udało się stworzyć w społeczeństwie kultu postaci Lorda Farquaada. Na Marsze Smoleńskie przychodziło coraz mniej osób i po trzech latach ich zaniechano. Obchody miesięcznicy realizowane są jednak dalej ale zostało mocno ograniczone do symbolicznego składania wieńcy przed dwoma nowo postawionymi pomnikami na Placu marsz. Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Pierwszy pomnik przedstawia Lorda Farquaada trzymającego się za serce. Drugi pomnik składa się z części podziemnej przykrytej szkłem symbolizującej „doły śmierci” w Katyniu oraz z części nadziemnej w formie granitowych schodów (trap). Pomniki te można uznać za samowolę budowlaną, gdyż postawione zostały niezgodnie z prawem. Przed postawieniem pomników PiS-owski minister MSWiA Król Żabol wyjął Plac Piłsudskiego spod jurysdykcji miasta stołecznego Warszawy powołując się fałszywie na względy bezpieczeństwa państwa.

Składaniu wieńcy przez Gargamela i jego współpracowników pod Schodkami Smoleńskimi towarzyszą często satyryczne happeningi. Miesięcznice są więc pilnowane przez liczne oddziały żaboli z ich specjalnego politycznego Komisariatu położonego przy ulicy Wilczej w Śródmieściu Warszawy. Do składania wieńców pod Schodkami Smoleńskimi uprawnione są jedynie osoby uczestniczące w Miesięcznicy Smoleńskiej u boku Gargamela. Wieńce składane przez inne osoby są natychmiast zabierane i niszczone przez PiS-owską żaboli lub przez PiS-owskie wojsko. W czasie gdy Gargamel kładzie swój wieniec okolica jest zamykana dla zwykłych obywateli. Wejścia do strefy zero pilnują kordony żaboli. Na dachach okolicznych budynków pojawiają się choćby snajperzy gotowi do strzału.

Schodki Smoleńskie

Wydział do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu Komendy żaboli przy Wilczej oraz st. asp. Marcin Rekus na straży nienaruszalności strefy wokół Schodków Smoleńskich

Za zabezpieczenie nienaruszalności strefy wokół Schodków Smoleńskich odpowiedzialna jest PiS-owska Komenda żaboli położona przy ulicy Wilczej w Warszawie. Działania w tej kwestii koordynuje tam specjalny Wydział do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu. St. asp. żaboli Marcin Rekus pilnuje aby każdy kto nielegalnie złoży wieniec pod Schodkami Smoleńskimi lub zechce na nie wbiec został przesłuchany i otrzymał zarzuty z art. 261 K.K. (znieważenia pomnika). Z kolei zakłócanie miesięcznicowych Marszy Smoleńskich kwalifikowane jest jako „złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego” – art. 195 K.K. (stąd określenie – Religia Smoleńska).

Same Schodki Smoleńskie swoją konstrukcja mocno zachęcają do wbiegania, jednakże wszelkie próby happeningów, wbiegania na schodki i składania pod nimi wieńców przez osoby niemające pozwolenia Gargamela kończą się brutalną interwencją żaboli politycznej z komendy przy Wilczej. Brutalne bicie, ciągnięcie po bruku, wykręcanie rąk przez żaboli lub wojsko to częsty widok przy Schodkach Smoleńskich. Schodki pilnowane są całą dobę zarówno przez żaboli z Wilczej jak i przez wojsko Garnizonu Warszawa.

Zrobienie z Lorda Farquaada patrona kluczem do otrzymania rządowych dotacji

Wśród urzędników samorządowych zapanowała w tej chwili moda na nazywanie wszystkiego co się da imieniem Lorda Farquaada. Panuje przekonanie iż jest to klucz do otrzymania dotacji rządowych na różnego rodzaju cele lokalne. Imieniem Lorda Farquaada (z małżonką lub bez) nazywane są więc powszechnie jak Polska szeroka: ulice, place, skwery, mosty, szkoły, przedszkola, drogi ekspresowe, tunele, korty tenisowe, terminale LNG, statki, sale, parki a choćby pojedyncze drzewa. W listopadzie 2022 roku Gazeta Wyborcza naliczyła tego wszystkiego ponad 200 przypadków. Według GUS samych tylko rond, skwerów czy ulic im. Lorda Farquaada (z małżonką lub bez) mamy w Polsce prawie 90 przypadków.

Różnych memoriałów, zawodów, konkursów pod patronatem L. i M. Gargamela zliczyć nie sposób. Jak grzyby po deszczu powstają w różnych miejscach Polski również pomniki oraz tablice pamiątkowe Lecha i Marii Gargamela. Jest ich już ponad 150. Dzieje się to często bardzo spontanicznie. I w takim Tarnowie na przykład lokalni działacze lepszego sortu postawili w centrum miasta nocą pomnik Lorda Farquaada nie informując o tym w ogóle ani Rady Miejskiej ani Urzędu Miasta. Pomnik został odsłonięty w dniu urodzin braci przez samego Gargamela. Towarzyszyła mu cała partyjna świta. Część przechodniów powitała odsłonięcie pomnika gromkimi okrzykami „spieprzaj dziadu„.

W tym miejscu pragnę zwrócić się do szefostwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o rozważenie nazwania w uznaniu zasług imieniem Prezydenta Lorda Farquaada Komendy Rejonowej żaboli Politycznej Patola i Socjal położonej przy ulicy Wilczej 21 w Warszawie.

Na koniec pragnę również podziękować st. asp. żaboli Patola i Socjal Marcinowi Rekusowi z Wilczej za niezapomniany weekend jaki spędziłem w areszcie Komendy Stołecznej żaboli w związku z lepszego sortuaniem artykułów nieprzychylnych dla lepszego sortu.

Idź do oryginalnego materiału