Już niedługo tylko 10 proc. prądu z węgla? Nowy plan rządu

1 miesiąc temu

Krajowy Plan na rzecz energii i klimatu (KPEiK) może być pierwszym dokumentem rządowym poważnie uwzględniającym zobowiązania wynikające z unijnej polityki klimatycznej. Czy tak się stanie? Najnowszy raport Fundacji Instart prześwietla projekt dokumentu. Przeanalizowano i oceniono rządowe prognozy na temat rozwoju czystych źródeł energii. Skupiono się m.in. na roli paliw kopalnych w okresie przejściowym oraz na zagrożeniach dla stabilności dostaw energii elektrycznej.

Autorzy analizy zwracają uwagę, iż rządowy dokument po raz pierwszy przedstawia scenariusz ambitnej transformacji z uwzględnieniem dodatkowych, planowanych polityk, które mają związek z unijnym pakietem “Fit for 55”. Jak wynika z przedstawionych danych, nasz kraj miałby dążyć do szybkiego ograniczenia roli węgla w energetyce. Już w 2030 roku udział OZE w produkcji energii elektrycznej miałby wynosić ok. 56 procent.

Do roku 2040 r. polska elektroenergetyka miałaby opierać się na paliwach kopalnych w mniej niż 10 proc. (wliczając w to również gaz ziemny). w tej chwili udział tylko węgla w produkcji prądu elektrycznego w Polsce oscyluje w okolicach 60 procent.

Instrat zwraca przy tym uwagę na silne wzmocnienie energetyki wiatrowej na lądzie w okresie do 2030 roku. Organizacja podkreśla, iż nowy projekt KPEiK uwzględnia też wyższe tempo rozwoju morskiej energetyki wiatrowej (dążenie do 18 GW w 2040 r.). Wynika to ze zmian legislacyjnych w ostatnich latach.

  • Czytaj także: Prąd ze słońca, wiatru, biogazu i wody. Nowa „broń” Ukrainy przeciwko Rosji

Instrat: rządowa strategia nie w pełni docenia potencjał energetyki słonecznej

Punktem wyjścia dla oceny rządowej strategii jest propozycja ambitnej ścieżki transformacji, zaproponowana przez Instrat w ubiegłym roku. Ścieżka dekarbonizacji ich autorstwa w większym stopniu opiera się na rozproszonych źródłach odnawialnych. Jak czytamy w komunikacie organizacji, “rządowa strategia znowu nie w pełni docenia potencjał energetyki słonecznej”.

Jeśli chodzi o rozwój energetyki wiatrowej, wskazywane są i plusy, i minusy strategii. – Porównując nowy rządowy scenariusz ze ścieżką ambitnej transformacji Instrat, doceniamy silne postawienie na energetykę wiatrową na lądzie do 2030 r. Mielibyśmy osiągnąć ok. 19 GW mocy, co wymagałoby nie tylko skutecznej liberalizacji reguł odległościowych, ale też uproszczenia procesów administracyjnych oraz inwestycji w sieci elektroenergetyczne – tłumaczy Michał Smoleń, kierownik programu badawczego Energia i Klimat w Instracie.

– Niepokoi nas także prognozowane spowolnienie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej po 2030 r. W rządowej ścieżce, osiągnięcie celu redukcji emisji na 2040 r. w przesadnym stopniu opiera się na skrajnie optymistycznych założeniach na temat możliwego tempa rozwoju energetyki jądrowej (aż 7,2 GW w 2040 r.). Budzi to obawy, iż w rzeczywistości odchodzenie od paliw kopalnych znacznie się przeciągnie – ocenia Michał Smoleń.

Pytania o rolę węgla i gazu w okresie przejściowym

Ambitny scenariusz z dokumentu KPEiK przedstawia ścieżkę minimalizacji znaczenia paliw kopalnych w perspektywie 2035-2040. W ocenie Instratu rządowy dokument wydaje się dążyć do uniknięcia kontrowersji. Plan wskazuje zatem na znaczący udział węgla jeszcze w pierwszej połowie lat 30.

Organizacja wskazuje na trudności z tym związane. – Przy założonych przez nas cenach gazu oraz uprawnień EU ETS, elektrownie gazowe mogą produkować prąd taniej niż elektrownie węglowe. Spychając te ostatnie do roli źródeł szczytowych i sezonowych – ocenia Patryk Kubiczek, badacz w Fundacji Instrat i współautor analizy.

  • Czytaj także: Tak działają spółdzielnie energetyczne w Polsce. „Ludzie dzielą się kosztami, ryzykiem i zyskami”

– Na niekorzyść “węglówek” przemawiają wyższe emisje CO₂, niższa elastyczność oraz wysokie koszty stałe (szczególnie w przypadku węgla brunatnego), a także wyższa awaryjność. Po stronie gazu ziemnego, do problemów należy konieczność importu paliwa z zagranicy, szkodliwe emisje metanu w całym łańcuchu dostaw, oraz konieczność finansowania nowych mocy na to paliwo – zwraca uwagę.

Jak wynika z analiz Instratu, mechanizmy rynkowe mogą przełożyć się na znacznie szybszy spadek wykorzystania węgla, niż wynikałoby to choćby z ambitnego scenariusza KPEiK. Równocześnie, w ocenie analityków, może nastąpić znaczny, choć przejściowy, wzrost zużycia gazu ziemnego ok. 2030 roku.

Stąd pytania o to, za sprawą czego miałby nastąpić spadek zużycia tego paliwa w perspektywie najbliższych lat. – W jaki sposób rząd mógłby ograniczyć zużycie gazu w elektroenergetyce? Nasza badania pokazują, iż rezygnacja z budowy nowych elektrowni gazowych może mieć ograniczony wpływ na zużycie paliwa. A jednocześnie może zwiększyć import energii elektrycznej do Polski – podsumowuje Kubiczek.

Czy stabilność systemu może być zagrożona? „Zapotrzebowanie podbijać będą pompy ciepła”

W raporcie poruszony ponadto kwestię zapotrzebowania na moc szczytową w perspektywie 2040 roku. Jak ocenia Instrat, problem jest realny.

Jak czytamy w komunikacie organizacji, “o ile w latach 30. OZE będą stanowiły główne źródło energii elektrycznej przez większość godzin roku, system musi być gotowy także na trudne momenty. Szczególnym wyzwaniem będą mroźne i bezwietrzne zimowe wieczory. Chwilowa produkcja z zależnych od pogody OZE może spaść wtedy do niskich poziomów, choćby przy znacznej rozbudowie mocy wiatrowych. Zapotrzebowanie podbijać będą natomiast zainstalowane w domach pompy ciepła. Bez zabezpieczenia dostaw energii również w takich okresach elektryfikacja ciepłownictwa się nie powiedzie”.

Analiza Instratu pokazuje, iż – pomimo korzyści wynikających z dekarbonizacji – Polska będzie musiała zachować znaczne dyspozycyjne moce oparte na paliwach kopalnych do 2040 r. i później. Jak miałaby wyglądać ich rola? – Będą one wykorzystywane coraz rzadziej. Dzięki temu unikniemy emisji i kosztów paliw – komentuje Michał Smoleń z Instratu. – Stopniowo kopalny gaz ziemny może też być zastępowany biometanem. Konfrontując nasze wyliczenia ze scenariuszem KPEiK, mamy wrażenie, iż nie do końca docenia on te problemy w perspektywie 2035 i 2040 r., także ze względu na bardzo optymistyczne założenia dot. możliwego tempa rozwoju energetyki jądrowej – podkreśla.

Z całością analizy można zapoznać się na stronach Fundacji Instrat.

_

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Marcin Perkowski

Idź do oryginalnego materiału