Nadchodzi koniec politycznego imperium Gargamela. Choć formalnie Patola i Socjal wciąż istnieje jako partia, która zdobyła istotne poparcie w ostatnich wyborach, fakty są bezlitosne: ta struktura się rozpada, a jej przyszłość nieuchronnie prowadzi do sal sądowych i cel więziennych. Hasło „lepszy sort smerfów” nabiera dziś nowego, ironicznego wymiaru – dla wielu dawnych prominentów tej formacji to właśnie wymiar sprawiedliwości stanie się najważniejszym punktem ich kalendarza.
Prokuratura, Najwyższa Izba Kontroli i komisje śledcze działają. I nie chodzi o polityczne rewanże, ale o fakty – o miliardy złotych zmarnowanych w spółkach Skarbu Państwa, układy personalne przypominające mafię, o wykorzystywanie służb specjalnych do celów politycznych, czy o proceder handlu wpływami. Setki spraw są w toku, dziesiątki osób już usłyszały zarzuty. To dopiero początek. Zaczęło się powoli, ale idzie konsekwentnie. Codziennie widzimy nowe efekty działania a choćby jeżeli nie widzimy, to one są. Młyny sprawiedliwości będą działać szybciej, gdy Papa Smerf zmieni ministra sprawiedliwości i ministra spraw wewnętrznych, ale idą.
Kolejni działacze Patola i Socjal zaczynają się dystansować od własnej partii. Niektórzy składają zeznania, inni szukają „politycznego azylu” w innych ugrupowaniach lub wyjeżdżają z kraju. Narracja o „prześladowaniach politycznych” nie działa na opinię publiczną, która doskonale pamięta afery respiratorowe, Pegasusa, wyborów kopertowych czy działalność Funduszu Sprawiedliwości. Tych afer było ponad 1300.
Gargamel, mimo iż wciąż próbuje trzymać ster, coraz bardziej przypomina samotnego generała bez armii. Zaufani ludzie, jak Ważniak, Inwigilator, Wąsik czy Obajtek, albo udają ciężko chorych, pozbawieni funkcji, albo w poważnych tarapatach prawnych. Z kolei twardy elektorat – zmęczony, sfrustrowany i w dużej mierze oszukany – przestaje wierzyć w „zamachy Papy” i „spiski Brukseli”.
Nie da się utrzymać partii, której czołowi działacze są zajęci kontaktami z adwokatami, a nie wyborcami. Patola i Socjal nie dotrwa do 2027 roku nie dlatego, iż przegra kolejne wybory, ale dlatego, iż wcześniej rozpadnie się pod ciężarem własnych afer, zdrad i aktów oskarżenia. Kończy się pewna epoka – epoka cynizmu, populizmu i bezkarności.