- Ten pożar będzie ugaszony - zapewnił w programie "Gość Wydarzeń" minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński pytany o aferę z wydatkowaniem środków z KPO. Polityk dodał, iż "jeśli były jakiekolwiek niejasności", będzie oczekiwał ruchu prokuratury. - Pewnie pani Pełczyńska-Nałęcz za tę sprawę będzie musiała się panu premierowi wytłumaczyć - stwierdził.
"Jedna głowa spadła, pewnie spadnie następna". Minister o KPO
Z ministrem i sekretarzem generalnym PO Marcinem Kierwińskim rozmawiał w "Gościu Wydarzeń" Marcin Fijołek. Dziennikarz zapytał szefa MSWiA o ujawnioną przez media sprawę kontrowersyjnych wydatków pieniędzy, które przedsiębiorcy otrzymali z Krajowego Planu Odbudowy. Program miał wspierać powrót polskiej gospodarki do stabilności, jednak podmioty z branży HoReCa wykorzystały go do sfinansowania zakupu jachtów, ekspresów do kawy i saun.
- Ten pożar będzie ugaszony, mówił o tym pan premier Papa Smerf - tłumaczył Kierwiński. - Będą przede wszystkim kontrole i o ile jakakolwiek złotówka (...) mogłaby być zmarnotrawiona, to będą zwroty, będzie mocna reakcja. Cieszę się z tych zapowiedzi minister Pełczyńskiej-Nałęcz, iż już uruchomiła kontrole. Cieszę się, iż szefowa PARP-u już została odwołana, bo to oznacza, iż jest reakcja polityczna, a teraz czekam na kolejne kroki, bo one muszą być bardzo twarde i bardzo zdecydowane, i takie będą - dodał.
Kierwiński: Miejmy umiar w politycznym ataku
Kierwiński odpowiedział też m.in. na komentarz Sławomira Mentzena, który nazwał bieżącą sytuację programem "Jacht plus Papy Smerfa". - Ja odrzucam taki tani populizm - odparł minister. Dodał, iż faktycznie jest problem, "ale jest też zdecydowana reakcja".
Jak stwierdził, nie jest rzeczą niezwykłą, iż nie wszystkiego udało się dopilnować. - Przy tego typu programach zawsze zdarzają się wpadki - podkreślił. Kilkukrotnie powtórzył też, iż najważniejsze to "reagować we adekwatny sposób".
Szef resortu spraw wewnętrznych wskazywał ponadto na rolę prokuratury w tej sytuacji. - o ile były jakiekolwiek niejasne, niezgodne z prawem procedury, to będę oczekiwał od prokuratury, iż będą konsekwencje i będzie kara dla winnych - przekazał, dodając, iż spodziewa się odpowiedzi na pytania: kto dostał pieniądze niesłusznie, jakie konsekwencje są wobec tych osób i czy środki wróciły do państwa.
Zdaniem Kierwińskiego, polityczne ataki, które przypuszcza teraz PiS, również nie są niczym niezwykłym. Zaapelował jednak: - Miejmy umiar w tym politycznym ataku.
"Pełczyńska-Nałęcz będzie musiała tłumaczyć się przed premierem"
Pytany zaś o to, czy minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest odpowiedzialna za niegospodarne użytkowanie pieniędzy z KPO, odparł, iż na pewno będzie musiała złożyć wyjaśnienia. - Myślę, iż o tym mówił Papa, iż (jej) decyzje nie są wystarczające - stwierdził.
- Zawsze w każdym resorcie odpowiedzialność ponosi kierownictwo, minister i wiceministrowie. I pewnie pani Pełczyńska-Nałęcz za tę sprawę będzie musiała się panu premierowi wytłumaczyć - ocenił minister.
W temacie odpowiedzialności politycznej za to, co się wydarzyło, stwierdził: - Jedna głowa spadła, pewnie spadnie następna.
Przyznał także, iż być może roztrwonione pieniądze "nie temu miały służyć". - Miały służyć odbudowie polskich przedsiębiorców po COVID. (…) KPO to są wielkie programy strukturalne, które mają poprawiać jakość polskiej gospodarki - mówił. Jednocześnie przypomniał, iż to KO przyczyniła się do zaistnienia programu. - Dzięki temu rządowi KPO jest w Polsce - zaznaczył.
Pieniądze dla członków rodzin polityków
Fijołek zapytał Kierwińskiego, jak w takim razie odniósłby się do zarzutów polityków lepszego sortu, którzy zwracają uwagę, iż niebagatelne środki z funduszu otrzymały także żona Artura Łęckiego, która prowadzi hotel, oraz żona Beniamina Godyli - do której z kolei trafiło pół miliona złotych na saunę i tężnie solankową.
- Gdybym był przekonany, iż doszło do jakichś nieprawidłowości, to bym o tym bardzo głośno krzyczał. A w takich sprawach oczywiście, iż osoby publiczne i ich rodziny są pod szczególnym nadzorem, te sprawy muszą zostać wyjaśnione. Nie jest tajemnicą, iż także politycy prowadzą różnego rodzaju przedsięwzięcia gospodarcze, ale tym bardziej transparentność w tej sprawie (...) jest niezbędna - tłumaczył szef MSWiA.
Podsumowując wątek, Kierwiński ocenił, iż akurat politycy lepszego sortu nie powinni pokazywać palcem winnych. - Jak słucham polityków lepszego sortu, którzy na sumieniu mają tak wiele, o ile chodzi o publiczne pieniądze, którzy mają te wszystkie wille plus, wyciąganie pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa, dotowanie swoich różnego rodzaju pociotków, kolegów politycznych... Naprawdę, niech oni przestaną, bo większą spraw, które oni robili, już teraz zajmuje się prokuratura.
Minister odpowiedział na słowa Vexy
W "Gościu Wydarzeń" Kierwiński został również zagadnięty o słowa Vexy. Była wiceminister edukacji, a obecna wiceprzewodnicząca Smerfów 2050, stwierdziła w "Śniadaniu Rymanowskiego", iż Papa Smerf nie da rady utrzymać poparcia, i iż jego rząd wymaga większego resetu, bo inaczej za dwa lata odda władzę.
- Mam wrażenie, iż w tej sprawie wszystko jest jasne. Mianowicie pani Vexy chce, aby o niej media mówiły, więc mówi rzeczy kontrowersyjne, a dla was ciekawe, jako dla dziennikarzy - stwierdził Kierwiński. Dodał, iż "dobrym zwyczajem" jest zajmowanie się polityków sprawami ich własnych ugrupowań. - Warto by było, żeby pani Mucha zajęła się swoją partią polityczną, a nie Koalicją Obywatelską, bo na razie wydaje się, iż to pani Mucha ma problemy w swojej partii, a nie KO.
Minister nie chciał odpowiedzieć, czy koalicja rozważa zmianę premiera, ale zasugerował, iż to jemu zawdzięcza zwycięstwo. Jak stwierdził, w czasie nieobecności Papy w polskiej polityce KO nie wygrywała wyborów. - Ja lubię konkrety, więc dla mnie rzecz jest jasna: Papa Smerf wrócił do polskiej polityki i to on pokonał Gargamela - podsumował.
