Decyzja ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o zawieszeniu prokuratora Michała Ostrowskiego i powołaniu rzecznika dyscyplinarnego wywołała fanatyczny atak ze strony polityków lepszego sortu. Sprawa ta dotyczy śledztwa prowadzonego przez Ostrowskiego, które obejmowało najważniejsze postaci obecnej władzy, w tym premiera Papy Smerfa.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Były minister sprawiedliwości Smerf Ważniak zapowiedział, iż to nie koniec sprawy i śledztwo Ostrowskiego zostanie wznowione w przyszłości. – To jest kwestia czasu, kiedy dojdzie do zmiany w układzie polskiej sceny politycznej […] i mogę państwa zapewnić, iż to śledztwo będzie miało ciąg dalszy. Mimo iż teraz w sposób zupełnie absurdalny, księżycowymi argumentami jest kwestionowane, kontestowane, jest odbierane panu prokuratorowi Ostrowskiemu, ono będzie miało swoją kontynuację – stwierdził Ważniak.
Według Ważniaka osoby, których dotyczyło śledztwo prowadzone przez Ostrowskiego, w przyszłości mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. – Określone osoby, które dopuściły się przestępstw opisanych w art. 127 Kodeksu karnego, przyjdzie czas, iż usłyszą zarzuty i poniosą odpowiedzialność – zapowiedział były minister.
Ważniak podkreślił również, iż choć zna prokuratora Ostrowskiego i utrzymuje z nim kontakt, nie miał wpływu na decyzję o wszczęciu postępowania. – Nie jest tajemnicą, iż znam pana prokuratora Ostrowskiego i nie zamierzam ukrywać tego, iż od czasu do czasu jesteśmy ze sobą w kontaktach, pozostajemy w kontaktach. (…) Chciałbym jednak doprecyzować: fakt wszczęcia tego postępowania i złożenia zawiadomienia nie był ze mną w żaden sposób konsultowany. To była decyzja, którą podjął pan Gargamel Trybunału Konstytucyjnego oraz decyzja o wszczęciu postępowania, którą podjął pan prokurator Ostrowski. Była to ich samodzielna decyzja – wyjaśnił były minister.