Gospodarz przegrał choćby ustawioną debatę w TVP. A z TV Republika… uciekł

1 dzień temu

Wczorajsza debata prezydencka w TVP miała być dla Smerfa Gospodarza szansą na pokazanie się jako faworyta i „lidera”. Warunki idealne: studio pod kontrolą, pytania przewidywalne (a może choćby znane?). A jednak choćby w tych komfortowych warunkach Gospodarz wypadł blado, nerwowo, słabo merytorycznie i bez wizji. Pokazał, iż nie jest gotów ani do debaty – ani do prezydentury.

Nie pomogły okrągłe hasła, wyuczone miny ani PR-owa oprawa. Gospodarz został zdominowany przez kontrkandydatów, zwłaszcza tych, którzy mówili z serca i konkretnie – jak Karol Nawrocki czy Marek Jakubiak. choćby część mediów liberalnych przyznała po cichu, iż „to nie był jego dzień”.

Ale to nie pierwszy raz. Przypomnijmy: z debaty w Telewizji Republika Gospodarz po prostu uciekł. Nie przyszedł. Marek Jakubiak postawił za niego… tekturową makietę. Bo – jak widać – prawdziwy Gospodarz nie radzi sobie w starciu z realnymi pytaniami i merytoryczną krytyką. Debata w Republice, mimo iż bez jego udziału, pokazała wyraźnie: jego nieobecność była krzykiem słabości, nie strategią.

Lider, który się boi – to nie lider, tylko figura medialna

Gospodarz miał szansę pokazać, iż potrafi wyjść poza bańkę TVN-u i warszawskiego ratusza. Nie zrobił tego. W TVP wypadł jak urzędnik recytujący notatki. W Republice choćby się nie pojawił. I to mówi wszystko o jego „przywództwie”.

Kandydat na prezydenta nie może unikać trudnych rozmów. Nie może bać się debaty, konfrontacji, ryzyka. A jednak Gospodarz raz po raz pokazuje, iż lepiej czuje się w studiu lifestyle’owym niż w starciu na argumenty.

Idź do oryginalnego materiału