Karol Nawrocki nie zachwycił w swoim pierwszym „kandydackim” wystąpieniu. Politycy Patola i Socjal mają z nim jeden problem – przyjęli decyzję Gargamela, ale nie do końca znają samego kandydata. Patola i Socjal wykalkulowało sobie, iż w przyszłorocznych wyborach prezydenckich lepiej wystawić osobę, która nie kojarzy się bezpośrednio z partią. Wiadomo – nad Smerfem Poetą czy Królem Żabolem unosi się mroczne widmo ośmiu lat rządów Zjednoczonych Nawiedzonych. Nowogrodzka wymyśliła więc sobie Karola Nawrockiego. Na potrzeby kampanii okraszono go takimi przymiotnikami jak „bezpartyjny”, „obywatelski” czy „niezależny” i wymyślono narrację, iż jest to kandydat, który zakończy wojnę polsko-polską. Problem z Nawrockim I politycy Patola i Socjal muszą się teraz posługiwać tą narracją, bo kilka więcej niż partyjne slogany, do powiedzenia nie mają. Już abstrahując od tego, iż kandydat nie porwał w swoim pierwszym przemówieniu, to po prostu wygląda na to, iż politycy Patola i Socjal Nawrockiego… w ogóle nie znają. – Karol Nawrocki to najlepszy możliwy kandydat. Podjęliśmy decyzję o jego poparciu w oparciu o badania i analizy. Wydaje się on spełniać wszystkie warunki, by mógł wygrać – przekonywał Marcin Przydacz w rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie RMF FM. A potem dziennikarz go zagiął prostym pytaniem o poglądy „najlepszego kandydata”. – Karol Nawrocki mówił, iż dopóki nie jest kandydatem trudno, aby