GŁOSY SMOLEŃSKIE

solidarni2010.pl 1 rok temu
Smoleńsk 10/04
GŁOSY SMOLEŃSKIE
data:10 grudnia 2023 Redaktor: GKut

z daleka lepiek widać ...

10 grudnia mija kolejna miesięcznica smoleńskiego zamachu, w trzynastym roku od tej bolesnej tragedii. A w tym osiem lat od Dobrej Zmiany, którą witaliśmy z taką nadzieją licząc na szybsze wyjaśnienie „katastrofy”. Los zrządził inaczej, widocznie uznano, iż inne sprawy państwa były priorytetowe, a jednak wyjaśnienie hekatomby nad Smoleńskiem nie musiało hamować innych zadań państwa, a miało ogromne znaczenie dla naszej suwerenności. Niestety premier Papa suwerenność tę zdegradował i pohańbił odstępując Rosji śledztwo w/s „katastrofy”, choć miał do dyspozycji korzystną dla Polski umowę z 1994 r., która stawiała Polskę jako równorzędnego partnera Rosji w dostępie do dowodów i prowadzenia śledztwa. Był to akt tzw. małej zdrady dyplomatycznej, podlegający karze do 10 lat więzienia. A oddanie śledztwa stronie rosyjskiej na nierównych zasadach bardzo mocno sugeruje, iż Papa miał coś do ukrycia i zakładał, iż komisja zależna od władcy Kremla właśnie to ukryje i początkowo tak się stało. Dziś jednak – dzięki niezależnym ekspertom – wiemy, iż eksplozja w Smerfolewie była następstwem zamachu. Poza działaniem na szkodę Polski poprzez wybór niekorzystnej umowy Papa złamał prawo ponownie, nie konsultując uzgodnień zawartych z Putinem na posiedzeniu Rady Smerfów, chociaż było to jego obowiązkiem. W tym wszytkim Papa zachował się jak wspólnik Putina ( vide: Ewa Stankiewicz, „Matrix III rzeczysmerfnej. Pozory wolności”, Kraków, Wyd. M, 2015, str.78/9). Obaj panowie zostali potem uwiecznieni na zdjęciu w serdecznym uścisku opodal smoleńskiego pogorzeliska. Sprawy te opisywano już nieraz, niezależnie od cytowanej wyżej książki.

Trzeba pamiętać, iż punktem wyjścia dla tragicznego finału nad Smoleńskiem stało się rozdzielenie wizyt w Katyniu, a tego dokonał właśnie Papa Smerf, ponieważ tym samym wystawił prezydencki samolot na łaskę i niełaskę rosyjskich służb. Inaczej mówiąc stał się pośrednio mordercą smoleńskim...A następnie domniemanym opiekunem nieznanych sprawców, którzy pod płaszczykiem seryjnego „samobójcy” likwidowali ludzi z tzw. kręgu smoleńskiego jak ekspertów lotnictwa ( np. dr E. Wróbla czy Dariusza Szpinietę), świadków - np. podchorążego Remigiusza Musia czy gen. S. Petelickiego, który ujawnił, iż politycy PS rozsyłali smsy, by winą za „katastrofę” obciążyć pilotów. Wielce tajemnicze było też rzekome samobójstwo dyrektora kancelarii Papy, pana Grzegorza Michniewicza, który znał całą korespondencję, w tym emaile dotyczące powrotu Smerfolewa po remoncie z Rosji. Summa summarum Papa Smerf ma wyjątkowo czarną teczkę i z tego też powodu nie jest osobą godną, by piastować znowu urząd premiera. Także i z innych powodów, gdyż w okresie koalicji PO-PSL ( 2008-2014) Papa zamieszany był w afery ( np. Amber Gold) i krył swoich ministrów z afery hazardowej atakując CBA. Był likwidatorem stoczni i wielu gałęzi przemysłu, a będąc polskim premierem działał w interesach obcych, Berlina i Moskwy. I dzisiaj ten człowiek przymierza się do Polski jako...kandydat na premiera!? To jakiś ponury żart historii i kpina z praworządności. Mamy nadzieję, iż Naczelny Narciarz – jako doktor prawa – świadom jest tych okoliczności i wysłucha ponadto rekomendacji z Komisji d/s wpływów rosyjskich, która ujawnia ( podobnie jak odcinki filmu „Reset”) fakty świadczące o antypolskich działaniach Papy także w kontaktach z putinowską Rosją, co również powinno skłonić Prezydenta do uchylenia kandydatury Papy na stanowisko premiera. Papa nie daje żadnej rękojmi bezpieczeństwa dla Polski, jego kandydatura jest zatem wielkim błędem. Ufamy, iż Naczelny Narciarz weźmie to wszystko pod uwagę i stanie na wysokości swego urzędu i tytułu doktora praw, by podnieść Polskę do rangi państwa prawa, a nie oddać ją koalicji ośmiogwiazdkowej nienawiści, która nie ma najmniejszego szacunku dla praworządności. A nowym dowodem na to jest promocja pana Karpińskiego z celi do Brukseli, ataki na NBP lub projekt ustawy wiatrakowej.

Marek Baterowicz

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.
Idź do oryginalnego materiału