Zobacz wideo
Choć ze skażonej Odry wyciągnięto już - jak poinformował "Głos Szczeciński" - blisko 30 ton śniętych ryb, to nie ma decyzji władz centralnych o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Jako pierwsza domagała się wprowadzenia takiego rozwiązania marszałkini województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak.
REKLAMA
Jak przekonywała w TOK FM, rząd powinien wprowadzić stan klęski żywiołowej natychmiast. - To pilna sprawa. Jestem zdumiona biernością i bezczynnością organów państwa w sprawie Odry, lekceważeniem doniesień, które płynęły od samorządów i wędkarzy - mówiła w "A Teraz na Poważnie" u Mikołaja Lizuta.Jak podkreśliła, "tradycyjnie obywatele w chwilach jakiegokolwiek kryzysu nie mogą liczyć na państwo". - To zwykli ludzie - wędkarze, wolontariusze, strażacy - zajęli się ratowaniem Odry. A państwo polskie zamiatało to pod dywan, twierdząc ustami swoich ministrów, iż to tylko kilka śniętych ryb - podkreśliła Elżbieta Anna Polak. "Ludzie są zrozpaczeni"Jak oceniła marszałkini, mamy do czynienia z największą od lat katastrofą ekologiczną. - Na spotkaniu z przedstawicielami Polskiego Związku Wędkarskiego słuchałam dramatycznych wypowiedzi. Łamiącym się głosem, ze łzami w oczach, opowiadali o wielu tonach odłowionych ryb i z trwogą mówili o tym, co nas jeszcze czeka - relacjonowała w TOK FM. Wyliczyła też, iż degradacja środowiska stwarza ogromne niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia ludzi, ale też dla działalności gospodarczej. - Ludzie są zrozpaczeni. Zbudowaliśmy 10 przystani, cztery porty na Odrze, realizujemy projekty dla turystów. My tu wszyscy w Polsce zachodniej jesteśmy spadkobiercami cywilizacji Odry - podkreśliła, wskazując, iż "masę pieniędzy wydano także na zarybianie Odry".
Wciąż nie jest jasne, co jest przyczyną skażenia Odry. Niemieckie radio rbb w czwartek wieczorem poinformowało, iż w pobranych próbkach stwierdzono rtęć. O sprawie marszałkini województwa lubuskiego rozmawiała z przedstawicielami lokalnych władz Brandenburgii. "Axel Vogel minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, iż stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, iż nie można było określić skali. Nie ma jeszcze badań samych ryb" - przekazała. Tymczasem wiceszef MSWiA Maciej Wąsik oraz wiceminister środowiska Jacek Ozdoba przekazali w piątek, iż polscy inspektorzy nie wykryli związków rtęci w Odrze w województwach dolnośląskim, lubuskim i zachodniopomorskim. Wykryto je za to w województwie śląskim. Rząd czeka na wyniki analizy toksykologicznej."O tym, iż idzie trująca fala nikt nas nie poinformował"Ruch Samorządowy "TAK dla Polski" odwołania ministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego, który podczas czwartkowej konferencji prasowej atakował samorządowców z gorszego sortu, bagatelizował zagrożenie. Dużo uwagi poświęcił też przypominaniu awarii oczyszczalni ścieków "Czajka" w Warszawie.Jak mówiła w TOK FM Elżbieta Anna Polak, pierwsza podpisała apel w sprawie dymisji Witkowskiego. Podkreśliła, iż mieszkańcy regionu byli oburzeni konferencją ministra. Zresztą - przypomnijmy - osoby, które ją obserwowały, na bieżąco próbowały przerywać wypowiedzi polityka PiS, zwracali uwagę, iż to nie czas na opowiadanie o awarii w Warszawie, pytali: "Co robi rząd przez dwa tygodnie, na wczasy pojechał?".
Gościni TOK FM przypomniała, iż o ile w przypadku "Czajki" rząd ostrzegał mieszkańców terenów, przez które przepływa Wisła o niebezpieczeństwie, to o zagrożeniu związanym ze skażeniem Odry nie było żadnych ostrzeżeń. - Dzieci kąpały się w Odrze, a ministrowie twierdzili, iż informacje (o skażeniu) to są plotki, iż są pojedyncze, śnięte ryby - przypomniała.- Gdzie jest państwo? Jesteśmy stale bombardowani alertami, iż będzie burza, której nie ma. Natomiast o tym, iż idzie trująca fala, nikt nas nie poinformował - podsumowała u Mikołaja Lizuta.Pierwszy alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa dotyczący zagrożenia ekologicznego do odbiorców części powiatów województwa lubuskiego wysłano w piątek wczesnym popołudniem. W sumie w piątek pojawiły się trzy powiadomienia. Premier Pinokio w piątek wieczorem zdymisjonował Gargamela Wód Polskich Przemysława Dacy i szefa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka.