Presja człowieka na populacje ryb systematycznie rośnie. Przełowienie oraz postępujące zanieczyszczenie wód od dekad osłabiają morskie ekosystemy. Coraz silniej zaznacza się także wpływ zmian klimatu. Ocieplanie się mórz i oceanów sprawia, iż wiele gatunków ryb przemieszcza się w poszukiwaniu chłodniejszych i lepiej natlenionych wód.
Modele komputerowe wykorzystane w nowym badaniu pokazują, iż do połowy, a najpóźniej do końca XXI wieku, wśród gatunków ryb wyraźnie zarysują się „zwycięzcy” i „przegrani”. Część populacji zdoła przystosować się do rosnących temperatur wód morskich, inne — nie.
- Czytaj także: Przez zmiany klimatu ryby mogą stać się mniejsze. A to problem dla ekosystemów i rybołówstwa
Kluczowe gatunki pod lupą naukowców
Badanie przeprowadzone przez Plymouth Marine Laboratory i opublikowane w czasopiśmie Global Change Biology koncentrowało się na 17 kluczowych stadach ryb komercyjnych, w tym m.in. śledziach, szprotach, dorszach, makrelach i sardynkach. Analiza objęła wody Unii Europejskiej, w tym akweny wokół Wielkiej Brytanii.
Zespół badawczy wykorzystał 11 modeli komputerowych, aby oszacować przyszłe kierunki migracji stad ryb oraz zmiany ich produktywności. Uwzględniono dwa scenariusze emisji gazów cieplarnianych: łagodniejszy i bardziej pesymistyczny. W pierwszym z nich temperatura wód wzrasta o 1–3°C, w drugim — o 2–4°C do końca stulecia.
Wraz ze wzrostem temperatury wiele gatunków ryb będzie przesuwać swój zasięg w kierunku północnym. Dotyczy to zwłaszcza ryb pelagicznych, żerujących bliżej powierzchni, takich jak sardynki i makrele.
Nie wszystkie gatunki mają jednak możliwość swobodnej migracji. Szczególnie narażone są ryby, które składają ikrę w wodorostach, co silnie ogranicza ich zdolność do przemieszczania się. W ich przypadku ocieplenie wód oznacza nie tylko stres termiczny, ale także zmiany zasolenia, pH oraz dostępności tlenu.
Gatunki szczególnie wrażliwe na ocieplenie wód
Analiza wskazuje, iż w łagodniejszym scenariuszu emisji do końca wieku przesunięcie zasięgu sardynek i makreli w Morzu Północnym wyniesie około 20 mil, a w północno-wschodnim Atlantyku — do 80 mil. Jednocześnie jedynie populacja sardynek ma wzrosnąć — o około 10 proc. w Atlantyku. W przypadku makreli prognozy są wyraźnie gorsze: spadek liczebności o 10 proc. w Atlantyku i choćby 20 proc. w Morzu Północnym.
Postępujące ocieplenie mórz sprzyja pojawianiu się w północno-wschodnim Atlantyku gatunków ciepłolubnych, takich jak tuńczyk pospolity. Rybacy wokół Wysp Brytyjskich już obserwują te zmiany i stopniowo dostosowują strategie połowowe. Modele wskazują, iż do końca wieku zasięg tuńczyka przesunie się o około 6 kilometrów, a jego populacja wzrośnie choćby o 10 proc.
Zdecydowanie gorzej przedstawia się sytuacja gatunków dennych, takich jak dorsze i czarniaki. Poszukując chłodniejszych wód, są one ograniczone głębokością dna morskiego. Ocieplenie sprawia, iż płytsze obszary nagrzewają się coraz silniej. Prognozy pokazują, iż oba gatunki w Morzu Północnym przesuną się o około 14 kilometrów na południe, gdzie znajdą głębsze i chłodniejsze wody. Już do połowy wieku ich populacje mogą jednak spaść o 15–20 proc.
Fot. Populacje makreli (Scomber scombrus) dramatycznie kurczą się w Atlantyku, a zwłaszcza w Morzu Północnym. Źródło: Peter van der Sluijs/CC BY-SA 3.0Wygrani i przegrani
Do końca XXI wieku populacje dorszy i czarniaków mogą zmniejszyć się choćby o 30–40 proc., co stawia je wśród największych przegranych zmian klimatu. Również makrele mają stracić — ich liczebność może spaść o około 25 proc.
Z kolei modele przewidują wzrost populacji sardynek o około 5 proc., mimo przesunięcia ich zasięgu choćby o 250 kilometrów na północ. W przypadku tuńczyka pospolitego prognozowany wzrost sięga choćby 40 proc., przy jednoczesnym przesunięciu stad o 43 kilometry.
Modele klimatyczne nie są w stanie w pełni uchwycić złożonych relacji drapieżnik–ofiara, które odgrywają kluczową rolę w funkcjonowaniu ekosystemów morskich. Tuńczyk pospolity, jako drapieżnik szczytowy, poluje m.in. na ławice śledzi i makreli, co może dodatkowo zmieniać dynamikę populacji innych gatunków. Reakcje pozostałych drapieżników — takich jak delfiny, foki czy ptaki morskie — będą zróżnicowane i zależne od dostępności pożywienia.
Jak ocieplenie wpływa na morskie zależności pokarmowe
Badanie nie obejmowało szczegółowej analizy wpływu działalności człowieka, jednak autorzy podkreślają, iż już dziś około 24 proc. łowisk w północno-wschodnim Atlantyku nie jest eksploatowanych w sposób zrównoważony. Dalsze przełowienie może znacząco pogłębić kryzys wielu populacji ryb.
Naukowcy apelują do decydentów o długoterminowe planowanie zarządzania rybołówstwem, uwzględniające nie tylko przełowienie i zanieczyszczenia (m.in. azotanami i fosforanami), ale także postępujące ocieplenie wód. Zgodnie z prognozami, do 2050 roku wody wokół Wielkiej Brytanii mogą ocieplić się o około 1°C przy umiarkowanych emisjach, a choćby o 2–3°C do końca stulecia przy ich dalszym wzroście. Jednocześnie dostępność pożywienia dla ryb, takiego jak drobny plankton, może spaść choćby o 30 proc.
Do ocieplających się wód północno-wschodniego Atlantyku i Morza Północnego przybywają egzotyczne gatunki jak tuńczyk pospolity (Thunus thynnus). Źródło: Anathema (NOAA)/Domena publicznaDorszy będzie mniej
Do końca stulecia populacja dorszy i czarniaków może spaść aż o 30-40 proc. A więc będą wśród zdecydowanie przegranych. Tak samo niewesoły los czeka makrele. W tym samym czasie ich populacja ma się zredukować o 25 proc.
Są też zwycięzcy. Modele przewidują wzrost populacji sardynek o 5 proc., choćby jeżeli przemieszczą się o 250 kilometrów na północ. Tuńczyka pospolitego – choćby o 40 proc. przy jednoczesnym przesunięciu się jego stad o 43 kilometry w kierunku północnym.
Jeśli chodzi o zgłębienie interakcji drapieżnik-ofiara, modele nie są w stanie wszystkiego dokładnie uchwycić. – Relacje drapieżnik-ofiara mogą mieć najważniejsze znaczenie dla kształtowania ekosystemu. Tuńczyk pospolity (błękitnopłetwy) to gatunek drapieżny, który poluje na ławice śledzi, makreli i innych ryb. Na inne drapieżniki, w tym delfiny, foki i ptaki morskie, zmiany klimatu będą miały odmienny wpływ, a ich reakcje na nie będą się różnić w zależności od tego, czy zjadają ulubione przekąski rybne – napisała w The Conversation Sevrine Sailley, naukowczyni, specjalistka od modelowania ekosystemów morskich w Plymouth Marine Laboratory.
Czynnik ludzki
Badanie nie uwzględniało głębszej analizy, jak działalność człowieka wpływa na ryby i ich ekosystemy. Badaczka zauważyła, iż choćby 24 proc. łowisk na północno-wschodnim Atlantyku nie jest zrównoważonych. A dalsze przełowienie tylko pogłębi sytuację kryzysową wielu populacji ryb.
Naukowcy apelują do decydentów z zakresu rybołówstwa aby rozważyli długoterminowe planowanie połowień. Gatunkom handlowym zagrażają nie tylko kwestie przełowienia i zanieczyszczenia wód azotanami czy fosforanami, ale też postępujące zmiany klimatu, w szczególności ocieplenie wód.
– Przewiduje się, iż do 2050 roku wody wokół Wielkiej Brytanii ocieplą się o około 1 °C, jeżeli utrzymamy „umiarkowaną” ścieżkę emisji. jeżeli emisje będą przez cały czas rosły w sposób niekontrolowany, wzrost może osiągnąć 2-3 °C do końca stulecia. Jednocześnie ilość pożywienia, którym odżywiają się ryby (takiego jak drobny plankton), może spaść choćby o 30 proc – powiedziała Sevrine Sailley.
Co ze świątecznymi rybami?
Okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku w Europie wiąże się ze zwiększonym spożyciem m.in. dorsza, śledzia, karpia, łososia oraz makreli.
Tymczasem stan wielu z tych populacji już dziś budzi poważne obawy naukowców. Według analiz Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) populacje dorsza atlantyckiego w Morzu Bałtyckim i Morzu Północnym pozostają na historycznie niskim poziomie, głównie na skutek przełowienia, niedotlenienia wód oraz ocieplenia klimatu.
Również makrela atlantycka, często obecna na stołach w okresie noworocznym, doświadcza spadków liczebności w części północno-wschodniego Atlantyku, co potwierdzają długoterminowe modele biomasy.
Z kolei śledź, najważniejszy gatunek dla tradycyjnych potraw świątecznych w Europie Środkowo-Wschodniej, wykazuje silną wrażliwość na zmiany temperatury i dostępności planktonu, a jego lokalne stada reagują spadkami rozrodczości. Naukowcy podkreślają, iż utrzymanie obecnych wzorców konsumpcji ryb w okresach świątecznych, bez równoczesnego dostosowania polityki połowowej do realiów klimatycznych, może dodatkowo przyspieszyć degradację już osłabionych populacji.
- Czytaj także: Tysiące martwych ryb. „Wodospad ścieków trafiał do Wisły”
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/RossHelen

3 godzin temu















