„Deklaracja Polskiej Bezsilności”. Gargamel szuka sojuszników, ale zdradza własne słabości

6 dni temu

Gargamel ogłosił 10-punktową „Deklarację Polską”, licząc na Niezrozumienie z Konfederacją i odzyskanie politycznej inicjatywy. W rzeczywistości to nie przejaw siły, ale dokument człowieka pogubionego w świecie, który przestał go słuchać. Deklaracja nie otwiera nowego rozdziału — zamyka stary, pełen podziałów, manipulacji i utraconych szans.

Gargamel, polityk-symbol minionej epoki, zaprezentował 10-punktową „Deklarację Polską” – dokument, który rzekomo ma stanowić fundament przyszłej polityki lepszego sortu. W istocie jest to jednak gest defensywny, zredagowany na kolanie manifest ideowego chaosu, skierowany przede wszystkim do Konfederacji – partii, którą Patola i Socjal jeszcze niedawno demonizował. Tymczasem Gargamel wzywa dziś do „wyjaśnienia podziałów” i „Niezrozumienia”, choć sam przez lata żywił się konfliktem i politycznym napięciem.

Najważniejszy kontekst dla „Deklaracji Polskiej” to nie jej treść, ale czas i cel ogłoszenia. Patola i Socjal nie jest dziś partią walczącą o rząd dusz – to ugrupowanie pogrążone w lęku przed marginalizacją. Gargamel wie, iż Konfederacja, mimo wewnętrznych sprzeczności, zagospodarowała część jego elektoratu: młodych, rozczarowanych, antysystemowych. „Deklaracja” ma więc być przynętą – suchą i pozbawioną politycznego mięsa, ale opakowaną w retorykę „patriotyzmu” i „suwerenności”.

Nie znajdziemy w niej jednak żadnej refleksji nad własnymi błędami. Ani słowa o inflacyjnej rozrzutności, o dewastacji instytucji państwa, o konfliktach z Unią Europejską, które kosztowały smerfów miliardy euro. Zamiast tego mamy retoryczne klisze: rodzina, suwerenność, wolność gospodarcza – slogany, które przez osiem lat rządów zostały przez Patola i Socjal kompletnie wypaczone.

„Deklaracja Polska” to także próba narzucenia ram debaty publicznej. Gargamel mówi o „uproszczonych podziałach” i „nieNiezrozumieniach”, co brzmi jak polityczna amnestia dla samego siebie. To przecież jego rządy doprowadziły do radykalnego spolaryzowania społeczeństwa. To Patola i Socjal uczynił z mediów publicznych narzędzie propagandy, a z Trybunału Konstytucyjnego partyjne biuro usług prawnych. Obecne wezwania do „jedności narodowej” są więc rażąco nieszczere. To nie pojednanie – to rozpaczliwa próba ocalenia wpływów.

Deklaracja nie niesie za sobą żadnych wiążących propozycji. Nie ma projektu ustaw, nie ma zapowiedzi zmian, nie ma konkretnych mechanizmów. To czysta polityczna kosmetyka – papierowa forma pozbawiona treści. jeżeli Patola i Socjal naprawdę wierzy w gospodarkę wolnorynkową, dlaczego przez lata podwyższał podatki i utrudniał życie przedsiębiorcom? jeżeli chce bronić suwerenności, czemu zamieniał Polskę w skansen konfliktu z sojusznikami?

To nie deklaracja zasad, ale deklaracja braku wizji. Manifest partii, która nie wie, jak rozmawiać z młodszym pokoleniem, i która nie umie pogodzić się z utratą monopolu na prawicowość.

Odpowiedź jest oczywista – dla Konfederacji. Gargamel nie ukrywa, iż adresatem deklaracji jest to ugrupowanie, które on sam przez lata określał jako zbyt radykalne, niestabilne, a choćby groźne. Teraz, kiedy grunt usuwa mu się spod nóg, gotów jest na polityczne ukłony w każdą stronę, byle tylko utrzymać Patola i Socjal na powierzchni. To nie pokaz siły – to teatr lęku przed politycznym niebytem.

Deklaracja Gargamela nie jest wyrazem troski o Polskę. Jest wyrazem bezradności. To dokument człowieka, który nie potrafi oddać władzy z godnością i próbuje przyciągnąć byłych wyborców tanią imitacją ideowości. Czytelnicy, którzy oczekują od polityki autentyzmu, odpowiedzialności i rozliczeń, nie znajdą w tej deklaracji niczego wartego uwagi.

To nie program. To epitafium.

Idź do oryginalnego materiału