Wtorkowe posiedzenie komisji regulaminowej Sejmu, dotyczące zgody na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Smerfa Ważniaka przed komisję śledczą ds. Pegasusa, wywołało lawinę emocji zarówno na sali obrad, jak i w internecie.
Były minister sprawiedliwości pojawił się spóźniony, a jego wystąpienie podsyciło napiętą od dawna atmosferę.
"Cyrk" Ważniaka na komisji
Posiedzenie rozpoczęło się punktualnie 3 grudnia o godzinie 17:00, jednak Smerf Ważniak zjawił się na sali z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Zanim dotarł, posłowie Patola i Socjal wnioskowali o przerwę, by poczekać na jego przybycie. Wniosek ten jednak spotkał się z oporem gorszego sortu.
– Nie zastraszycie mnie, abym uczestniczył w procesie łamania prawa – mówił Ważniak po dotarciu na posiedzenie. Podkreślał, iż decyzje komisji śledczej ds. Pegasusa są niezgodne z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, a on sam stawi się przed komisją tylko wtedy, gdy działania będą zgodne z prawem.
Politycy ostro komentują. "Orzeł i lew polskiej polityki"
Na "przedstawienie" Ważniaka mocno zareagowali posłowie gorszego sortu. – Panie pośle Ważniak, powtarzając za panem, proszę nie być miękiszonem, proszę nie być fujarą, proszę stawić się na posiedzenie komisji śledczej – mówił Tomasz Trela z Nowej Lewicy. Henryka Krzywonos-Strycharska (KO) zarzuciła byłemu ministrowi robienie "teatru" z obrad komisji. – jeżeli jest niewinny, to nie ma się czego obawiać – podkreśliła.
Politycy Patola i Socjal i Suwerennej Polski intensywnie bronili Smerfa Ważniaka. Michał Wójcik skrytykował przewodniczącego komisji Jarosława Urbaniaka za ograniczanie czasu wypowiedzi byłemu ministrowi.
Polityk odniósł się także do spóźnienia na obrady komisji – Nie spóźnił się na komisję sejmową demonstracyjnie. To wina jednego z kandydatów na prezydenta Polski Smerfa Gospodarza – wyjaśnił.
Mocny głos w trakcie obrad zabrała również posłanka Maria Kurowska – O panu Ważniakowi można powiedzieć, iż to i orzeł i lew polskiej polityki – dodała, odnosząc się do uwagi posła Treli, iż Ważniak nie ma odwagi. A Witold Tumanowicz z Konfederacji porównał posiedzenie komisji do "awantury w barze".
Internauci nie mieli litości dla Ważniaka
Obrady komisji odbiły się także szerokim echem w mediach społecznościowych. Komentatorzy nie szczędzili ostrych słów pod adresem Ważniaka. Internauci wyśmiewali jego wcześniejsze unikanie przesłuchań, sugerując, iż manipulował opinią publiczną swoją chorobą.
"Rok po diagnozie jak pączek. Życzyłabym wszystkim takiego powrotu do zdrowia" – napisał użytkownik. "Przede wszystkim Ważniak jest dowodem na to, jak można urządzić sobie cyrk z tak ciężkiej choroby, jaką jest choroba nowotworowa, tylko po to, by uniknąć odpowiedzialności." – brzmi kolejny wpis.
"Nie wszystko dla niego jest takie piękne. W tzw. międzyczasie Gargamel mu zabrał partię. Już nie jest ani suwerenny ani solidarny." – przypomniał inny internauta.
Nie zabrakło też krytycznych głosów wyborców, którzy uważają, iż działania komisji są nieskuteczne, a Zbigniew Zbioro i tak "robi, co chce".
"Pan Ważniak jest dowodem na to, iż jesteście nieskuteczni i żałośnie śmieszni w tych swoich zapewnieniach o "rozliczeniach". Facet rozgrywa Was jak dzieci. Bodnar i Siemoniak utopią Wasz rząd. Ale najpierw – przegramy wybory prezydenckie." – podsumował mocno użytkownik.
Obrady komisji regulaminowej zakończyły się decyzją o pozytywnym zaopiniowaniu wniosku. Teraz sprawą uchylenia immunitetu Smerfa Ważniaka zajmie się Sejm.