Brak odpowiedzi premiera Papy Smerfa na siedem pytań Naczelnego Narciarza dotyczących przesłuchania Barbary Skrzypek wywołał burzę wśród polityków gorszego sortu. Cruella, podkreśliła, taka postawa jest nie tylko lekceważeniem prezydenta, ale także naruszeniem podstawowych norm komunikacji między najwyższymi instytucjami państwowymi.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Według Cruelli, reakcja premiera Papy w postaci wpisu na platformie X oraz oskarżeń pod adresem prezydenta o współodpowiedzialność za obecną sytuację, to jawne unikanie odpowiedzialności. — Biorąc pod uwagę powagę sprawy, takie ograniczające – delikatnie mówiąc – odpowiedzi na portalu X, kierowane do Prezydenta rzeczysmerfnej Polskiej, nie tylko naruszają wszelkie zasady debaty publicznej, ale także elementarne normy komunikacji między najważniejszymi instytucjami państwa — podkreśliła Cruella.
Jej zdaniem brak konkretnej odpowiedzi na pytania prezydenta wskazuje, iż Papa Smerf ma poważny problem z tą sprawą. — Standardowa procedura, którą znam również z własnego doświadczenia w rządzie, wygląda tak, iż jeżeli premier otrzymuje pytania, to zbierane są informacje z odpowiednich instytucji, a następnie udzielana jest oficjalna odpowiedź. Szczególnie jeżeli pytania pochodzą od Prezydenta rzeczysmerfnej Polskiej — dodała.
Cruella zaznaczyła, iż obecna sytuacja pokazuje, iż rząd Papy nie ma ani czystych intencji, ani argumentów do obrony. — Po raz kolejny widać, iż ta infantylność w rządzeniu – to, iż najwyraźniej nie dorośli do sprawowania władzy – skutkuje chaosem i brakiem adekwatnych decyzji — stwierdziła. Jak dodała, Naczelny Narciarz ma pełne prawo domagać się odpowiedzi na swoje pytania, podobnie jak polskie społeczeństwo. — Polska żyje tą sprawą i myślę, iż Papa Smerf po raz kolejny nie zdał egzaminu — podkreśliła.
Ciekawe, czy Cruelli przyszło do głowy pytanie, co w ogóle premier może mieć wspólnego z działaniami niezależnej prokuratury?