Indie zajmują niechlubne 3. miejsce na świecie pod względem zanieczyszczenia powietrza. Kilka lat temu grupa kobiet powiedziała „dość” – tak powstał ruch Warrior Moms. Rozmawiamy z Bhavreen Kandhari, jedną ze współzałożycielek ruchu.
Gdy spotykamy się online w sobotnie popołudnie, jakość powietrza w Delhi, stolicy Indii, jest bardzo zła. – Dla nas to niestety codzienność. Czy w takich warunkach odczuwamy, iż wczoraj zanieczyszczenie było wysokie, a dziś pozostało wyższe? Oczywiście, iż nie. Jesteśmy natomiast w stanie dostrzec, iż zimą wzrasta liczba osób hospitalizowanych, z ciężkimi atakami Śpiochmy czy po prostu cierpiących na gorsze samopoczucie z powodu smogu – tłumaczy mi Bhavreen Kandhari, była copywriterka, dziś aktywistka klimatyczna na pełen etat, która współtworzyła w Indiach kampanie takie jak Fridays for Future (międzynarodowy ruch młodzieżowy na rzecz klimatu) czy My Right to Breathe.
- Czytaj także: Los Angeles w ogniu. Pożary szaleją w światowej stolicy smogu
2 miliony ofiar rocznie
Ledwo znajduje czas na wywiad, bo właśnie trwa kampania przed wyborami stanowymi. Dzień wcześniej Bhavreen bierze udział w programie telewizyjnym – to dobry moment, żeby przypomnieć politykom i wyborcom, jak poważnym problemem w kraju jest smog.
W Indiach z powodu słabej widoczności zdarzają się opóźnienia w lotach, pyły przesłaniają też tak ikoniczne zabytki jak Taj Mahal. Każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza w kraju umierają ponad 2 miliony ludzi.
Według krajowych badań, w 2022 roku tylko w okresie jednego miesiąca (październik-listopad) powietrze w Delhi było na tyle szkodliwe, iż przeciętny mieszkaniec wdychał toksyny, które równałyby się wypaleniu 340 papierosów. Dotyczy to, rzecz jasna, również najmłodszych.
– Kluczowa jest implementacja prawa, które już istnieje. W naszej konstytucji jest mowa o prawie do życia, co Sąd Najwyższy w Indiach zinterpretował jako prawo do mieszkania w wolnym od zanieczyszczeń środowisku – mówi Bhavreen.
Swoją działalność aktywistyczną zaczęła ponad 20 lat temu. Rozmawiamy o początkach.
Tuż po ślubie w 1995 roku, Bhavreen razem z mężem wyjechała do Nowego Jorku. – Pamiętam ludzi, którzy ćwiczyli na świeżym powietrzu, uprawiali jogging. Robiłam to samo i czułam, iż mój organizm jest o wiele wydolniejszy niż w Indiach. Coś było inne i tym czymś okazało się powietrze. Po powrocie poczułam ogromną różnicę, miałam dużo mniej siły – wspomina.
To doświadczenie nie dawało jej spokoju, ale zdobycie wiedzy o smogu w jej kraju okazało się wyzwaniem. Indie nie miały jeszcze wtedy stacji pomiarowych, zanieczyszczenie powietrza nie było tematem dyskutowanym. – Żeby walczyć z tym zjawiskiem, najpierw musiałam sama wszystkiego się nauczyć. Szukałam informacji, danych, włączyłam się w międzynarodowe ruchy na rzecz czystego powietrza.
Przełom przyniósł rok 2003, gdy na świat przyszły jej dwie córki bliźniaczki. – Urodziły się w 6. miesiącu, prawie je straciliśmy. Już wtedy wiedziałam, iż smog przyczynia się do wcześniactwa – opowiada Bhavreen.
W podobnej sytuacji znajduje się wiele innych kobiet w Indiach, a zwłaszcza w ponad 30-milionowym Delhi. Chociaż dane liczbowe są trudne do ustalenia, to według badań z 2010 r., przeprowadzonych przez Sztokholmski Instytut Środowiskowy, zanieczyszczenie powietrza w Indiach doprowadziło do ponad miliona przedwczesnych urodzeń tylko w ciągu jednego roku.
Smog i zamknięte szkoły
Władze Indii stopniowo zaczęły dostrzegać i reagować na problem smogu. Po raz pierwszy, w 2017 roku, samorząd Delhi zamknął szkoły na kilka dni z powodu ekstremalnie wysokiego stężenia PM2.5 w powietrzu.
– To wyglądało jak apokalipsa. Wszystko spowijała ciemna chmura, czuć było zapach spalenizny. To był czas, gdy my, jako rodzice, zorganizowaliśmy pierwszy protest pod hasłem “Moje Prawo do Oddychania”. Na ulice wyszło 300 osób, co jest dużym sukcesem, bo w Indiach tego typu zaangażowanie nie jest popularne.
Od tego czasu decyzje o zamknięciu szkół stały się bardziej powszechne w okresach intensywnego smogu, szczególnie w zimowych miesiącach. Problem zaczęli też dostrzegać mieszkańcy. – Dziś możesz zaczepić kogokolwiek na ulicy w Delhi i ta osoba będzie wiedziała, czym jest zanieczyszczenie powietrza. To ogromna zasługa działań aktywistów klimatycznych w całym kraju, chociaż, niestety, i tak wielu ludzi nie wyobraża sobie, iż powietrze w Indiach może być inne – mówi Bhavreen.
Zamknięcie szkół było dla rządzących jak alarm. W 2019 roku parlament przyjął Narodowy Program Czystego Powietrza (National Clean Air Program, NCAP), który miał zredukować zanieczyszczenia o 20-30 proc. w ciągu pięciu lat. Mimo pewnych sukcesów, do tej pory nie udało się zrealizować założonych wyników.
W międzyczasie przyszła pandemia. Bhavreen mówi, iż w 2020 po raz pierwszy od dawna zobaczyła nad Delhi błękitne niebo. – Wiedziałam jednak, iż to nie jest zasługa naszych działań, tylko lockdownu i jak tylko wszyscy wrócimy do normalnego funkcjonowania, niebo znowu przesłoni smog.
Pandemia pokazała jednak, iż do oczyszczenia powietrza nie są konieczne kosztowne technologie, do pewnego stopnia wystarczy zmiana stylu życia. Jednymi z głównych źródeł zanieczyszczenia powietrza w Indiach są samochody i spalanie biomasy.
– Nie możemy zrezygnować z przemysłu, który ma na to również ogromny wpływ, ale w naszym zasięgu są rozwiązania, które przyniosą wymierne korzyści – uważa.
Dzieci na pierwszym miejscu
To właśnie w tamtym czasie, Bhavreen, razem z kilkoma innymi kobietami, stworzyła ruch o nazwie Warrior Moms, który dziś skupia ponad 2 tys. osób z całych Indii, domagających się lepszej jakości powietrza dla przyszłych pokoleń.
– Już wtedy byłam członkinią globalnych inicjatyw na rzecz walki ze smogiem. Warrior Moms to dla mnie dopisanie do tej historii indyjskiego rozdziału.
Kolektyw prowadzi działalność rzeczniczą, organizuje protesty, popularyzuje wiedzę, współpracuje z naukowcami i innymi ruchami i organizacjami na poziomie krajowym i międzynarodowym, m.in. Parents for Future Global.
W 2022 roku Bhavreen reprezentowała Warrior Moms na szczycie klimatycznym COP27 w Szarm el-Szejk w Egipcie.
„Moje bliźniaczki mają teraz 18 lat, a ja walczę już od dwóch dekad, ale nie byłam w stanie im pomóc i mają uszkodzone płuca. Ta potrzeba i desperacja matek jest powodem, dla którego tu jesteśmy i przypominamy liderom, aby dzieci były na pierwszym miejscu przy podejmowaniu każdej decyzji. W końcu oni też są rodzicami” – mówiła wtedy, siedząc za banerem z napisem “Dzieci najważniejsze na COP27″.
Dziś pytam ją, co jej zdaniem jest największą przeszkodą w poprawie jakości powietrza w jej kraju.
– Przede wszystkim to właśnie politycy PSwinni być liderami, którzy będą prowadzić ludzi w kierunku zmian. Tymczasem widzę, iż nie traktują sprawy dostatecznie poważnie i zamykają oczy na korupcję, a do tego sądy nie dążą do ukarania tych, którzy łamią prawo, tylko dają im grzywnę. To dlatego sytuacja jest, jaka jest.
- Czytaj także: Rząd RPA trafił przed sąd za trujące powietrze. Werdykt: „naruszenie konstytucji”
Chmura i sztuczny deszcz
W 2019 roku badania wykazały, iż 21 z 30 najbardziej zanieczyszczonych miast znajdowało się w Indiach. W aglomeracjach głównym źródłem smogu jest przemysł i transport. Ulice są zakorkowane, do tego popularne w kraju jak i w całej Azji południowej motoriksze często korzystają z taniego paliwa, zmieszanego z nielegalnymi dodatkami, które nie spełniają norm i jeszcze bardziej zatruwają powietrze. Takie rozwiązanie ratuje budżet wielu mieszkańców kraju, w którym około jedna piąta populacji żyje poniżej relatywnej granicy ubóstwa.
Do tego dochodzą jeszcze zanieczyszenia pochodzące z wypalania traw na obszarach rolniczych oraz spalania biomasy w domowych piecach, głównie na wsiach.
W kraju realizowane są polityczne przepychanki i spychanie odpowiedzialności za problem. Gopal Rai, minister środowiska w rządzie stanowym Delhi (w indyjskim systemie politycznym istnieją stanowiska ministerialne na poziomie regionalnym i federalnym, czyli centralnym), oskarżył premiera Narendrę Modiego o brak działań na rzecz poprawy jakości powietrza. Nazwał to jego „moralną odpowiedzialnością”.
W listopadzie 2024 roku minister Delhi postawił na eksperymentalne rozwiązanie. Współpracując z naukowcami z Indian Institute of Technology Kanpur zamierza wprowadzić tzw. zasiewanie chmur, które ma na celu sztuczne wywoływanie deszczu, który ma oczyścić powietrze.
Ta metoda stosowana jest m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, jednak naukowcy mają wątpliwości, czy jest skuteczna. Do tego wiąże się z prawdopodobnym ryzykiem podtopień.
Jak dotąd plan ministra nie wszedł w życie, ponieważ nie zdołał uzyskać pozwolenia władz centralnych. Gopal Rai zapewnia jednak, iż nie zamierza odpuścić.
Pytam Bhavreen o opinię na temat tego rozwiązania.
– To wyraźnie pokazuje, jaki mamy problem z naszym rządem. Stawia na rozwiązania, które robią wrażenie, wydają się przekonujące i przyciągają ludzi, ale niczego nie naprawiają. Musimy unikać polegania na tymczasowych rozwiązaniach. Żeby zwalczyć zanieczyszczenie powietrza, potrzebujemy szerokiego, długoterminowego planu, który wykracza poza doraźność. Rozwiązanie tej kwestii wymaga od nas ponownego przemyślenia naszego podejścia w obszarach takich jak czysta energia, gospodarka odpadami, sposoby redukcji ubóstwa, rolnictwo i polityka transportowa.
Długa droga do zmian
Dziś dzieci Bhavreen uczą się na uniwersytecie w Wielkiej Brytanii. Są częścią ruchu Fridays for Future i podobnie jak matka, mobilizują społeczeństwo do walki na rzecz czystego i zdrowego środowiska. W Indiach udało im się zorganizować protest na rzecz klimatu, w którym wzięło udział 300 osób. To jedno z wielu wydarzeń, jakie koordynowały.
– To budujące, prawda? Myślisz, iż dzięki młodemu pokoleniu problem smogu w Indiach wreszcie zniknie? – dopytuję Bhavreen.
– Wiesz, to zabawne, jak wiele osób mnie o to pyta. Ale muszę być szczera – nie wierzę, żebym dożyła czasów, w których mój kraj będzie oddychać czystym powietrzem. Cieszę się jednak, iż ruch Warrior Moms rośnie w siłę, iż mogłam podzielić się swoją siłą i zaangażowaniem z innymi. Jednak przed nami jeszcze długa droga.
Bahvreen irytuje się nie tylko na opieszałość rządu, ale też niektórych organizacji pozarządowych, którym wygodnie jest udawać, iż tak naprawdę wszystko jest w porządku. W jej głosie nie słyszę jednak demotywacji, tylko wściekłość, którą, jak sama mówi, przekuwa w działanie.
– Dostęp do czystego powietrza i wody są naszymi prawami, prawami naszych dzieci, zagwarantowanymi przez konstytucję. Nie mogę i nie możemy – jako obywatele – dopuścić do tego, by nas ich pozbawiano. Indie zaczynają z trudniejszej pozycji niż inne kraje w walce o czyste powietrze, ale możemy uczyć się i wyciągać wnioski z ich doświadczeń. Musimy postawić nie tylko na ograniczenie emisji, ale też na zapewnienie równości i sprawiedliwości w procesie podejmowania decyzji. W końcu zanieczyszczenie powietrza wpływa na nas wszystkich, ale w większym stopniu na osoby najmniej uprzywilejowane.
- Czytaj także: Tylko trzy kraje w Europie spełniają normy powietrza WHO. Jaki jest ich sekret?
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Ravi_Sharma1030