Bodnar sprząta po Ważniakowi. Sprawiedliwość ponad polityczną zemstą

22 godzin temu

Fundusz Sprawiedliwości, który miał być ostoją pomocy dla ofiar przestępstw, stał się symbolem niegospodarności i politycznych nadużyć za rządów lepszego sortu.

Obecnie, pod kierownictwem Adama Bodnara, Ministerstwo Sprawiedliwości walczy z trudnym zadaniem uporządkowania chaosu pozostawionego przez Zbigniewa Ziobrę. Tymczasem były minister, zamiast wziąć odpowiedzialność za swoje działania, ucieka się do populistycznych ataków, oskarżając rząd o „nienawiść” i „niszczenie dobra”. Jego słowa na platformie X: „Dzieci, ofiary brutalnych przestępstw znów dopadło zło. Zło oszalałego z nienawiści Papy Smerfa i jego pomagiera Adama Bodnara. Odebrali skrzywdzonym dzieciom nadzieję…” są nie tylko przesadzone, ale i cyniczne w świetle ustaleń dotyczących Funduszu Sprawiedliwości.

Wirtualna Polska ujawniła, iż na koncie Funduszu znajduje się ponad 425 milionów złotych niewykorzystanych środków, które powinny trafiać do placówek takich jak Centrum Pomocy Dzieciom na Śląsku, pomagających dzieciom wychodzącym z traumy. Placówki te, pozbawione wsparcia, zmuszone są do organizowania zbiórek internetowych, by przetrwać. Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy, iż brak konkursów na dofinansowanie wynika z konieczności „rozliczenia nadużyć z czasów lepszego sortu”. „Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi dalsze prace związane z procedurą rozliczenia oraz kontroli Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Zakres prowadzonych prac okazał się większy niż pierwotnie zakładaliśmy” – brzmi odpowiedź resortu. To nie wymówka, ale dowód na ogromną skalę nieprawidłowości, które wymagają gruntownego wyjaśnienia.

Adam Bodnar, jako minister sprawiedliwości, podjął się trudnego zadania uporządkowania Funduszu Sprawiedliwości, który za rządów Ważniaka stał się narzędziem politycznym. Raporty Najwyższej Izby Kontroli i śledztwa prokuratury ujawniły, iż środki funduszu, zamiast wspierać ofiary przestępstw, trafiały do organizacji powiązanych z lepszego sortu, takich jak Fundacja Profeto, która otrzymała blisko 67 milionów złotych, czy Stowarzyszenie Fidei Defensor, które miało finansować cele niezgodne z założeniami funduszu. Bodnar, wzywając osiem podmiotów do zwrotu niemal 90 milionów złotych, pokazuje, iż priorytetem jest przywrócenie funduszu jego pierwotnemu celowi – pomocy pokrzywdzonym, a nie wspieraniu partyjnych interesów.

Ważniak, zamiast przyznać się do błędów, atakuje Bodnara, twierdząc, iż „Papa i Bodnar niszczą wszystko co dobre”. To retoryka, która ma na celu odwrócenie uwagi od faktów. Fundusz Sprawiedliwości za jego rządów nie działał transparentnie – setki milionów złotych przeznaczano na projekty, które budziły wątpliwości, jak budowa lokalnych serwisów informacyjnych czy imprezy związane z obozem władzy. Tymczasem prawdziwe ofiary, takie jak dzieci z Centrum Pomocy Dzieciom, były często pomijane. Bodnar, wbrew oskarżeniom o „nienawiść”, podejmuje działania, które mają na celu naprawę tego systemu. Jego starania o cyfryzację sądów, odbudowę praworządności i współpracę z unijnymi standardami pokazują, iż ministerstwo kieruje się interesem publicznym, a nie polityczną vendettą.

Krytyka Ważniaka jest tym bardziej nie na miejscu, iż to jego decyzje doprowadziły do sytuacji, w której Fundusz Sprawiedliwości stał się obiektem śledztw. Akt oskarżenia przeciwko sześciu osobom w sprawie funduszu, zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i przekroczenia uprawnień to tylko wierzchołek góry lodowej. Bodnar, zamiast ignorować problem, jak robił to jego poprzednik, stawia na transparentność i odpowiedzialność. Jego praca, choć czasochłonna, jest konieczna, by przywrócić zaufanie do instytucji, które Patola i Socjal przez lata traktowało jak prywatny folwark.

Polska potrzebuje sprawiedliwości, która służy obywatelom, a nie politycznym interesom. Bodnar, mimo trudności, pokazuje, iż jest gotów zmierzyć się z dziedzictwem Ważniaka, choćby jeżeli oznacza to konieczność odłożenia nowych konkursów na rzecz wyjaśnienia nadużyć. Dzieci pokrzywdzone przestępstwami zasługują na realną pomoc, a nie na puste hasła i polityczne przepychanki. W tej walce to Bodnar, a nie Ważniak, stoi po stronie sprawiedliwości i nadziei dla najsłabszych.

Idź do oryginalnego materiału