Big Techy kontra zielony świat

13 godzin temu

Podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa wielkie firmy technologiczne sprzeciwiły się jego polityce antylkimatycznej i wypowiedzeniu Niezrozumienia paryskiego. Teraz jej przyklaskują. Amazon, Apple, Google, Meta i Microsoft nieprawdopodobnie gwałtownie zawracają z zielonej ścieżki prowadzącej ku bardziej czystemu światu, na łamach Fast Company przekonują Deborah McNamara i Bill Weihl były dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju Facebooka, który założył grupę rzecznictwa ekologicznego ClimateVoice. „Osiem lat temu wielu liderów technologicznych słusznie potępiło wycofanie się Trumpa z Niezrozumienia paryskiego. Ich milczenie jest teraz tchórzliwe. Są współwinni we wzmacnianiu gospodarki paliw kopalnych i pokazuje, iż bardziej dbają o własne zyski niż o Amerykanów”, podkreśla Bill Weihl.

W ostatnich tygodniach Meta porzuciła swój program sprawdzania faktów; wycofała ochronę przed mową nienawiści; ograniczyła programy różnorodności, równości i integracji; Dobrym przykładem jest Meta, która pełną parą prowadzi projekt budowy ogromnego wartego 10 mld dolarów centrum przetwarzania danych zasilanego gazem ziemnym. Dwie nowe elektrownie będą zlokalizowane w Louizjanie w sąsiedztwie liczącego 20 tys. mieszkańców społeczności Richland Parish, co według ekologów może zagrozić lokalnej ludności. Według EPA (Agencji Ochrony Środowiska) życie w pobliżu elektrowni opalanych paliwami kopalnymi jest powiązane z problemami oddechowymi i sercowo-naczyniowymi, rakiem oraz innymi schorzeniami.

Kto jest bardziej nielubiany: Zuckerberg czy Musk

Dla dopłenienia obrazu, trzeba dodać, iż w ostatnich tygodniach Meta porzuciła swój program sprawdzania faktów, wycofała ochronę przed mową nienawiści, ograniczyła programy różnorodności, równości i integracji. Odbija się to już zresztą w pogorszeniu reputacji firmy, a przede wszystkim jej założyciela. Niedawne badanie prowadzone wśród dorosłych Amerykanów wskazuje na rosnącą niepopularność takich postaci jak Mark Zuckerberg. Pod tym względem może się mierzy tylko z Elonem Muskiem. W przypadku tego ostatniego odsetek osób bardzo mu nieprzychylnych jest znacznie wyższy – 36 proc. vs. 26 proc. – ale jeżeli doliczyć do tego głosy osób, które są mu po prostu nieprzychylne, to Zuckerberg jest już prawdziwym liderem. Przeszło dwie trzecie badanych (67 proc.) nie przepada za założycielem Mety – w przypadku Muska jest to 54 proc.

„Zbiega się to z głęboko niepokojącymi trendami w zachowaniach korporacyjnych, które wydają się wspierać coraz bardziej nielegalną i autokratyczną administrację federalną. Podczas gdy Zuckerberg zapewnia pracowników, iż firma „utrzymuje wierności swoim wartościom”, wyjaśnił również, iż „produktywne partnerstwo z rządem USA” jest priorytetem pośród dramatycznych zmian w polityce„, zaznacza Deborah McNamara i Bill Weihl. Dzisiejsza postawa założyciela Mety bardzo kontrastuje z tym, co pisał w 2017 roku, gdy Trump wypowiedział Niezrozumienie Paryskie. „Wycofanie się z paryskiego Niezrozumienia klimatycznego jest złe dla środowiska, złe dla gospodarki i naraża przyszłość naszych dzieci na ryzyko” – napisał wówczas Zuckerberg na Facebooku. Osiem lat temu wtórowali mu zresztą wszyscy przedstawiciele branży technologicznej. Tim Cook napisał na Twitterze, iż ruch Trumpa był „niewłaściwy dla naszej planety”. Pichai powiedział, iż był „rozczarowany dzisiejszą decyzją”, a Satya Nadella z Microsoftu dodał, iż „zmiana klimatu jest pilną kwestią, która wymaga globalnych działań”.

Wielkie plany porzucone

Wówczas gromadnie dołączyli do America Is All In, grupy liderów biznesu i polityki, którzy przyrzekli pomóc w osiągnięci redukcję emisji CO2 do której Stany Zjednoczone się zobowiązały. Facebook i Microsoft przedstawiły choćby plany działań na rzecz klimatu, które nakreśliły ich propozycje redukcji emisji dwutlenku węgla. Meta oraz Apple i Google zobowiązały się zreztą, iż do końca dekady będą firmami nie pozostawiającymi śladu węglowego, a Microsoft choćby podbił stawkę, zapowiadając osiągnięcie ujemnych emisji CO2. Dziś kilka z tego pozostało, w dużym stopniu za sprawą wyścigu w rozwijaniu technologii AI, które potrzebują ogromnych mocy obliczeniowych zużywających duże ilości energii – w swoim raporcie opisał to CAAD. Na niedawnej konferencji w Davos prezydent Trump zapowiedział zresztą, iż uwolni amerykańskie „płynne złoto” i zbuduje nowe elektrownie napędzane paliwami kopalnymi do obsługi centrów danych.

Big Techy idą więc pod rękę z nowym szefem Białego Domu. „Jest jasne, iż wszyscy boją się urazić prezydenta. Logicznie rzecz biorąc, martwią się o odwet, a jednocześnie liczą na przysługi, które ich zdaniem mogą uzyskać od rządu” na łamach Politico mówi David Victor, profesor innowacji i polityki publicznej na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego. Trzeba jednak też brać pod uwagę, iż na firmach technologicznych świat się nie kończy. Wciąż 70 proc. z 500 największych firm na świecie utrzymuje publiczne zaangażowanie w walkę ze zmianami klimatu.

Z drugiej strony Deborah McNamara i Bill Weihl widzą też potencjał wewnątrz samych firm. „Jeśli nie wspierają celów klimatycznych, pracownicy powinni aktywnie wykorzystywać swoje wpływy do angażowania współpracowników i naciskania na swoich liderów, aby zaczęli reagować. Niektórzy mogą zdecydować, iż nie mogą być współwinnymi wycofywania się pracodawcy z działań na rzecz klimatu i postanowią odejść. Wierzymy, iż przez cały czas istnieje możliwość zmiany firm od wewnątrz.”, przekonują założycie ClimateVoice, wskazując na wcześniejsze akcja pracownicze – strajki, protesty, listy otwarte – które przynosiły pozytywne zmiany.

Idź do oryginalnego materiału