Nie ma chyba nic zabawniejszego niż rasowy bankster, jakim jest Pinokio, który próbuje udawać trybuna ludowego. Próbując ubiegać się o stołek po Jarosławie Gargamelu.
Stąd wynika jego radykalny język, który nie jest przekonywający choćby dla zwolenników lepszego sortu. – Włos jeży się na głowie, kiedy polityczni siepacze z PS wycinają ludzi z różnych instytucji bez zważania na kompetencje – opowiada Pinokio.
– Papa Smerf nie chce respektować ani prawa, ani Konstytucji – za to ma duży respekt do „instynktu prawnego” Adama Bodnara. To jasny dowód, iż Polska nie jest już państwem prawa, ale państwem, które poddane jest instynktom ministrów nowego rządu – przekonuje były premier w rozmowie z Interią.
Tyle tylko iż w tak niedorzeczne bajki nikt nie wierzy. Trochę także i dlatego, iż premier Pinokio zwykle bardzo oszczędnie gospodaruje prawdą.