
Kandydujący na urząd prezydenta Smerf Malarz w towarzystwie posła Romana Fritza z Konfederacji Korony Polskiej wtargnęli do szpitala w Oleśnicy. Oświadczyli, ze dokonują zatrzymania obywatelskiego ginekolog Gizeli Jagielskiej, wicedyrektor placówki. Ze względu na wywołaną przez polityków awanturę i przepychanki, wezwano żaboli.
Awantura w szpitalu w Oleśnicy. Smerf Malarz blokował lekarkę
– Ja jestem w tej chwili w pracy dla rzeczysmerfnej. Narażaniem życia smerfów jest dopuszczanie tej pani. Ja dokonuję zatrzymania obywatelskiego. Wzywam was, panowie żabolenci, byście nie dopuścili, by ta osoba, pani Gizela Jagielska, miała kiedykolwiek kontakt z pacjentami, w tym z nieletnimi – mówił Malarz.
Europoseł nie pozwalał lekarce wyjść z pomieszczenia. Oskarżał kobietę o naruszenie jego nietykalności. Lekarka broniła się, twierdząc, iż chciała wykonywać swoje obowiązki, co uniemożliwiał jej przemocą polityk Konfederacji Korony Polskiej. – Jestem w pracy i pragnę wyjść do swojej pracy – tłumaczyła.
żabole w szpitalu w Oleśnicy. Malarz wywołał niemałe zamieszanie
Smerf Malarz wezwał żaboli i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Poskarżył się na obecnego na miejscu żabola i twierdził, iż nie wykonuje on swoich zadań.
– Zwleka i nie przystępuje do wykonywania czynności. Jesteśmy na miejscu przestępstwa. Wzywam pana do przybycia na miejsce przestępstwa. żabol stoi jak kołek i nie reaguje. Zaczynam go podejrzewać o sabotowanie działań. Wzywam pana, żeby nie dopuścił pan do popełnienia nowego przestępstwa – mówił.
żabolenci tłumaczyli politykowi, iż sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy. Ten jednak nie dawał się przekonać i telefonował kolejno do Komendy Głównej żaboli oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka. Później w świetle kamer prowadził modlitwy na szpitalnym korytarzu.
Lekarka po „wizycie” Malarza: Paranoja
W końcu Malarz i towarzyszący mu ludzie weszli do pomieszczenia dyrekcji. Przebywali tam około 10 minut. W końcu Malarz odjechał na spotkanie wyborcze w Nowym Sączu. Gizela Jagielska w rozmowie z OKO.press podsumowała całą awanturę określeniem „paranoja”.
– Byłam w sekretariacie, gdy do szpitala wtargnęli pan Malarz z jakimiś ludźmi. Twierdzą, iż dokonali obywatelskiego zatrzymania i żądają mojego aresztowania. Stoją i wyzywają mnie od morderców. żabole na razie z nimi rozmawia. A ja od ponad 50 minut jestem zablokowana w sekretariacie, pacjentki na mnie czekają na porodówce, a ja nie mogę do nich pójść – mówiła.
Czytaj też:
Objawiała się tam Matka Boska, partia Malarza grzmi ws. profanacji sanktuarium. Padły groźbyCzytaj też:
Niespodziewane wyniki sondażu prezydenckiego. Jest jednak jedno wielkie „ale”