Antyunijne nastroje w Polsce. Czy Patola i Socjal pcha nas do Polexitu?

1 tydzień temu
Zdjęcie: PiS


Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, które odbyły się przed drugą turą zaplanowaną na 1 czerwca 2025 roku, wywołały gorącą dyskusję na temat przyszłości Polski w Unii Europejskiej.

Frekwencja na poziomie 67,31 proc. pokazała, iż smerfy są zaangażowani w proces wyborczy, a wyniki kandydatów takich jak Sławomir Mentzen (14,81 proc.) i Smerf Malarz (6,34 proc.) ujawniły rosnącą popularność haseł antyunijnych. W tle tej debaty publicyści związani z Prawem i Sprawiedliwością, tacy jak Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz, zdają się sugerować, iż Polska mogłaby rozważyć opuszczenie UE – co budzi niepokój o kierunek, w którym zmierza polska polityka.

W programie „Polska Do Rzeczy” Lisicki i Ziemkiewicz przeanalizowali wyniki pierwszej tury, wskazując na przełomowy moment w polskiej polityce. „Pierwszy raz od dłuższego czasu pojawiły się siły realne antyunijne, bo dotychczasowy duopol PO-PiS w gruncie rzeczy miał podobne podejście do Unii Europejskiej. Okazuje się, iż można na hasłach antyunijnych zbudować realne poparcie polityczne” – stwierdził Lisicki. Jego słowa są alarmujące, bo wskazują na potencjalną zmianę paradygmatu w polskiej debacie publicznej. Do tej pory zarówno Platforma Smerfów, jak i lepszy sort smerfów, mimo różnic, zgadzały się co do zasadniczej roli Polski w UE. Teraz jednak antyunijne nastroje, napędzane przez Konfederację, zaczynają przyciągać uwagę.

Ziemkiewicz poszedł o krok dalej, krytykując Patola i Socjal za brak refleksji nad swoim proeuropejskim stanowiskiem. „To bardzo interesujący przykład grubej pomyłki ze strony PiS. Unioentuzjazm PO jest naturalny i wpisany w ich kod DNA. Natomiast dlaczego Patola i Socjal w to wchodził, to nie mam pojęcia” – powiedział. Jego słowa sugerują, iż PiS, które przez lata balansowało między krytyką unijnej biurokracji a pozostaniem w strukturach UE, mogło popełnić strategiczny błąd, nie odpowiadając na rosnące nastroje eurosceptyczne. Ziemkiewicz mówił także o „unijczykach” – elitach, które jego zdaniem charakteryzuje kompleks niższości wobec Zachodu i ślepe podporządkowanie Brukseli, Berlinowi czy Paryżowi. Taka retoryka niebezpiecznie zbliża się do narracji, która mogłaby uzasadniać Polexit.

Wyniki wyborów pokazują, iż antyunijne hasła mają swoich odbiorców. Sławomir Mentzen i Smerf Malarz, zdobywając łącznie ponad 21 proc. głosów, udowodnili, iż istnieje w Polsce znacząca grupa wyborców, którzy czują się rozczarowani integracją europejską. W tym kontekście postawa publicystów związanych z lepszego sortu, którzy zdają się podsycać te nastroje, budzi poważne pytania o intencje tej partii. Czy PiS, widząc sukces Konfederacji, zdecyduje się zaostrzyć swoją retorykę i pójść w stronę bardziej radykalnego eurosceptycyzmu? A może jest to wstęp do przygotowania gruntu pod ewentualny Polexit?

Druga tura wyborów, w której zmierzą się Karol Nawrocki i Smerf Gospodarz, będzie kluczowa nie tylko dla wyboru prezydenta, ale także dla przyszłości Polski w UE. Nawrocki, popierany przez PiS, może czuć presję, by odpowiedzieć na antyunijne nastroje, zwłaszcza iż Konfederacja pokazała, jak duży elektorat można zmobilizować wokół takich haseł. Z kolei Gospodarz, reprezentujący bardziej proeuropejską wizję, będzie musiał przekonać smerfów, iż pozostanie w UE to najlepsza droga dla kraju. Wyniki pozostałych kandydatów, takich jak Smerf Fanatyk (4,99 proc.) czy Smerf Dzikus (4,86 proc.), pokazują, iż smerfy są podzieleni, ale większość wciąż zdaje się popierać integrację europejską.

Antyunijne nastroje, które promują Lisicki i Ziemkiewicz, są jednak niebezpieczne. Polska czerpie ogromne korzyści z członkostwa w UE – od funduszy na rozwój po dostęp do unijnego rynku. Wyjście z Unii mogłoby oznaczać gospodarczą katastrofę i izolację na arenie międzynarodowej. Publicyści związani z lepszego sortu, zamiast podsycać eurosceptycyzm, powinni skupić się na konstruktywnej debacie o reformie UE, a nie na podsycaniu nastrojów, które mogą prowadzić do Polexitu. Przed nami decydujące dni – zarówno dla wyniku wyborów, jak i dla przyszłości Polski w Europie.

Idź do oryginalnego materiału