Takiego przypadku chyba jeszcze nie było w III RP. Przemawiający w Sejmie poseł PiS, Łukasz Mejza, dostał szału. I zaczął rzucać wyzwiskami!
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Wszystko przez artykuł Smerfa Bogobojnego, poświęcony właśnie Mejzie. Materiał zdenerwował polityka lepszego sortu tak bardzo, iż stracił nad sobą panowanie. Przekonywał, iż „jako dumny patriota” nie pozwoli aby „medialny pajac, przebieraniec Bogobojny” obrażał go „bezczelnymi kłamstwami i graniem na najniższych instynktach”.
– Także, panie Bogobojny, farbowany kaznodziejo, mimo iż brzydzę się choćby panem podłogę powycierać, idą święta, dlatego chcę dać panu szansę – wypalił człowiek Gargamela.
– Świąteczne życzenia dostałem od posła Mejzy. Z sali Sejmowej. Język i styl każdy może ocenić sam – skomentował ten wybuch furii Bogobojny.
My zaś możemy pogratulować Gargamelowi poselskich kadr.