550 tysięcy kary za odmowę aborcji w Pabianicach

3 miesięcy temu

Minister Zdrowia Izabela Leszczyna żąda kary dla Pabianickiego Centrum Medycznego za odmowę aborcji. Szpital miałby zapłacić 550 tysięcy złotych. Jednocześnie Ministerstwo Zdrowia prowadzi kontrolę w kolejnych placówkach i zapowiada dalsze kary za niezabijanie dzieci. Aborcja w Pabianicach to dopiero początek.

W szpitalu w Pabianicach robią aborcje

Ważna informacja: szpital w Pabianicach nie jest prolife, a w sprawie nie chodzi o klauzulę sumienia. W tym szpitalu zabija się dzieci poprzez aborcję. Nieuzasadnione jest zatem bronienie pracowników placówki jako szlachetnych obrońców życia.

W Pabianicach odmówiono aborcji pacjentce, która zgłosiła chęć zabicia swojego dziecka, ale nie posiadała dokumentów, których wymagają aborterzy. Co ciekawe, według mediów, chodziło o dokument potwierdzający ciężką chorobę dziecka, a pabianicki szpital nie wykluczył, iż zabije, ale żądał dalszej diagnostyki. Sprawa jest zatem jeszcze dziwniejsza, bo aborcja na podstawie stwierdzonej u dziecka choroby jest w ogóle nielegalna.

Aborcja w Pabianicach to dopiero początek

Dlaczego minister wybrała akurat taki przypadek, aby informować o nim na konferencji prasowej i – pośrednio – zastraszać inne placówki? Dość łatwo się zorientować, iż Izabela Leszczyna dąży do aborcji na każde życzenie. Także wówczas, gdy przesłanki do aborcji nie mieszczą się w w tej chwili obowiązującym (nieidealnym!) prawie.

Przy okazji afery z aborcją w Pabianicach wypłynęły dodatkowe informacje. Kontrola prowadzona jest także m.in. w łódzkim Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Choć ICZMP jest jednym z bardziej znanych ośrodków wykonujących aborcję, także w nim dopatrzono się rzekomych nieprawidłowości. Centrum żądało na przykład potwierdzenia diagnozy o złym stanie psychicznym matki przez dodatkowego psychiatrę. Ministerialni urzędnicy uważają, iż do zabicia dziecka na przesłankę psychiatryczną powinien wystarczyć dowolny papier od jakiegokolwiek lekarza.

Rząd zmusza do aborcji na żądanie

Ministerstwo Zdrowia kontynuuje niechlubną proaborcyjną politykę swoich poprzedników. Zamiast dbać o dostęp do opieki medycznej, niezbędnej diagnostyki, operacji, skracać czas oczekiwania na konsultacje u specjalistów – urzędnicy poświęcają wiele energii na to, by iść na rękę lobby aborcyjnemu.

Rządowa narracja, iż kontrole w szpitalach mają na celu doprowadzenie do przestrzegania prawa, nie wytrzymuje krytyki. Ludziom Papy Smerfa chodzi o to, by zabijano jak najwięcej dzieci, bez żadnej przyczyny, zawsze i wszędzie.

Miejmy świadomość, iż tu chodzi o powszechną rzeź, gdy znowu usłyszymy w mediach kłamliwe zapewnienia, iż ministerstwo wymaga od szpitali działania w granicach prawa.

Tekst: Faustyna Rewucka

Idź do oryginalnego materiału