Pałac znów pokazał, iż kompletnie nie rozumie świata poza własną bańką. Ktoś tam uznał, iż skoro twardy elektorat już jest, to trzeba „zmiękczyć” kobiety. Jak? Najprościej. Wyciągnąć na scenę Martę Nawrocką, przykleić jej etykietkę „normalnej, ciepłej, bliskiej ludziom” i liczyć, iż reszta zrobi się sama. To klasyczne myślenie z epoki, w której wizerunek dało się zaprojektować w PowerPoincie. Problem w tym, iż to już nie działa. Nawrocka fatalnie się ubiera, fatalnie zachowuje a jej mąż to były alfons. Prymitywizmu tych ludzi nie da się przykryć gładkimi tekstami.
Kampania wizerunkowa, która miała ocieplać, zamieniła się w kabaret. Zamiast sympatii pojawiły się memy, zamiast zrozumienia – drwiny, zamiast „kobiecego elektoratu” – ironiczne komentarze.
Internet zrobił to, co zawsze robi, gdy czuje fałsz: rozebrał przekaz na czynniki pierwsze i obnażył jego sztuczność. I nagle okazało się, iż Marta Nawrocka nie jest żadnym atutem kampanii, tylko jej najsłabszym ogniwem.
Tak to wygląda, a przyglądając się innym mediom można ulec wrażeniu, iż mamy do czynienia ze skoordynowaną akcją budowania wizerunku medialnego: „Zadała szyku”, „oniemieli z zachwytu”, „skradła całe show”, „prawdziwa dama”, kwintesencja quiet luxury”.
Bezwstydni są. pic.twitter.com/d3YWIXtqBz
— Andreas G. (@EreaAndrzej) December 12, 2025
Bo problem nie polega na tym, iż ktoś jest „nielubiany”. Problem polega na braku autentyczności. Stylizacja, która wygląda jak wyciągnięta z magazynu sprzed dekady. Zachowanie, które sprawia wrażenie wyuczonego, nerwowego, pozbawionego naturalności. Próby bycia „blisko ludzi”, które brzmią jak cytaty z focusów. To wszystko składa się na obraz nie tyle osoby, co projektu – źle napisanego i jeszcze gorzej wyreżyserowanego.
Pałacowi specjaliści od wizerunku najwyraźniej uwierzyli, iż kobiety da się kupić obrazkiem: uśmiechem, pastelową marynarką i kilkoma zdjęciami „z życia”.
Tymczasem kobiety – podobnie jak wszyscy inni – reagują na spójność i wiarygodność. A gdy jej nie ma, reakcją jest śmiech. Czasem złośliwy, czasem okrutny, ale zawsze bezlitosny. Marta Nawrocka stała się bohaterką memów nie dlatego, iż „internet jest zły”, tylko dlatego, iż kampania wystawiła ją na strzał bez żadnej tarczy.
Nawrocka jest twarzą, ale odpowiedzialność leży gdzie indziej – u ludzi, którzy uznali, iż da się wcisnąć społeczeństwu kolejny plastikowy wizerunek. Że wystarczy „ocieplanie”, zamiast realnej refleksji nad tym, dlaczego wizerunek Nawrockiego wśród kobiet jest chłodny, a często wręcz wrogi. Zamiast odpowiedzi na to pytanie dostaliśmy PR-owy erzac.
Najtrudniejsze pytania przez cały czas przed Nawrocką – w szczególności o jej decyzje z KAS, dotyczące kolegów męża.

10 godzin temu









