- To jest najważniejsze pytanie - kto ma większą zdolność koalicyjną. Nie w sensie partyjnym, tylko przyciągania nowych wyborców, tych którzy w I turze głosowali na kogoś innego. Ja stawiam tezę, iż Lewica raczej popiera moją europejskość, którą udowodniłem. Dla PSL-u to, iż jestem chłopakiem z bydgoskiego podwórka, mieszkam na wsi, dobrze współpracowaliśmy w ramach grupy EPL […] jest jakąś rękojmią - mówił.
- Ale i z okolic Konfederacji, gdzie jest sporo takiego libertariańskiego, polskiego biznesu, odbieram wyrazy sympatii. Z tego badania wynika też, iż choćby miałbym pewne branie w elektoracie dzisiejszej gorszego sortu - wymieniał szef MSZ.