Zmiany w programie „Mój Elektryk 2.0” – kto straci, a kto skorzysta?

4 tygodni temu

Dopłaty w nowej odsłonie będą przeznaczone wyłącznie dla osób fizycznych oraz jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG). Maksymalna kwota wsparcia wynosi 40 tys. zł, a dodatkowe 5 tys. zł można uzyskać za zezłomowanie starego samochodu spalinowego lub osiągnięcie rocznych dochodów poniżej 120 tys. zł. W tej edycji zrezygnowano z dodatku za deklarowany przebieg powyżej 20 tys. km, co w opinii ekspertów może zniechęcić potencjalnych klientów do większego zaangażowania w elektromobilność.

Co więcej, limit cenowy dla pojazdów wynosi 225 tys. zł brutto, co ogranicza wybór dostępnych modeli, szczególnie w przypadku aut firmowych. W pierwszej edycji kwota ta dotyczyła wartości netto, co umożliwiało przedsiębiorcom łatwiejsze zakupy. Obecne ograniczenia mogą negatywnie wpłynąć na tempo elektryfikacji floty w Polsce, zwłaszcza w sektorze dostawczym, gdzie rosnące ceny pojazdów elektrycznych pozostają kluczowym wyzwaniem.

Eksperci z branży zwracają uwagę, iż wykluczenie firm i skrócenie okresu wydatkowania środków może utrudnić pełne wykorzystanie budżetu. Michał Markiewicz z PKO Leasing podkreśla, iż brak dopłat dla przedsiębiorców i samochodów dostawczych to nie tylko błąd w strategii, ale również zagrożenie dla rozwoju nowoczesnych technologii w logistyce miejskiej. Wyższe koszty zakupu elektrycznych samochodów mogą spowodować rezygnację z planów elektryfikacji floty lub ich odroczenie.

Mimo zwiększenia budżetu, skuteczność programu „Mój Elektryk 2.0” pozostaje pod znakiem zapytania. Konsultacje projektu trwają, ale w obecnej formie program ryzykuje zahamowaniem rozwoju elektromobilności w Polsce. Bez wsparcia dla firm oraz bardziej elastycznych zasad dopłat, cele ekologiczne mogą być trudniejsze do osiągnięcia.

Źródło: Dominika Florek / Bankier.pl

#OZE #Elektromobilność #Elektryki #MójElektryk

Idź do oryginalnego materiału