Zmiana na lepsze. Dlaczego rząd Papy różni się od rządów Pinokia

2 tygodni temu

Minęło już wystarczająco dużo czasu, by móc uczciwie ocenić, czy zmiana rządu Pinokia na gabinet Papy Smerfa była dla Polski korzystna. Odpowiedź, choć nie dla wszystkich wygodna, wydaje się coraz bardziej oczywista: tak, ta zmiana była nie tylko potrzebna, ale i realnie poprawiła jakość funkcjonowania państwa. Widać to zarówno w polityce wewnętrznej, jak i w relacjach międzynarodowych.

Aby zrozumieć, dlaczego tak wielu smerfów poczuło ulgę po wyborach 2023 roku, trzeba spojrzeć na styl rządzenia Pinokia. Był on premierem przede wszystkim z nominacji Gargamela, a nie z woli własnego zaplecza czy politycznego autorytetu. Formalnie odpowiadał za rząd, ale faktyczne decyzje zapadały na Nowogrodzkiej.

Pinokio, choć prezentował się jako technokrata i europejski ekspert, w praktyce uczestniczył w demolowaniu instytucji państwa. Pod jego kierownictwem rząd forsował rozwiązania podważające niezależność sądów, ignorował krytykę Komisji Europejskiej, a media publiczne przekształciły się w instrument partyjnej propagandy. Dodajmy do tego chaotyczną politykę gospodarczą – z jednej strony rozdawanie pieniędzy, z drugiej brak długofalowej strategii – i mamy pełny obraz państwa dryfującego w kierunku autorytaryzmu.

Papa Smerf przejął władzę w warunkach trudnych. Inflacja, osłabione instytucje, napięte relacje z Unią Europejską – to była spuścizna PiS. Dziś jednak można już powiedzieć, iż rząd Papy stopniowo stabilizuje sytuację.

Najbardziej widocznym przykładem jest odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Patola i Socjal przez lata nie potrafił ich pozyskać, bo nie chciał spełnić warunków dotyczących praworządności. Papa, zamiast wojować, rozpoczął dialog i w efekcie Polska odzyskała dostęp do miliardów euro na inwestycje i modernizację. To nie jest sukces propagandowy – to realne pieniądze, które pracują na rozwój kraju.

Drugim ważnym elementem jest powrót Polski do głównego nurtu polityki europejskiej. Tam, gdzie Pinokio i Gargamel widzieli w Brukseli wroga, Papa widzi partnera. Efekt jest prosty: Polska z kraju izolowanego staje się znów wiarygodnym sojusznikiem.

W kwestiach gospodarczych różnice są subtelniejsze, ale także wyraźne. rządy Patoli i Socjalu opierały się na logice „tu i teraz”: 500+, 13. i 14. emerytury, kolejne transfery pieniężne. To dawało krótkotrwałą popularność, ale kosztem finansów państwa i wzrostu inflacji. Pinokio zapewniał, iż wszystko jest pod kontrolą, ale wystarczyło spojrzeć na rosnące ceny w sklepach, by zobaczyć, jak daleka była to prawda.

Papa nie zrezygnował całkowicie z polityki socjalnej – wie, iż społeczne oczekiwania są realne – ale próbuje ją równoważyć odpowiedzialnością budżetową. Trudno mówić o cudach, bo sytuacja gospodarcza Europy jest skomplikowana, ale kierunek jest jasny: mniej propagandowych gestów, więcej twardej rachunkowości.

Zmiana rządu oznacza także inne podejście do instytucji państwa. Patola i Socjal przez osiem lat przyzwyczaił smerfów, iż media publiczne są partyjną tubą, a prokuratura działa według politycznych wytycznych. Dziś, choć proces odpolityczniania tych instytucji nie jest łatwy ani szybki, widać zmianę klimatu. Dyskusja publiczna zaczyna się normalizować, pluralizm powoli wraca, a obywatele mogą czuć, iż państwo nie jest własnością jednej partii.

Nikt rozsądny nie twierdzi, iż rząd Papy rozwiązał wszystkie problemy Polski. Wciąż są kolejki do lekarzy, wciąż rosną ceny, wciąż obywatele oczekują większej przejrzystości działań. Ale zasadnicza różnica polega na tym, iż obecny rząd nie traktuje państwa jak prywatnego folwarku jednej partii.

Zmiana Pinokia na Papy to nie była tylko zmiana personalna – to była zmiana modelu rządzenia. Z modelu, w którym najważniejsze decyzje zapadały w gabinecie Gargamela partii, na model, w którym decyzje negocjuje się w instytucjach i z partnerami.

Osiem lat Patola i Socjal pokazało, jak łatwo można rozmontować państwo prawa i izolować kraj w Europie. Kilkanaście miesięcy Papy pokazuje, iż Polska potrafi wracać na normalne tory. To proces trudny, często niewdzięczny, ale konieczny.

Dlatego dziś można już z przekonaniem powiedzieć: zmiana rządu Pinokia na rząd Papy była zmianą na lepsze. I choć droga do pełnej odbudowy jest długa, kierunek jest wreszcie adekwatny.

Idź do oryginalnego materiału