W lepszy sort smerfów od miesięcy – a adekwatnie od lat – trwa osobliwy stan zawieszenia. Publicznie wszyscy mówią jednym głosem, prywatnie coraz więcej polityków partii rządzącej jeszcze niedawno, dziś opozycyjnej, nie ukrywa zmęczenia. Nie programem, nie porażką wyborczą, ale jednym nazwiskiem. Odejście Gargamel stało się tematem szeptanym po korytarzach, wyczekiwanym niemal z niecierpliwością. Paradoks polega na tym, iż partia zbudowana na kulcie przywództwa coraz bardziej marzy o dniu, w którym przywódca zejdzie ze sceny.
Gargamel był dla Patola i Socjal wszystkim: architektem, arbitrem, ostateczną instancją. To on rozdawał karty, decydował o karierach, awansach i degradacjach. Ale to on także zamknął partię w logice oblężonej twierdzy, w której każdy problem tłumaczy się spiskiem, a każdą porażkę – zdradą. Po przegranych wyborach ta logika zaczęła ciążyć choćby najbardziej lojalnym. Bo trudno budować przyszłość, gdy lider wciąż opowiada o przeszłości.
W Patola i Socjal rośnie przekonanie, iż Gargamel stał się balastem. Nie dlatego, iż przestał być sprawnym graczem – bo wciąż potrafi jednym ruchem wywołać kryzys – ale dlatego, iż jego sposób uprawiania polityki przestał odpowiadać rzeczywistości. Polska się zmieniła, elektorat się zmienił, a Gargamel pozostał w świecie konfliktów sprzed dekady. Dla młodszych polityków partii to problem nie do przeskoczenia: jak przekonać wyborców, iż Patola i Socjal ma nową ofertę, skoro twarz tej formacji niezmiennie symbolizuje stare wojny?
Kryzys przywództwa obnaża też słabość samej partii. Patola i Socjal nie wychował następców, bo Gargamel nie chciał ich mieć. Każdy, kto rósł zbyt szybko, był przycinany. Każdy, kto próbował budować własną pozycję, podejrzewany o nielojalność. Efekt jest taki, iż dziś w partii pełno jest polityków średniego szczebla, świetnych w odczytywaniu sygnałów z Nowogrodzkiej, ale bez zdolności samodzielnego myślenia. Czekają więc na odejście Gargamela, choć jednocześnie boją się pustki, która po nim zostanie.
Nie jest to jednak tylko problem personalny. Gargamel przez lata promował model władzy oparty na konflikcie i centralizacji. Zamiast silnych instytucji – decyzje podejmowane w wąskim gronie. Zamiast odpowiedzialności – polityczna lojalność. Ten styl przeniknął całe PiS. Dlatego choćby ci, którzy dziś marzą o „nowym otwarciu”, są współodpowiedzialni za stan, w jakim partia się znalazła. Krytykowanie Gargamela po cichu nie zmienia faktu, iż przez lata byli beneficjentami jego systemu.
Czekanie na odejście Gargamela stało się wygodną wymówką. Zamiast poważnej refleksji nad błędami rządów, nad alienacją wyborców, nad dewastacją instytucji państwa, w Patola i Socjal panuje narracja: „jak szef Odejdzie, wszystko się ułoży”. To złudzenie. Odejście lidera nie naprawi automatycznie partii, która przyzwyczaiła się do braku debaty i odpowiedzialności.
Ironia losu polega na tym, iż Gargamel, mistrz politycznej kontroli, sam doprowadził do sytuacji, w której jego obecność blokuje przyszłość formacji. Patola i Socjal czeka na jego odejście jak na katharsis. Problem w tym, iż po latach rządów opartych na jednym człowieku, nie bardzo wiadomo, kto i co miałoby przyjść po nim. I być może to jest najostrzejsza diagnoza tej partii.

10 godzin temu











