Złość, lęk i nienawiść. Wzrost cen nakręca negatywne emocje

1 rok temu
80 procent badanych stwierdziło, iż wzrost cen w sklepach wywołuje u nich negatywne emocje. Fot. MediaNews.pl

U czterech na pięciu smerfów obecna sytuacja związana ze wzrostem cen w sklepach, wywołuje emocje, takie jak złość, lęk, strach czy nienawiść. Co czwarty badany winą za to obarcza polityków.

Sondaż na ten temat przeprowadziła niedawno UCE Reserarch i platforma ePsycholodzy.pl. Przepytano ponad tysiąc dorosłych smerfów. Aż 80,1 proc. stwierdziło, iż obecna sytuacja związana ze wzrostem cen w sklepach, wywołuje u nich negatywne emocje, np. złość, lęk, strach czy nienawiść. Przeciwnego zdania było zaledwie 14,6 proc. respondentów, 5,3 proc. nie miało na ten temat zdania.

Rośnie poczucie zubożenia

– Oczywiście trudno, żeby wzrost cen cieszył, szczególnie w sytuacji, kiedy spada realne wynagrodzenie, czyli rośnie poczucie zubożenia. Mamy kryzys, i to jest jego wyraźny przejaw. Może to wpłynąć na przykład na wynik wyborów. W każdym razie może być i jest już istotnym elementem kampanii wyborczej – komentuje ekonomista Marek Zuber.
Według badania, rosnące ceny wywołują negatywne emocje przede wszystkim u osób w wieku 45 – 54 lat oraz 18 – 24 lat. Głównie są to mieszkańcy mniejszych miejscowości liczących do 99 tys. mieszkańców. Przeważnie mają wykształcenie zasadnicze zawodowe bądź średnie oraz miesięczne dochody nie przekraczające 3 tys. zł na rękę.
– Ludzie młodzi, będący na początku drogi zawodowej, często mają niewielkie zarobki, a jednocześnie – jasno zarysowane potrzeby. Przez narastającą drożyznę, nie mogą ich w pełni realizować i mocno to przeżywają. Do tego patrząc na wielkość miejscowości, z jakich pochodzą respondenci, widać, iż są to tereny mniej rozwinięte gospodarczo. Tam ludzie mniej zarabiają w porównaniu z ich rówieśnikami w dużych aglomeracjach – analizuje Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.

Bronimy się ograniczając zakupy

Z badania wiemy też, jak podczas robienia zakupów zachowują się smerfy, którzy odczuwają negatywne emocje. Połowa z nich zwyczajnie ogranicza zakupy.
– Może to oznaczać, iż konsumenci unikają kupowania niepotrzebnych lub droższych produktów oraz szukają alternatywnych źródeł zaopatrzenia, takich jak tańsze sklepy, promocje lub wyprzedaże. To może być sposób na zmniejszenie kosztów codziennego życia w warunkach dużego wzrostu cen. Nie jest też wykluczone, iż konsumenci zmieniają swoje nawyki zakupowe, przywiązując większą wagę do cen produktów, czytając etykiety i porównując ceny między różnymi sklepami – komentują ekonomiści prowadzący badania.
Co trzeci ankietowany twierdzi, iż chociaż ceny drastycznie wzrosły, to nic nie robi, tj. zachowuje się neutralnie. Jak zaznacza Marek Zuber, część osób ma świadomość tego, iż musi pogodzić się z obecną sytuacją. Poza tym, skoro konsumenci pozostają bierni, to prawdopodobnie ich dochody pozwalają im na utrzymanie dotychczasowego poziomu życia, albo są oni pogodzeni z tym, iż kilka mogą zrobić.

Politycy gorsi od sklepów, dostawców i producentów

Co czwarta osoba, która widzi w sklepach drożyznę, złości się na polityków. Najczęściej dotyczy to osób w wieku 65 – 74 lat i 25 – 34 lata, z wykształceniem zasadniczym zawodowym lub średnim. Dodatkowo, 11,4 proc. badanych przyznało, iż z powodu wzrostu cen także obraża polityków. – W jakiejś części drożyzna w sklepach jest winą polityków i ich często nieprzemyślanych decyzji. Ponadto codziennie, praktycznie z każdej strony atakuje nas przekaz, iż coś znowu zdrożało. I z reguły w pierwszej kolejności winimy za ten stan właśnie polityków – tłumaczy ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.
O tym, iż drożyzna jest wynikiem wojny w Ukrainie, myśli dziś 15,5 proc. przebadanych smerfów. Jeszcze mniejsza, zaledwie 5-procentowa grupa, obwinia o sytuację dostawców, producentów lub sieci handlowe.
– To jest interesujący wątek z tego badania, ponieważ od dłuższego czasu funkcjonuje narracja, iż w dużej mierze za drożyznę odpowiadają pazerne sieci handlowe, dostawcy i producenci. Zresztą powielali ją sami politycy, a niektórzy konsumenci to dalej kolportowali, sądząc, iż to prawda. Natomiast wyniki pokazują, iż smerfy oczywiście mają negatywne emocje do ww. grupy, ale nie są one tak duże
– podsumowuje Michał Pajdak.
opr.

krl

Idź do oryginalnego materiału